[Justin's POV:]
Leżałem rozwalony na kanapie, kiedy wpatrywałem się w sufit, próbując uspokoić gniew który czułem... cóż, w kierunku całego świata, jeśli mam być szczery.
Mediów, mówiąc dokładniej.
Przejechałem dłońmi wzdłuż mojej twarzy, westchnąłem sfrustrowany, zamykając oczy. Usłyszałem, że drzwi otworzyły się, zaskakując mnie. Natychmiast spojrzałem w ich kierunku i zobaczyłem Scootera, który patrzył na mnie, a jego oczy były czerwone ze stresu którego doświadczył w tej chwili.
- Justin - Warknął cicho, zamykając drzwi i podszedł do mnie. - Gdzie byłeś? Kiedy wybiegłeś stąd, ja poszedłem wyrzucić twoje piwo i szukałem cię. Nie mogłem cię nigdzie znaleźć!
- Jesteś słaby w szukaniu ludzi. - Zaśmiałem się, chociaż powiedziałem to bez cienia humoru.
- To nie jest gra. - Powiedział zaciskając zęby. - Wiem, że nie chcesz się do tego przyznać Justin, ale jesteś załamany teraz i potrzebuję, żebyś był ze mną.
- Dlaczego? - Wstałem, podnosząc głos i spojrzałem na niego morderczym wzrokiem. - Nie jestem już dzieckiem, Scooter. Nie musisz mnie kurwa pilnować przez cały czas.
- Uważaj co mówisz. - Syknął.
Pochyliłem się, żeby usłyszał mnie idealnie. - Nie. - Powiedziałem głośno i wyraźnie.
Przewrócił oczami i podciągnął rękawy. - Co się stało. - Wyszeptał.
- To. - Wskazałem na okno, gdzie stały tłumy paparazzi, wciąż krzycząc moje imię. - To się stało.
- Wcześniej, nigdy tak nie było. - Powiedział cicho.
- Wiem - Wzruszyłem ramionami, rozluźniłem mięśnie prostując się. - To tak nie było.
- Nie możesz dać im tego czego chcą, Justin. Wiem, że to cię irytuje, ale robisz dokładnie to, czego oni chcą. Chcą abyś zniszczył wizerunek nad którym pracowałeś tak długo.
- Jestem chory i zmęczony od tych wszystkich bzdur i będę robić to, na co mam ochotę, okej? - Krzyknąłem.
- Uważaj co mówisz. - Powtórzył głośno, przez co zadrżałem. Rozszerzyłem oczy, patrząc na niego, kiedy usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi i Jackie wyszła z łazienki w samym ręczniku. Spojrzała na nas i zamknęła oczy, a jej warga lekko drżała.
Cholera... Pewnie usłyszała nasze krzyki.
- Jackie - Szepnąłem, ignorując obecność Scootera i podszedłem do niej. - Chodź - Powiedziałem cicho, prowadząc ją korytarzem do mojego pokoju.
- Justin - Weszła do środka i spojrzała na mnie. - Co się dzieje?
Westchnąłem i wymusiłem uśmiech. - Wszystko w porządku. - Powiedziałem. - Po prostu... ubierz się, a ja załatwię nam coś do jedzenia. Musisz być głodna.
Spojrzała na mnie i otwarła usta, jakby chciała coś powiedzieć, ale zrezygnowała. - Dobrze. - Mruknęła w końcu, a ja wyszedłem z pokoju żeby dać jej trochę prywatności.
Wróciłem do salonu i zastałem Scootera w tym samym miejscu, w którym go zostawiłem. Obserwował dokładnie każdy mój ruch.
- Kto to jest? - Powiedział od razu, rzucając mi ostrzegawcze spojrzenie.
- Nikt. - Wzruszyłem ramionami i rzuciłem się na kanapę.
- Justin. - Krzyknął. - Kim. Jest. Ta. Dziewczyna?
Siedziałem w milczeniu, patrząc w dół i bawiłem się moimi palcami, zanim napotkałem ponownie wzrok Scootera.
- Ona jest fanką. - Przyznałem.
- Fanką? - Uniósł brew, krzyżując ramiona. - Czy... Czy ty uprawiałeś z nią seks?
Moje oczy rozszerzyły się szeroko. - Co?
- Wyładowałeś swój gniew na niej? Jeśli jest to osoba z którą się... Nawet nie wiem jak to nazwać.
- Scooter, co do cholery?! Nie jestem taki!
- Nie sądziłem, że taki jesteś, ale po tym co dzieje się ostatnio... Boję się, że zrobisz coś głupiego. Coś czego będziesz żałować do końca życia i... Seks z fanką... Boże, gdyby ktoś się dowiedział, nie możesz powiedzieć że to prawda i-
- Scooter - Przerwałem. - Przestań wymyślać. Byłem po złej stronie mediów teraz i nie zamierzam dać im nic, żeby ułatwić im pracę.
- Mówisz tak teraz, ale... - Westchnął i przetarł czoło dłonią. - Nieważne. Co ona tu robi?
- Co?
- Fanka. Co ona robi tutaj? - Wyjaśnił.
- Długa historia. - Mruknąłem. - Scooter, ona jest naprawdę bardzo miła i nie jest taka jak inne fanki. Jest bardzo słodka i pomogła mi zapomnieć o moich problemach. Wpadłem na nią, więc możesz tego nie psuć? Naprawdę chcę ją poznać.
- Justin, pamiętam jak w wywiadzie powiedziałeś, że jesteś otwarty na randki z fankami, ale nie myślałem, że mówisz poważnie. - Zachichotał.
- Nie radnkuję z nią. - Odpowiedziałem szybko. - Ona jest po prostu wspaniałą osobą i właśnie takiego towarzystwa mi teraz potrzeba.
- Dobrze, ale... Wiem, że to sprawi że będziesz zdenerwowany, ale muszę to powiedzieć. - Wziął głęboki oddech. - Pamiętaj, że byłeś w skomplikowanym związku niedawno... Ja po prostu nie chcę żeby to się powtórzyło. Nie chcę żeby ona złamała ci serce.
Moje serce zacisnęło się z bólu na myśl o Alicii.
- Możemy nie rozmawiać o tym? - Mruknąłem, czując jak moje ciało słabnie. Naprawdę ją kochałem... Byłem gotów ratować ten związek, ale... Niestety ona nie czuła tego samego.
- Przykro mi. - Szepnął, klepiąc mnie po ramieniu. - Pójdę zadzwonić po obsługę hotelową.
Oparłem się o kanapę, wypuszczając głośno powietrze. - Świetnie. - Skinąłem głową, pokazując kciuk w górę. Posłał mi lekki uśmiech, zanim wyszedł z pokoju, żeby zamówić jedzenie. W tym samym czasie poczułem, że mój telefon wibruje. Wygrzebałem go z kieszeni i odblokowałem ekran.
1 nowa wiadomość.
Przeczytałem nową wiadomość, którą właśnie otrzymałem.
Od: Lil Twist
Aye bro, ja i chłopaki robimy imprezę wieczorem. Wpadniesz?
Spojrzałem na Scootera, który stał z boku i mamrotał do telefonu nazwy żywności. Następnie przeniosłem mój wzrok na korytarz. Jackie pewnie nadal była w moim pokoju. Spojrzałem w dół, na mój telefon i mały uśmieszek pojawił się na moich ustach.
Do: Lil Twist
Wiesz, że nie mogę tego ominąć. Wyślij mi szczegóły.
Zablokowałem mój telefon i schowałem go do kieszeni. Wstałem i ruszyłem w stronę mojego pokoju, ale Jackie była jeszcze w środku, a ja nie chciałem jej przeszkadzać. Nie miałbym nic przeciwko temu, żeby po prostu tam wejść, ale po wysłuchaniu tego co wykrzyczał Scooter, wolałem być ostrożny. Więc zapukałem cicho do drzwi, zanim usłyszałem zgodę na wejście.
- Hej - Powiedziałem cicho, uśmiechając się do niej.
- Cześć. - Odpowiedziała, siadając na moje łóżko. Była ubrana w moje dresy i t-shirt.
- To wygląda dobrze na tobie. - Skomentowałem, przyglądając się jej. Jej policzki zarumieniły się i przygryzła wargę, unikając mojego wzroku.
- Dziękuje. - Mruknęła, wygładzając nierówności, które utworzyły się na mojej pościeli. Zachichotałem cicho i usiadłem obok niej.
- Dlaczego odpowiadasz jednym słowem? - Zapytałem, patrząc na nią, a ona przewróciła oczami. W końcu odwróciła głowę, aby spotkać się z moim wzrokiem i westchnęła cicho, a jej policzki zarumieniły się jeszcze bardziej. - Co? - Uśmiechnąłem się lekko, przyglądając się dokładnie jej twarzy.
- Ty. - Wyszeptała.
- Co ze mną? - Mój uśmiech powiększył się.
- Czy naprawdę oczekujesz, że będę spokojna, kiedy mój idol siedzi tak blisko mnie? - Spojrzała na mnie podejrzliwie.
- Wyglądałaś na całkiem spokojną cały czas. Mówisz, że jestem twoim idolem, ale traktujesz mnie jak normalnego człowieka i... to dobrze. To jeden z powodów, dlaczego cię lubię. - Przyznałem nie myśląc o tym, co wyszło z moich ust. Otworzyła szeroko oczy i spojrzała w dół.
- Lubisz mnie? - Zapytała. Jej głos brzmiał jak szept, ale zadzwonił głośno w mojej głowie. Moje serce zabiło szybciej. Nie chciałem, żeby to tak zabrzmiało... Chociaż może naprawdę lubię ją w ten sposób.
- Tak, jesteś już moją wspaniałą przyjaciółką. - Poczułem, że to zabrzmiało źle. Część mnie, nie chciała żeby ona, była tylko moją przyjaciółką. Zadrżała lekko i wzięła oddech.
- Och. - Powiedziała i zapadła cisza pomiędzy nami. Przełknąłem ślinę, odchylając się i patrzyłem w podłogę razem z nią. Nikt z nas nie wypowiedział ani słowa, ale czuliśmy się komfortowo siedząc w ciszy.
- Chodźmy. - Nagle, powiedziałem głośno, wstając i idąc w kierunku wyjścia z pokoju. Spojrzała na mnie, marszcząc brwi.
- Gdzie? - Zapytała, podchodząc do mnie.
- Scooter zamówił jedzenia dla nas, więc dołączymy do niego i możemy obejrzeć telewizję, czy coś. - Powiedziałem.
- Okej.
Wyszliśmy z mojego pokoju i zaprowadziłem ją do salonu, gdzie był Scooter, który wyglądał na zadowolonego, że wróciłem.
- Spakowałeś swoje rzeczy? - Zapytał, a następnie zauważył Jackie obok mnie, która przygryzła wargę.
- Spakować rzeczy? - Jackie zapytała, przyjmując nowo odkrytą informację. Czułem, że mój żołądek skurczył się, bo zupełnie zapomniałem o małej przerwie, jaką będziemy mieć w Kalifornii.
- Och, no tak... Wyjeżdżamy jutro, prawda? - Spojrzałem na Scootera, który skinął głową. Westchnąłem i spojrzałem na Jackie. - Jedziemy do Kalifornii.
- Poważnie? - Powiedziała, jej głos brzmiał jakby była zmartwiona. Pewnie zostawię ją wcześniej, niż myślała. Nie sądziłem, że oczekuje trzymać się ze mną cały czas, ale ona była wyraźnie zawiedziona, że wyjeżdżam.
- Przepraszam. - Szepnąłem, patrząc na Scootera, żeby upewnić się, że mój głos był na tyle cichy, by Jackie mogła to usłyszeć, ale on nie.
- W porządku. - Westchnęła. - Wiedziałam, że to wszystko było zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe.
- To nie jest koniec. - Powiedziałem stanowczo. - Czy będzie w porządku jeśli... Jeśli wymienimy się numerami?
Zamarła patrząc na mnie z całkowitym zaskoczeniem. - N-naprawdę? - Wyjąkała.
-Tak, to znaczy... Mówiłaś, że jesteś z Kalifornii, a ponieważ będę tam... Dlaczego nie spotkamy się kiedyś? Wiesz, jeśli wrócisz, kiedy ja jeszcze tam będę.
- To brzmi świetnie. - Powiedziała, a jej nastrój poprawił się.
- Kiedy wracasz do Ameryki? - Zapytałem.
- Umm. - Zagryzła wargę. - Muszę jeszcze odwiedzić moją przyjaciółkę, bo moje plany nie wypaliły dzisiaj więc-
- Przepraszam za to. - Przerwałem jej i uśmiechnąłem się.
- Nie martw się. Jesteś o wiele bardziej interesujący niż ona. - Zachichotała
- Czyli tak? - Uśmiechnąłem się, patrząc jej w oczy.
- Tak. - Zaśmiała się, patrząc na mnie wyzywająco, jakby czekała na moją odpowiedź, która nigdy nie nadeszła, bo zostałem złapany przez jej piękne spojrzenie.
Jej oczy są po prostu... Wow. Jak to możliwe, że oczy są tak bardzo atrakcyjne?
- Umm. - Jackie odchrząknęła, wyrywając mnie z zamyślenia. - Wrócę zapewne, w ciągu 3 dni.
- To świetnie. Na pewno będę jeszcze w Kalifornii w tym czasie. Nie wstydź się i zadzwoń do mnie. Możemy spędzić razem trochę czasu. - Uśmiechnąłem się.
- Jesteś pewien? - Powiedziała ze zwątpieniem. - Media, pozwolą ci na to?
- Nie potrzebuję zgody mediów na nic. - Przewróciłem oczami, patrząc na Scootera, który stał obok przez cały czas. Przełknąłem ślinę, a moje policzki zarumieniły się. Usłyszałem dzwonek do drzwi, co oznaczało, że obsługa hotelowa była tutaj. Skorzystałem z okazji i rzuciłem się na kanapie, a Jackie usiadła obok mnie. Włączyłem tv i zacząłem skakać po kanałach, aż w końcu zatrzymałem się na serialu "Przyjaciele".
Wyciągnąłem mój telefon i napisałem nową wiadomość.
Do: Lil Twist
Co do naszego spotkania... nie mam czasu. Przypomniłem sobie, że mam do zrobienia jakieś gówno dzisiaj. Może innym razem?
Odetchnąłem i wysłałem wiadomość, rozciągnąłem się na kanapie, a Scooter przyniósł nasze jedzenie.
____________________________________
Przypominam, że to jest tłumaczenie. :)
Czytasz = Komentujesz
Alex
Czy to "jakieś gówno do zrobienia" ma moze coś wspólnego z Jackie? (:
OdpowiedzUsuńświetne xx
OdpowiedzUsuńdobry rozdział . czekam na nn <3 :)
OdpowiedzUsuńŚwietne *.* nie mogę się doczekać kolejnego
OdpowiedzUsuńsuper ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam to :)
OdpowiedzUsuń@luuv_my_riri :) x
Helzigkibuhbgorazei świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńCzekam nn. Życzę weny :)
Aww uroczo *.*
OdpowiedzUsuń