[Jackie POV:]
- Plan jest taki, że zostajesz na noc, prawda? - Alfredo zapytał i poczęstował mnie przekąską.
- Dzięki. - Powiedziałam, odnosząc się do czekolady, którą mi dał i odpowiedziałam na pytanie. - Tak, Justin powiedział, że mogę zostać tu na dwie noce, jeśli chcę.
Skinął głową i nagle zrobiło się cicho. Prawda jest taka, że naprawdę martwiłam się tym, że jeszcze jestem tutaj. Justin wrócił kilka minut temu, a jego twarz wyglądała jakby chciał być sam. To nie w porządku, żebym była tutaj.
Co się stało, kiedy go nie było?
Jego pięści były zaciśnięte, wydawał się niepewny, smutny, samotny, rozczarowany i najgorsze... Wydawał się być na coś zły.
- Czy z Justinem wszystko w porządku? - Wyrwało mi się, przez co Fredo spojrzał na mnie.
- Co? - Zmarszczył brwi. - Dlaczego pomyślałaś, że coś jest nie tak? Oczywiście, że wszystko w porządku.
- Jesteś pewien?
Alfredo na początku nie powiedział nic. Spojrzał w głąb korytarza, gdzie Justin zniknął wcześniej, zanim ponownie zatrzymał swój wzrok na mnie. - Jackie... - Wyszeptał, siadając obok mnie. - Co się stało? Co sprawia, że myślisz, że coś jest nie tak z Justinem?
- Nie wiem, po prostu... Wydawał się inny niż zawsze. Nie mógłbyś z nim pogadać, czy coś? To znaczy, jestem gościem i czuję, że on nie chce mnie tu teraz. Czy to dobry moment? - Zagryzłam lekko wargę.
- On cię zaprosił i poprosił, żebyś została na dwie noce. Czemu wątpisz w siebie? - Westchnął.
- Jesteś jego przyjacielem Alfredo. Powinieneś wiedzieć, czy wszystko z nim w porządku, czy nie... proszę? Możesz po prostu iść i sprawdzić co u niego? - Poprosiłam patrząc na niego, oczami szczeniaczka.
- To na mnie nie działa. - Zachichotał.
- Co na ciebie nie działa? - Grałam głupią i zatrzepotałam rzęsami.
- To. Oczy szczeniaczka. - Uśmiechnął się złośliwie.
- Jesteś pewien? - Ponownie spojrzałam na niego moim uroczym wzrokiem, który zawsze działa. Mój tata powiedział, że mam to spojrzenie po nim.
- Fuj! - Alfredo zadrwił. - Świetnie! Wystarczy, przestań tak na mnie patrzeć!
Zachichotałam, patrząc na niego, kiedy wstał i ruszył do pokoju Justina. W międzyczasie postanowiłam poświęcić moją uwagę, napisaniu wiadomości do Robin, ponieważ obiecałam jej, że zrobię to, kiedy dotrę do Justina.
[Justin POV:]
Warknąłem cicho w poduszkę, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi. Wziąłem głęboki oddech, żeby się uspokoić i zwolnić rytm mojego serca.
Prawie zapomniałem, że Jackie była tutaj.
Poprawiłem poduszkę i wstałem z łóżka, idąc w stronę drzwi i otworzyłem je. Westchnąłem z ulgą, widząc że to tylko Alfredo.
- Co? - Splunąłem zirytowany.
- Koleś, nie możesz się tak zachowywać teraz. - Posłał mi surowe spojrzenie i wszedł do pokoju, zamykając za sobą drzwi.
- O co ci kurwa chodzi? - Zmarszczyłem brwi.
- O Jackie? To naprawdę miła dziewczyna i nie mogłeś przestać mówić o niej, pamiętasz? Jest twoją największą fanką? To ona, prawda? Jest tam teraz i czekała na ciebie, ale czuje się jak gówno, bo zostawiłeś ją tam bez żadnego pieprzonego powodu! - Podniósł głos, wskazując na drzwi. - Co do cholery jest z tobą nie tak? Widziałem się z tobą rano i miałeś się dobrze!
- To nie ma znaczenia. - Powiedziałem monotonnie. - Moje życie to jedna, wielka kupa gówna i wszyscy to wiemy.
- Justin, nie zmieniaj tematu. - Ostrzegł. - I wiesz, że to nie prawda.
- Jak to nie prawda, Fredo? - Zakwestionowałem. - Czy wiesz, że Alicia wysłała Cindy, żeby ze mną porozmawiać?
Jego oczy rozszerzyły się, w kompletnym zaskoczeniu. - C-co?
- Powiedziała, że Alicia chce ze mną rozmawiać. Mówiła, że chce zobaczyć co u mnie i że da mi znać, kiedy będziemy mogli się spotkać. - Spojrzałem w dół, na moje stopy.
- No i co? - Zapytał cicho. - Widziałeś się z nią?
- Tak. - Odpowiedziałem. - Dzisiaj.
- Dzisiaj wieczorem? - Zapytał wyraźnie wstrząśnięty. - Czy to właśnie od niej wróciłeś? Widziałeś Alicie?
- Tak. - Powtórzyłem.
- Justin... - Westchnął. - To nie było mądre posunięcie. Jackie...
- Masz złe informacje o Jackie. - Przerwałem. - Ona jest zła.
Alfredo wykrzywił twarz w szoku, jakby nie mógł uwierzyć własnym uszom. - Justin, nie jesteś sam w tej chwili. Jesteś emocjonalnie rozbity, przez to, że nie widziałeś Alicii tak długo. Powiedziała ci coś, prawda? Coś co ci się nie spodobało?
- Masz złe informacje o Jackie. - Powtórzyłem. - Ona jest tutaj, aby ściągnąć mnie na dół. Ona jest tutaj, aby złamać mi serce. Ona jest po prostu tutaj, więc... Ta historia może się powtórzyć.
Czułem, że moje serce bije dwa razy szybciej niż zawsze. Złość wrzała w moich żyłach i nie mogłem wyrzucić Alicii z mojej głowy. Zewnętrznie obwiniałem Jackie za wszystko, ale wewnętrznie wszyscy wiedzą, kto był za to odpowiedzialny.
- Jackie jest wspaniałą dziewczyną, Justin. Ona cię nie zrani, zaufaj mi. Po prostu musisz iść tam do niej. Ty jesteś tym, który ją tu zaprosił, więc nie możesz zostawić jej samej.
- Chyba powinienem zacząć kopać grób dla mojego serca, Alfredo. - Rzuciłem. - Jeśli pójdę tam, żeby być jej przyjacielem, to po prostu nie wystarczy. Będę na tyle głupi, żeby zakochać się w niej, a wszyscy wiemy, jak to się skończy.
- Jackie to nie Alicia. Ona nie ma w życiu nikogo takiego jak Cindy. Ona cię nie skrzywdzi, obiecuję. - Alfredo podszedł do mnie ostrożnie.
- Nie masz pojęcia o czym kurwa mówisz! - Krzyknąłem.
- Wiem co mówię. - Odpowiedział spokojnie. - Z moją głową jest w porządku Justin, ale z twoją nie bardzo.
- Co? Twierdzisz, że jestem szalony? - Krzyknąłem na niego. - Myślisz, że zwariowałem?
- Nie. - Powiedział. - Rozumiem, że jesteś niestabilny emocjonalnie, ale musisz sobie z tym poradzić.
- Nie jestem kurwa niestabilny. - Odparłem. - Więc zamknij ryj.
- Bądź trochę ciszej. - Wyszeptał.
- Dlaczego? - Splunąłem.
- Cholera, Justin! Jackie czeka na ciebie w salonie. Cokolwiek Alicia ci powiedziała, zapomnij o tym teraz. Zajmiemy się twoimi emocjami później, albo naprawdę nie będziesz mieć żadnych szans u Jackie. Wiem, że ją lubisz, bro.
- Mówiłem ci. Ona jest zła. - Krzyknąłem na niego i przeszedłem obok, nadusiłem klamkę, żeby otworzyć drzwi i zamarłem. Moje serce pękło, kiedy zobaczyłem Jackie, stojącą przede mną ze łzami w oczach.
Słyszała wszystko.
- J-Jackie... - Wyszeptałem, wyrzucając wszystkie myśli z mojej głowy, oprócz niej. Tylko ona.
- Nie rozumiem. - Jęknęła. - Jesteś sławnym Justinem Bieberem i masz wszystko. Możesz mieć każdą dziewczynę i sprawić, że poczuje się wyjątkowa, ale tylko na chwilę, zanim nie znajdziesz innej szczęściary. - Pociągnęła nosem. - Ale jeśli na prawdę nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego, Justin... Dlaczego... D-Dlaczego... Czemu grając w tą grę, udajesz że naprawdę cię obchodzę? Jeśli jestem taka zła, dlaczego chcesz, żebym była w pobliżu? Rozumiem, że każdy ma inny sposób, no to żeby zapomnieć o rozstaniu, ale nigdy nie spodziewałabym się czegoś takiego po tobie.
Łzy spływały po jej policzkach, kiedy mówiła i czułem się tak jakby miliony ostrzy przeszyły właśnie moje serce, przez słowa które opuściły jej usta.
- Przepraszam... - Powiedziałem cicho, spuszczając głowę ze wstydu.
- Naprawdę ci nie zależało, prawda? - Zająkała się, przez co moje oczy zeszkliły się.
- To nie prawda, Jackie. Jestem po prostu... po prostu jestem tchórzem. - Powiedziałem nieśmiało. - Bałem się do ciebie zbliżyć, bo nie chciałem zakochać się w tobie. Ale potem, gdy byłem przy tobie, zapominałem o wszystkich złych rzeczach. Zawsze gdy jestem sam, zadaję sobie pytanie, w co ja znowu się pakuję? Nie chciałem mieć już nic wspólnego z miłością. Bałem się, że ktoś znowu złamie moje serce, ale... Jest w tobie coś, przez co nie potrafię trzymać się od ciebie z daleka.
- Przestań kłamać! - Wrzasnęła. - To już koniec! Po prostu zostaw mnie w spokoju!
- Ale ja nie kłamię! - Odpowiedziałem. - Zawsze mi zależało, przysięgam. To jest po prostu... Według Fredo, jestem niestabilny emocjonalnie... Bardzo dużo się dzieje w moim życiu... Bo jestem Justinem Bieberem.
Jackie westchnęła ocierając łzy wierzchem dłoni.
- Nie powinieneś mnie tu zapraszać, wiesz? - Szepnęła, odwracając wzrok i ruszając powoli w kierunku wyjścia.
Wstrzymałem oddech, patrząc jak odchodzi, jakby była niczym. Dokładnie to samo zrobiła mi dzisiaj Alicia. Walczyłem z moimi łzami, pobiegłem za nią i chwyciłem jej nadgarstek, powstrzymując ją przed wyjściem.
- Nie możesz odejść. - Szepnąłem. - Nie możesz zostawić mnie, tak jak ona.
Nie tracąc ani minuty, przyciągnąłem ją do siebie i przycisnąłem moje usta do jej. Poczułem dreszcze przebiegające przez całe moje ciało. Czułem się jakbym całe moje życie szukał czegoś, nie mam pojęcia czego i gdzie mógłbym to znaleźć, a teraz odnalazłem to w smaku jej ust. Czułem jej truskawkowy błyszczyk zmieszany z odrobiną czekolady, którą najwyraźniej, zjadała niedawno.
Oplotłem ramiona wokół jej talii, pogłębiając pocałunek i przygryzłem zachłannie jej dolną wargę. Usłyszałem najcichszy, najdelikatniejszy i najwspanialszy jęk na świecie i poczułem jak moje serce rozpływa się. Oderwaliśmy się od siebie, żeby złapać oddech, a na jej twarzy było widać szok, przez to, że właśnie się pocałowaliśmy.
___________________________
asdfghjkl nareszcie się pocałowali
Awww słodko *.* Myślę, że Justin ją zrani, pobędzie z nią a jak się pojawi Alicia to zostawi Jacki i wróci do tamtej. No, ale cóż czekam na rozegranie akcji.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jej reakcji na pocałunek Justina ^^
Czekam nn <3
~heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com
morze łez :o *.* czekam na nn
OdpowiedzUsuńadadjkajkan
OdpowiedzUsuń@yolowithjus
Awwww ^.^ Jak słodko w końcu się pocałowali *.* Nie mogę się już doczekać nexta, świetne tłumaczenia ;)
OdpowiedzUsuńcudowne <3
OdpowiedzUsuńsuper :)
OdpowiedzUsuńSzkoda że taki krótki ten rozdział, ale scena pocałunku <3 Czekam na nn x
OdpowiedzUsuńAwwww jejku uroczo *.* pocałowali się :)) @forevermindSWAG
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
OdpowiedzUsuńOMFG POCAŁOWALI SIĘ *___________*
OdpowiedzUsuńNMG DOCZEKAĆ SIĘ NN
AfhDHDKCN pocałowali się !!! *.* Kocham i czekam nn :*
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetny rozdział!! nie modę się doczekać kolejnego :)
OdpowiedzUsuń