[Jackie's POV]
Według
mnie zamknięcie się po raz kolejny w pokoju nie było dobrą opcją.
Nie chciałam odtrącać wszystkich, nieważne jak bardzo czułam się
przygnębiona. Tęskniłam za Justinem, ale izolowanie się od świata
nie przywróci go z powrotem. On już odsunął wszystkich od swojego
życia, a ja próbowałam go przed tym uchronić, ale przypuszczam,
że tak naprawdę nic nie mogę zrobić. Próbowałam bardzo mocno i
kiedy tylko myślałam, że coś mi się udało, straciłam
go. Ciężko zaakceptować fakt, że mogę już nigdy więcej go
nie zobaczyć. To jest dla mnie najtrudniejsze.
-
Nie możesz tak siedzieć, wiesz o tym? - Warknęła Robin wyrywając
mnie tym z zamyślenia. Podniosłam głowę i spojrzałam na nią,
bezmyślnie wpatrującą się we mnie. Skrzyżowała nogi. -
Zaprosiłam Cię tutaj na nocowanie więc nie będziesz się czuła
samotna.
-
Nie czuję się samotna. - Zapewniłam ją krzyżując ramiona.
- Przynajmniej przestań o nim myśleć... - Szepnęła. - Rozmawiałyśmy o tym, Jackie. Myślałaś, że co się stanie? Myślałaś, że coś mogłoby być pomiędzy tobą a Justinem Bieberem, sławnym piosenkarzem? To jest marzenie każdej dziewczyny. Miałaś wystarczająco dużo szczęścia by spędzić z nim tak dużo czasu. Jego sława trwa, tak samo twoje życie. Nie zmarnuj tego. Wypuściłam powstrzymywane powietrze zanim odchyliłam się do tyłu na kanapie.
- Wiesz czego potrzebujesz? - Robin trąciła moją nogę.
- Czego? - Uśmiechnęłam się nieznacznie.
- Jutro są urodziny Sary. Robi imprezę u siebie. - Walnęłam się w czoło.
- Cholera, zapomniałam o urodzinach Sary. - Zarumieniłam się zakłopotana. Jak mogłam zapomnieć o urodzinach kogoś kogo znam od ósmej klasy? Właściwie to nie licząc Robin ona jest moją najlepszą przyjaciółką. Ale nie widziałam jej ostatnio, ponieważ dużo podróżowała. Prawdopodobnie wróciła by świętować swoje urodziny w gronie przyjaciół z liceum. Poza tym, z Justinem nawiedzającym moje myśli przez cały dzień, jak mogłabym pamiętać nawet kiedy są moje własne urodziny?
- Więc co powiesz? Chcesz iść? - Trąciła sugestywnie moje ramię. - To przywróci licealne wspomnienia i nie będziesz myślała o sama wiesz kim. - Westchnęłam pocierając skronie.
- Sama nie wiem, Robin.
- Czego nie wiesz? Będzie fajnie a ty będziesz okropną przyjaciółką jeśli nie zrobisz tego dla Sary.
Cicho jęknęłam. Nieważne jak bardzo tego nienawidziłam, Robin miała rację.
- Dobra - mruknęłam - Teraz pozwól mi pójść spać. Jestem strasznie zmęczona.
Wstałam i skinęłam do niej zanim odeszłam na górę do pokoju. W każdym razie, byłam podekscytowana jutrem. Ostatnio nie mogłam pozwolić sobie na chwilę przyjemności, więc to byłoby dla mnie świetne.
[Justin's POV:]
Kiedy się obudziłem leżałem rozwalony na kanapie a mój wzrok był rozmazany dopóki moje oczy nie przyzwyczaiły się do otoczenia. Usiadłem i zobaczyłem Jama'ego pijącego sok pomarańczowy.
- W końcu raczyłeś wstać, hmm? - Zaśmiał się. Przetarłem oczy i machnąłem leniwie ręką zanim ziewnąłem.
- Co się dzieje? - Zapytałem spoglądając na niego.
Jama dopił sok i odstawił szklankę na stół zanim podszedł do mnie.
- Idziemy do Khalila na imprezę - Wyciągnął rękę w moim kierunku. Wstałem z jego pomocą, zanim puścił mnie i poklepał po plecach - Idź się przygotować.
- Cz-czekaj... Co?
- Nie mów mi, że nie chcesz iść - Zamarł.
Zamrugałem.
- Nie chcę.
- Dlaczego nie? Khalil to twój kumpel, na litość boską.
- Tak, dostał prawo jazdy. Kurwa dobra robota, zasługuje na pieprzony medal. - Splunąłem sarkastycznie. - Mogę do niego później zadzwonić i pogratulować mu, nie musicie szukać wymówek do imprezy każdego pieprzonego dnia w tygodniu.
- Whoa, whoa. - Jama podniósł ręce w obronnym geście. - Coś ty taki gderliwy?
Westchnąłem przebiegając ręką po włosach zanim spojrzałem na niego.
- Sorry, ale... Twist z pewnością tam będzie i... Nie chcę go dziś spotkać.
- Cóż, rozumiem to, ale również znam bardzo dobry powód dla którego powinieneś pójść. - Poruszał sugestywnie brwiami.
- I niby co może być tym powodem? - Zmrużyłem oczy.
Jama uśmiechnął się od ucha do ucha i oblizał usta - Katie Moore.
Posłałem mu spojrzenie. - Kto to do cholery jest i dlaczego mam to w dupie?
Jama zmrużył oczy, a zamieszanie pojawiło się na jego twarzy - Nie znasz Katie?
Powoli pokręciłem głową.
- Powinienem?
- Cóż, zważając na... Uh... No wiesz...
- Wiem co? - Spytałem.
- Ty... Z... Wiesz...
- Jama co próbujesz mi powiedzieć? - Niecierpliwie tupnąłem nogą w podłogę.
- Twist pokazał mi ten artykuł TMZ. Ona nie jest z tobą w ciąży, albo coś? - Zapytał ciekawy.
Zamarłem. Co...To ta pusta lala z którą uprawiałem seks?
Nagle to do mnie dotarło. Katie? To jest jej imię? Katie Moore. Artykuł krótko informował, że jej imię to Katie, ale nie mogłem go zapamiętać aż do teraz.
- Ja... Umm... - Zacząłem się jąkać nie wiedząc co powiedzieć.
- Twist mówił, że pieprzyłeś ją na ostatniej imprezie Klutzera więc ja tylko założyłem.... - Jama urwał zdanie w połowie zamykając usta.
Zacisnąłem i rozluźniłem pięści.
Dlaczego Twist powiedział o tym Jama'ie?
Myślałem, że przyjaciele potrafią dotrzymać sekretów. Nie pomyślał, że może nie chcę by ludzie o tym wiedzieli? Że powiem ludziom kiedy będę gotowy? Przypuszczam, że Twist zbyt bardzo lubi plotkować. I myśli, że zaufam takiemu facetowi? Ciekawe komu jeszcze mógł o tym powiedzieć.
- Przepraszam - powiedział Jama - Nie powinienem się wtrącać w twoje sprawy, ale... Jestem pewien, że ona będzie na imprezie. Powinieneś z nią porozmawiać, zwłaszcza teraz kiedy dowiedziałem się, że nie pamiętasz nawet jej imienia. To jest żyjąca istota, którą ona nosi w brzuchu, wiesz.
Mój brzuch zacisnął się nieprzyjemnie. Nie chcę dziecka z kobietą której nawet nie znam. Nie chcę takiego życia. Nigdy nie chciałem takiego życia. Co zrobiłem by zasłużyć na to wszystko?
- Dobra - westchnąłem - Pójdę. Porozmawiam tylko z tą Katie, pogratuluję Khalilowi i zmywam się stamtąd.
- Wiesz, że impreza zaczyna się o siódmej?
- Więc dlaczego wyglądasz jakbyś był gotowy pójść już teraz?
- Ponieważ chcę pójść tam wcześniej, spotkać się z kilkoma ludźmi. Spotkamy się przed imprezą.
- Znasz tą Katie osobiście? - Przygryzłem dolną wargę.
- Ta. Rozmawiałem z nią kilka razy. Widziałem ją na kilku imprezach na których ostatnio byłem. - Przyznał.
- Jest miła? - Szepnąłem.
- Umm...tak, naprawdę. Jest urocza.
- Jesteś pewien?
- Justin. - Jama westchnął posyłając mi spojrzenie. - Nie denerwuj się tak. Po prostu idź tam, porozmawiaj z nią i zrób coś. Ona nie jest straszną osobą. Przysięgam. Łatwo się z nią rozmawia.
Włożyłem ręce do kieszeni. - Ona przyjdzie wcześniej na tę imprezę?
- Tak myślę. Napiszę jeszcze do Khalila. Teraz może ruszysz dupę i pójdziesz pod prysznic? - Zbeształ mnie.
- Dobra - Mruknąłem udając się w stronę łazienki.
[Jackie's POV:]
Księżyc świecił jasno, noc była młoda a Robin i ja właśnie skończyłyśmy nawzajem komplementować swoje sukienki. Robin chwyciła swoją torebkę z telefonem i kluczykami od samochodu i ruszyłyśmy w stronę auta. Droga minęła całkiem szybko, a Robin i ja spędziłyśmy ją na śpiewaniu każdej piosenki, która leciała w radiu. Świetnie się bawiłam, a jeszcze nawet nie dotarłyśmy na imprezę.
W ciągu kilku minut znalazłam się przed domem a głośną muzykę mogłam usłyszeć nawet na zewnątrz. Poczułam motylki w brzuchu.
- Jesteś gotowa? - Robin uśmiechnęła się.
- T-tak myślę. - Zawahałam się lecz było zbyt późno by się wycofać.
Robin nacisnęła dzwonek do drzwi.
- O mój Boże! Robin! Jackie! Cześć! - Krzyknęła Sara, która kilka sekund później otworzyła drzwi. Uśmiechnęła się zadowolona.
-Wszystkiego najlepszego! Cieszę się, że wróciłaś z Florydy. - Przytuliłam ją.
- Ja też. - Robin dołączyła do uścisku. - Wszystkiego najlepszego Sara!
- Dziękuję wam bardzo. - Sara uścisnęła nas mocniej niż prawdopodobnie zamierzała. - Bardzo się cieszę, że przyszłyście.
Odsunęłyśmy się od siebie. Sara wpuściła nas do środka, a my położyłyśmy prezenty tam gdzie znajdowała się cała reszta.
Później Sara poszła tańczyć, a ja i Robin kontynuowałyśmy witanie ludzi z naszej starej szkoły.
- Ugh. - Westchnęła Robin. - Chce zatańczyć.
Popatrzyłam na nią, mrugając zmieszana. - W takim razie idź.
- Pójdziesz ze mną? - Zapytała słodkim głosem.
- Co... Nie, nie pójdę. - Natychmiast odparłam.
- Dlaczego nie? - Wydęła wargi, a ja zaczęłam wpatrywać się w nią, szukając odpowiednich słów nadających się na wymówkę. Zanim mogłam odpowiedzieć, zrobiła kwaśna minę i dodała. - Dobrze, idę.
Pochyliła się, a ja chwyciłam jej ramię.
-Czekaj, gdzie idziesz?
-Idę poszukać kogoś kto ze mną zatańczy. - Powiedziała po prostu, posyłając mi sympatyczne spojrzenie. - A ty nie powinnaś siedzieć tu sama, nie powinnaś się izolować od ludzi. - Zmarszczyłam brwi, puszczając ją.
-Wcale się nie izoluję. - Robin wywróciła oczami.
-Więc idź po przekąski dla siebie. Stół z jedzeniem jest obok kuchni.
A potem, skręciła w lewo. Przez moment uparcie tam siedziałam odmawiając angażowania się w cokolwiek dopóki mój żołądek nie zaczął burczeć i zorientowałam się że muszę znaleźć coś do jedzenia. Jęknęłam i wstałam kierując się w stronę, gdzie powinna być kuchnia. Potem skierowałam się w stronę wielkiego tłumu i nakrapianego stołu z rozłożonym na nim jedzeniem. Sięgnęłam po talerz gdy nagle zderzyłam się z kimś i usłyszałam jak napój rozlewa się po podłodze.
- Cholera. - Wymamrotałam i spojrzałam na młodego chłopaka. - Bardzo przepraszam. - Spojrzał na mnie i się uśmiechnął, lekko wzruszając ramionami.
- W porządku. Nie wylał mi się cały drink.
Zaśmiał się więc zdecydowałam że zrobię to samo. Przyjrzałam się mu i zmarszczyłam brwi, zdałam sobie sprawę że nie do końca go pamiętam. - Ty nie... Chodziłeś do naszej szkoły?
- Nie. - Potrząsnął głową. - Znasz może Chrisa?
Wytężyłam mój mózg, próbując skojarzyć to imię. - Um... Tak, faktycznie. Ale nigdy nie rozmawiałam z nim. To dlatego, że nie chodziłam z nim do klasy.
-
Ach, to nie dobrze. Jestem jego kuzynem. Dlatego tu jestem. -
Wytłumaczył.
- Och to ma sens. - Uśmiechnęłam się. - W każdym razie gdzie jest Chris?
- Nie mam pojęcia, to właśnie jest powód dla którego jestem przy stoliku z jedzeniem. - Uśmiechnął się szyderczo a potem głośno się zaśmiał, postanowiłam zrobić to samo i także się zaśmiałam.Chłopak uśmiechnął się zwycięsko. Jego celem było abym się roześmiała. -Więc jak masz na imię?
- Jackie. - Mruknęłam nieśmiało, zakładając kosmyk włosów za ucho.
-Jackie? Jakie śliczne imię. - Przygryzł swoją wargę, spoglądając na moją sukienkę. - Jestem Tyler - Wyciągnął swoją dłoń, a ja ją uścisnęłam. - Miło mi cię poznać.
-Mi też miło Cię poznać. - Uśmiechnęłam się. Oboje przez moment milczeliśmy. Zaczęliśmy przyglądać się sobie, a nasze policzki zrobiły się czerwone.
-Więc.. - Rzucił niezręcznie - Chcesz zatańczyć?
Nieśmiało skinęłam głową, mimo że kilka minut temu nie miałam ochoty na taniec. Ale teraz? Teraz miałam powód.
[Justin's
POV:]
Zamiast
pójść wcześniej, tak jak chciał Jama skończyło się tak, że
przyszliśmy na imprezę około siódmej wieczorem. Ta dziewczyna,
Katie do tego czasu się nie pokazała, więc powiedziałem mu, że
nie chcę iść wcześniej.
-
Więc nie znasz tej dziewczyny? - Zapytał Jama, próbując nawiązać
jakąś konwersację kiedy jechaliśmy na imprezę.
- Nie. - Odpowiedziałem szorstko,bawiąc się palcami i niecierpliwie potrząsając nogą. Zaszydził i wręczył mi swojego blunta. Powolnie wziąłem go z jego ręki i zaciągnąłem się, wypuszczając dym w powietrze, relaksując się. Wziąłem jeszcze trzy buchy i oddałem mu skręta.
Jama podniósł cygaro do ust i włączył radio. Zamknąłem oczy na kilka sekund zanim ponownie je otworzyłem i pochyliłem się w stronę radia. Bez słowa je wyłączyłem. Jama zdezorientowany spojrzał na mnie kątem oka, ale nie zaczął mnie zadręczać pytaniami dlaczego to zrobiłem. Po prostu trzymał usta zamknięte.
Kilka minut później, kiedy Jama parkował samochód przed domem Khalila, ja założyłem moje okulary przeciwsłoneczne, a na głowę włożyłem mój snapback.
Wysiedliśmy z pojazdu i ruszyliśmy w stronę drzwi. Zadzwoniłem dzwonkiem i wsunąłem ręce do kieszeni moich jeansów zanim Klutzer otworzył drzwi.
- Aye Jama! Canuck! Co tam? - Głupio się uśmiechnął i parsknął.
- Cieszę się, że cię widzę. - Posłał mu szeroki uśmiech, wkroczyłem do środka i rozejrzałem się dookoła. Było tam już całkiem sporo ludzi, ale nie mogłem znaleźć tego, kogo szukałem.
- Już zaczynasz jej szukać? - Poczułem dłoń na swoim ramieniu. Odwróciłem się i zobaczyłem Jame wpatrującego się we mnie.
- To jedyny powód dla którego tutaj jestem. - Szepnąłem spoglądając na podłogę. Jama westchnął i również zaczął się rozglądać za Katie.
- Cóż, idę przywitać się z ziomkami. Jeśli ją zobaczę, dam ci znać, okay? - Powiedział.
- Dobra - Przytaknąłem.
Zacząłem spacerować po pomieszczeniu, próbując pozostać niezauważonym przez zbyt wielu ludzi, bo nie miałem ochoty angażować się w konwersację z nikim. Po paru minutach wciąż nie mogłem jej znaleźć więc zatrzymałem się i próbowałem ogarnąć wzrokiem wszystkich w domu kiedy czyjś głos za mną wyrwał mnie ze skupienia.
- To ty Bizzle?
Zamarłem. Znam ten głos.
Odwróciłem się i zobaczyłem Maejora Ali stojącego przede mną z szyderczym uśmiechem na ustach.
- Ali? - Uśmiechnąłem się szeroko. - Nie widzieliśmy się od dziesięciu tysięcy lat!
- Teraz troszkę przesadziłeś, nie uważasz? - Zaśmiał się. Zignorowałem jego uwagę i objąłem go w braterskim uścisku.
- Miło słyszeć mój stary pseudonim. Wszyscy tutaj nazywają mnie pieprzonym Canuckiem - Wywróciłem oczami.
- Ponieważ ty jesteś Canuckiem, białasie - Trącił mnie ramieniem. Posłałem mu groźne spojrzenie zanim zaśmiałem się.
- Dobrze cię widzieć.
- Wiem, zacząłem tęsknić za moim kumplem. - Żachnął złośliwie. - Powinniśmy spotkać się niedługo.
- Chciałbym bro, ale jadę w trasę. - Westchnąłem.
- Kiedy?
- Jutro.
- Więc spędzisz święta w trasie? - Uniósł brew.
Otworzyłem usta chcąc coś powiedzieć jednak zdecydowałem tego nie robić. Ali zauważył moją nagłą ciszę i posłał mi spojrzenie.
- Jesteśmy w domu. - Zauważył. Spojrzałem na niego zmieszany.
- I..?
- O co chodzi z tymi okularami?
- Ja... - Zanim mogłem skończyć zdanie Ali zerwał mi okulary z twarzy i spojrzał na mnie. Moje oczy rozszerzyły się i próbowałem odebrać mu moje okulary.
- Jesteś na haju? - Zapytał zaniepokojony, odsuwając rękę podczas gdy ja próbowałem odebrać mu moją własność.
- Oddaj mi te pieprzone okulary! - Wrzasnąłem na co uniósł ręce w geście obronnym, zanim mi je zwrócił. Ponownie je założyłem a Ali zadrwił.
- Po prostu myślę, że nie powinieneś brać. Nie zaczynasz jutro trasy?
- Możesz się kurwa zamknąć? - Splunąłem. Nie lubię kiedy ludzie próbują mi mówić co jest dla mnie najlepsze.
Ali posłał mi smutne spojrzenie i westchnął. - Dobra stary. Cokolwiek powiesz...
Miałem mu odpowiadać kiedy nagle dostrzegłem znajomą blondynkę powolnie schodzącą ze schodów. Wyłączyłem się kompletnie ignorując obecność Maejora i gapiłem się na dziewczynę.
Rozglądała się dookoła, a kiedy spojrzała w moim kierunku, mogłem dokładnie dostrzec jej twarz.
Jak mogłem kiedykolwiek zapomnieć jej twarz?
- Muszę iść. - Wypaliłem, ponieważ Maejor posłał mi zdziwione spojrzenie.
- Co? Gdzie? Myślałem...
- ... Napiszę do ciebie później, bro. - Powiedziawszy to zniknąłem w tłumie, przepychając się, żeby przedostać się w kierunku schodów. Gdy dotarłem do krawędzi schodów zobaczyłem Katie Moore stojącą cztery stopnie wyżej niż ja. Jej wzrok spoczął na mnie,a jej usta otworzyły się w szoku, jakby mój widok ją zaskoczył.
Nie bardzo wiedziałem co czuję.
Ta dziewczyna nosiła moje dziecko. Nawet jej nie znam, ale tak jest. Jakkolwiek, ona wykorzystała to do mediów. Skąd TMZ by wiedziało gdyby ona nie zdradziła tylu szczegółów? Dlaczego ona mi to zrobiła? Dlaczego postawiła mnie w tak złym świetle?
- J-Justin? - Zająknęła się.
Wypuściłem powietrze i spojrzałem prosto na nią.
- Chciałem się z tobą zobaczyć.
_______________________________________
Wróciłam!
Na początku chciałabym podziękować @smileandshine98, która przetłumaczyła dla mnie ten rozdział.
Rozdziały teraz będą pojawiały się regularnie, ponieważ udało mi się przetłumaczyć już kilka następnych.
Przepraszam, was za to, że musiałam zawiesić to opowiadanie, ale teraz wracam tu ze zdwojonymi siłami i obiecuję, że to się już nie powtórzy. Mam nadzieję, że nie straciłam przez to wielu czytelników.
Chciałabym też, abyście zachęcili innych do czytania, bo moim zdaniem to opowiadanie zasługuję na większą uwagę. Tak więc jeśli możecie, polećcie to opowiadanie znajomym, wspomnijcie o nim na twitterze lub jeśli ktoś z was posiada jakieś własne blogi lub strony o Justinie, może wspomnieć o tym tłumaczeniu, cokolwiek. Będę bardzo wdzięczna!
Potrzebuję też kogoś, kto chciałby na stałe pomóc mi w tłumaczeniu BLIND, bo w taj chwili nie dam rady samodzielnie tłumaczyć obu fanfiction.
I jak zwykle proszę o to, żebyście komentowali. Szczególnie zależy mi na komentarzach pod tym rozdziałem, bo chcę wiedzieć, kto z was nadal pamięta o tym opowiadaniu i czy w ogóle jest sens je kontynuować.
Życzę udanych wakacji!
O jezu tyle czekania na rozdział i w końcu jest!! Chwała tobie <3
OdpowiedzUsuńŚwietny!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!!! Czekam na następny :*
OdpowiedzUsu��
OdpowiedzUsuńJa mimo wszystko nadal tu jestem dla Ciebie i dla opowiadania <3 Wspaniałe!
OdpowiedzUsuń