[Jackie POV:]
Moje oczy otworzyły się i poderwałam się z łóżka, ocierając pot z czoła. Właśnie obudziłam się z dość dziwnego snu, w który głosy skandowały imię Justina w kółko i w kółko.
W tym śnie byłam sama w ogromnej rezydencji. Nie było tam nikogo oprócz mnie, ale wciąż słyszałam głosy szepczące Justin, Justin, Justin, Juuustin. Szłam w kierunku z którego dochodziły głosy, ale po chwili nagle było słychać je z innego miejsca. Odwracałam się i biegłam szybko w tą stronę, ale głosy znowu zmieniały kierunek. Kiedy zmierzałam do pokoju na górze i byłam już na prawdę blisko, głosy nagle było słychać z dołu, z kuchni, a potem nagle z łazienki.
Trwało to dość długo i zaczęło brakować mi oddechu. Nagle zdałam sobie sprawę, że nie jestem już w tym wielkim domu, tylko w hotelu z Justinem i Alfredo. Nadal słyszałam jakieś głosy i zorientowałam się, że pochodzą one z pokoju Justina. Poszłam tam ostrożnie i ucieszyłam się, kiedy dotknęłam klamki, a głosy nadal pochodziły z tego samego miejsca. Nadusiłam klamkę i zdałam sobie sprawę, że już nie śpię.
Otworzyłam drzwi do jego pokoju i zauważyłam, że Justin śpi w raczej dość niewygodnej pozycji. Weszłam cicho do środka, zbliżając się do niego powoli. Spojrzałam na jego piękną twarz i uśmiechnęłam się do siebie.
On jeszcze tego nie wie, ale jest doskonały pod każdym względem.
Nadal patrzyłam na niego, aż zdałam sobie sprawę, że mój sen chyba nic nie znaczy. Odwróciłam się i ruszyłam z powrotem w kierunku wyjścia, rozpaczliwie pragnąc wziąć gorący prysznic i zaskoczyć Justina i Fredo domowym śniadaniem, zanim będę musiała wyjechać. Kiedy byłam już przy drzwiach, usłyszałam jak Justin wymamrotał coś niespokojnego.
Marszcząc brwi, podeszłam z powrotem do jego łóżka. Pochyliłam się nad nim w nadziei, że potwórzy to, co mamrotał przed chwilą. Odczekałam chwilę, ale on nic nie powiedział.
Westchnęłam sfrustrowana i odchyliłam głowę do tyłu. Zamierzałam wyjść, kiedy nagle to usłyszałam.
- On nie żyje. - Justin mruknął przez sen. - On nie żyje.
Mój żołądek zacisnął się boleśnie. Co to znaczy "nie żyje"? Kto mógł być martwy?
Cofnęłam się powoli i przymknęłam oczy, zanim uciekłam z jego pokoju, upewniając się, że zamknęłam drzwi. Postanowiłam wziąć ten prysznic i przygotować śniadanie, udając że nic takiego nie miało miejsca, i że nic nie słyszałam... Przynajmniej na razie.
***
- Dzień dobry.
Odwróciłam i zobaczyłam Justina w samych bokserkach, który drapał się po karku ze znużeniem.
- Cześć - Wykrztusiłam nieśmiało, zawstydzona widokiem jego prawie nagiego ciała przede mną. Czułam jak moje policzki robią się czerwone, więc szybko odwróciłam się do niego plecami i przewróciłam naleśnika na patelni. - Zrobiłam śniadanie.
- Nie musiałaś. - Słyszałam, jak zbliżył się do mnie.
- Chciałam zrobić wam niespodziankę - Wymamrotałam. - Wiesz, że będę musiała was zostawić za 2 godziny.
- Czy ty naprawdę musisz iść? - Zapytał żartobliwie, przez co wreszcie odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam mu w oczy.
- Ja nie chcę, ale... Myślę, że muszę. - Wzruszyłam ramionami, czując pustkę w moim sercu. Osobiście nie znam Justina wystarczająco długo, aby umieć odczytać jego emocje, ale... Naprawdę czułam się, jakbyśmy się znali od urodzenia. Patrząc mu w oczy, widziałam tylko małego chłopca, który był zmęczony, zarówno fizycznie, jak i emocjonalnie. Wydawał się... Załamany. Jakby właśnie przechodził, przez najgorszy czas w życiu.
- Nie idź. - Wyszeptał, jego brązowe oczy traciły swój blask. - Nie rób tego. Nie. Proszę. Nie idź.
Moje serca ścisnęło się. Chciałam zostać, naprawdę. Ale niestety, kiedy powiedziałam mamie, że zatrzymam się u przyjaciela o imieniu Justin, nigdy nie powiedziałam jej, że to Justin Bieber.
- Nazywa się Justin? - Pamiętam ją, mówiącą to tuż po tym, jak powiedziałam jej, że wyjeżdżam na dwa dni. - Tak jak twój idol!
Tak... Brawo mamo.
Dlaczego nie powiedziałam jej, że to słynny Justin Bieber? Nie wiem. Chyba za bardzo szanuję życie Justina w jego mieszance sławy i chciałam upewnić się, że w porządku jest to, że moi rodzice wiedzą.
- Możesz pojechać ze mną i zatrzymać się na chwilę. - Zasugerowałam. - Nikogo nie będzie u mnie w domu dziś i jutro. Będziemy mogli iść na lunch, czy coś. Nikt nie będzie wiedział, że jesteś w San Diego.
Myślał przez chwilę, a jego oczy wpatrywały się w moje, kiedy się zastanawiał.
- J-ja chyba... - Powiedział cicho, przeczesując włosy dłonią. - Być może.
Uśmiechnęłam się lekko. - Wezmę to za tak.
Justin zaśmiał się cicho. - Pójdę po Fredo i przyjedziemy zjeść śniadanie, ale najpierw mam zamiar się ubrać. - Mrugnął do mnie.
Cholera. Rozmawiałam właśnie z półnagim Justinem.
- Ehm... Justin? - Zawołałam. Zatrzymał się i spojrzał na mnie. - Czy mogę zapytać cię o coś osobistego?
Przechylił głowę lekko w prawo, kwestionuję to, o co chciałam zapytać. - Oczywiście. - Powiedział, coś zabrzmiało to bardziej jak pytanie.
- Wybacz, że pytam, ale... Czy kochasz kogoś, kto umarł? - Nerwowo bawiłam się palcami, czekając na jego odpowiedź.
- C-co? - Zapytał, skoncentrowany jak zawsze.
- Zastanawiam się tylko... Tak naprawdę nie wiem co powiedzieć. - Wzruszyłam ramionami.
- Więc odpowiedź brzmi nie. - Powiedział po prostu. W jego głosie wyczułam, że mówił prawdę, więc uwierzyłam mu. - Dlaczego?
- Hmm... Miałam sen ostatniej nocy. - Odchrząknęłam.
- I...? - Zasygnalizował mi, że mam wyjaśnić.
Powiedziałam mu wszystko o moim dziwnym śnie, o tym jak słyszałam głosy, które próbowałam śledzić. Po tym śnie poszłam sprawdzić czy wszystko z nim w porządku i wtedy usłyszałam, jak mamrotał przez sen.
- Co ja mruczałem? - Spytał zaciekawiony, obserwując mnie uważnie. Wydęłam nieco wargę, zastanawiając się, czy powinnam powiedzieć mu prawdę.
- Ty... Powiedziałeś, że nie żyje, ale nie wiem kogo masz na myśli. - Powiedziałam uczciwie. - To dlatego pytałam, czy ktoś kogo kochasz, zmarł niedawno. Zastanawiałam się, czy to był powód, dla którego to powiedziałeś.
Justin milczał. Czas mijał powoli, a my po prostu staliśmy tam, patrząc sobie w oczy. Miałam motyle w brzuchu, kiedy zastanawiałam się, czy on kiedykolwiek coś powie. Po chwili, która wydawała się być wiecznością, odpowiedział.
- To prawda. - Powiedział po prostu.
Zmarszczyłam brwi, zmieszana. - Czekaj, co jest prawdą?
- Ktoś umarł. - Westchnął, a w jego głosie było słychać smutek.
- Kto? - Wyszeptałam.
Oderwał wzrok ode mnie i odwrócił się. - Nikt ważny, nie martw się tym.
- Nie, po prostu mi powiedz. - Poprosiłam, patrząc jak wychodzi z kuchni, a moje serce szaleńczo biło w mojej klatce piersiowej. Kiedy ponownie zostałam sam w kuchni, zdałam sobie sprawę, że prawdopodobnie nigdy nie uzyskam odpowiedzi od niego. Opierając się plecami o ścianę, westchnęłam z frustracji i przetarłam twarz dłońmi.
Ja tylko... Ja tylko chcę, mu pomóc.
Westchnęłam już po raz miliardowy i wróciłam do smażenia naleśników. Usłyszałam kroki za mną, spojrzałam w górę i zobaczyłam, że Justin wrócił.
- Kidrauhl. - Powiedział po prostu i wyszedł.
Ale ja nie zrozumiałam. Co z kidrauhlem?
Kidrauhl to nazwa konta na youtube, na którym Justin zaczął umieszczać pierwsze filmy, ale dla Beliebers, to o wiele więcej. Kidrauhl to skromny, utalentowany, kanadyjski chłopiec w którym się zakochaliśmy. To prawdziwy Justin Bieber. Jego prawdziwa, niesamowita osobowość.
Wtedy to mnie uderzyło.
Media. Paparazzi. Nienawiść. Brak akceptacji. Nikt krewny, ani bliski mu, nie umarł. Nie.
Justin próbował mi powiedzieć, że kidrauhl jest martwy.
______________________________
asdfghjk biedy Justin.
Jeśli czytasz zostaw po sobie komentarz,
nie oczekuję od was jakichś wypracowań czy coś,
wystarczy zwykłe "czytam".
Chcemy po prostu sprawdzić,
czy jest sens dalej to tłumaczyć.
I dziękujemy za 10 tysięcy wyświetleń. :)
I dziękujemy za 10 tysięcy wyświetleń. :)
Alex
SUPER !!!! CZEKAM NA NEXT !!!!! :-)
OdpowiedzUsuńSuper czekam na nowy rozdział <3
OdpowiedzUsuńKocham *__*
OdpowiedzUsuńB.O.S.K.J. *-* Jejciu biedny Justin :(
OdpowiedzUsuńCzekam nn <3
heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com
czytam, uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńomg sjjsjdjdjdj niemogę doczekać sie nastepnego rozdziału @KlaudiaSwaggg
OdpowiedzUsuńKocham i czytam <3
OdpowiedzUsuńI love it. Super rozdział ♡ 《 zakochana po uszy》 hahha uwielbiam cie ♥
OdpowiedzUsuńSuper:-)
OdpowiedzUsuńTak strasznie szkoda mi Justina. :C
OdpowiedzUsuńWidać po nim, że jest załamany i już nie daje sobie rady..
Mam nadzieję, że Jackie mu pomoże i, że media także jej nie zniszczą.
Żeby tylko Justin nie odpychał jej od siebie i dał sobie pomóc.
Rozdział jest cudowny i świetnie napisany jak i przetłumaczony.
Czekam na następny i pozdrawiam ♥♥♥
person-who-changed-my-life.blogspot.com
Biedny Justin, to nie prawda :( oh..
OdpowiedzUsuńCzytam :) Rozdział trochę smutny :(
OdpowiedzUsuńCzyyyram
OdpowiedzUsuńFajnie, że tak szybko pojawił się nowy rozdział :) Doceniam wasze starania i dzięki wielkie że tłumaczycie tego bloga, bo naprawdę jest on świetny i zasługuje na uznanie ;) Życzę powodzenia w dalszej pracy :*
OdpowiedzUsuńto opowiadania jest świetne ♥ . ciesze się że je znalazła :) xx rozdział boski czekam nn *_*. OMG jeszcze ta część o kidrauhlu :"( taka prawdziwa
OdpowiedzUsuńCudowny blog 💕
OdpowiedzUsuń