[Jackie POV:]
Gdzieś w między czasie, w trakcie naszej gorącej chwili, ja i Justin zamieniliśmy się miejscami, tak że ja byłam na górze, a on na dole. Oparłam głowę na jego klatce piersiowej, słuchając jego w szybkim tempie bijącego serca i pieściłam jego gorące ramiona, którymi oplótł moje ciało.
Justin pocałował mnie w czubek głowy, przez co podniosłam głowę i spojrzałam w jego brązowe, błyszczące oczy. - Chyba nie chcesz mnie zostawić, prawda? - Wyszeptał, bawiąc się kosmykiem moich włosów.
- Zostawić cię? - Zapytałam zmieszana.
- Niestety. - Powiedział i wyczułam, że jego myśli powędrowały gdzieś indziej. - Alicia zawsze miała coś lepszego do roboty, niż przytulanie.
- Co masz na myśli? - Zapytałam. Wiem tylko tyle, że Alicia jest piosenkarką i oczywiście nie mam pojęcia jaka jest osobiście, poza sławą.
Justin westchnął spokojnie i spojrzał w moje oczy. - Jesteś Belieber więc pozwól mi zapytać... Prawda czy fałsz? Uwielbiam się przytulać.
Uśmiechnęłam się. - Prawda.
- Zgada się. - Uśmiechną się, całując mnie w nos. - Mam na myśli to, że wieczorem z Alicią, zawsze chodziliśmy gdzieś na kolację, czy coś. Kiedy wracaliśmy do domu, proponowałem żebyśmy obejrzeli film, a ona zawsze się zgadzała, choć wiedziałem, że nie lubi siedzieć w miejscu zbyt długo. Zawsze starałem się wtedy przytulać z nią, ale nigdy nie mogło to trwać dłużej niż dziesięć minut, bo musiała zadzwonić do przyjaciela lub współpracownika, albo po prostu udawała ziewnięcie, mówiąc że jest zmęczona i idzie do łóżka. Myślę, że zawsze wykręcała się od bycia ze mną. Aż pewnego dnia, naprawdę mnie zostawiła...
Posłałam mu smutne spojrzenie, położyłam rękę na jego szyi i pogładziłam go po karku. - Nie jestem Alicią... - Wyszeptałam.
- Dzięki Bogu. - Wyszeptał. Spędziliśmy kilka minut leżąc na kanapie, przytuleni do siebie, a otaczała nas wygodna cisza. Zatopiłam się w myślach, zanim Justin odezwał się ponownie. - Minęło 12 minut, od kiedy tylko leżymy i przytulamy się, a ty nadal tu jesteś. Żadnych rozmów telefonicznych, żadnego fałszywego ziewania.
- Nie musisz dziękować. - Dokuczyłam mu, przez co zaśmiał się. Po chwili ogromny uśmiech zniknął z jego twarzy, a zastąpił go poważny wygląd.
- Jackie. - Powiedział łagodnie, chwycił moją dłoń i splótł nasze palce.
-Hmm? - Mruknęłam, opierając głowę na jego piersi, przez co miałam dobry widok na niego.
- Ja naprawdę, naprawdę cię lubię. - Zarumienił się lekko, ale ani na chwilę nie spuścił wzroku z moich oczu.
- Ja ciebie też. - Wyznałam, uśmiechając się szczerze. - Widzę w tobie zwykłego chłopaka. Jesteś wspaniałą osobą.
- I to jest dokładnie to, co w tobie lubię. - Westchnął. - Jesteś idealną dziewczyną.
Zaśmiałam się nerwowo, unosząc brew w lekkim zmieszaniu. - Dlaczego mi to mówisz?
- Muszę być z tobą szczery. - Mruknął, bawiąc się moimi palcami. - Nie jestem gotowy na poważny związek. Właśnie zakończyłem związek z osobą, która znaczyła dla mnie wszystko i po prostu myślę, że to nie jest właściwy czas. - Spojrzał w moje oczy w nadziei, że go zrozumiem. - Bez względu na to, jak bardzo cię lubię Jackie, musimy zmierzyć się z rzeczywistością... Gdybyśmy teraz wprowadzili inną relację, mógłbym po prostu to zepsuć.
- Nie, nie mógłbyś. - Pokręciłam głową. - Jeśli ktoś by to zepsuł, to byłabym to ja. Po prostu, ty masz swój świat, do którego ja nie pasuję.
- Nie. - Powiedział stanowczo. - Ale uważam, że to dość dziwne. Jesteś moim fanem i wiesz o mnie bardzo dużo, a ja nie wiem o tobie prawie nic. Nie wiem nawet, co jest twoim ulubionym daniem lub jakiego szamponu używasz...
Parsknęłam.
- Co? - Zachichotał, rozbawiony moją reakcją.
- Po co, do cholery, chcesz wiedzieć jakiego szamponu używam? - Próbowałam nie wybuchnąć śmiechem, bo wiedziałam, że jeśli zacznę się śmiać, to nie będę mogła przestać.
- Co, nie wiedziałaś? Mówią, że jeśli wiesz jakiego szamponu ktoś używa, to wtedy znasz go naprawdę dobrze. - Uśmiechnął się.
- Masz tan uśmiech na twarzy. - Zachichotałam. - To oznacza, że kłamiesz.
- Jaki uśmiech? Co możesz mi o sobie powiedzieć? - Zapytał, poruszając zabawnie brwiami.
Myślałam trochę nad jego pytaniem. Co mogę powiedzieć? Pamiętam, że byłam w stanie zauważyć, kiedy Justin był smutny. Czy mój mózg stworzył jakiś obraz, aby dać mi znać, że coś go trapi? Skąd wiem, że Justin doszedł do wniosku, że kidrauhl jest martwy? Że to jest tym, przez co jest smutny?
- Mogę powiedzieć ci coś w tajemnicy? - Powiedziałam cicho, zniżając ton mojego głosu, mimo że byliśmy sami.
- Zamieniam się w słuch. - Skinął głową.
- To dziwne, ale... Potrafię bardzo dobrze rozpoznać ludzi, nawet jeśli nie widziałam ich od dawna. - Powiedziałam. - Pamiętasz moje marzenie?
Jego oczy straciły blask. - O Kidrauhlu?
W chwili, w której wypowiedział to słowo, wiedziała że nie powinnam pytać. Po pierwsze: Nie powinnam mu o tym przypominać. I dwa: Na wspomnienie o Kudrauhlu, szczęśliwy blask zniknął z jego oczu. On jest zdenerwowany teraz i jestem pewna, że wie co chcę powiedzieć.
- Tak o Kidrauhlu... - Zamarłam, wiedząc, że on domyślał się już, co mam na myśli. Zapadła cisza. Justin patrzył przed siebie, zamykając się w swoi małym świecie. Patrzyłam na niego spokojnie, czekając aż wróci do rzeczywistości.
- Jackie... - Wyszeptał, a jego ramiona zacisnęły się mocniej, wokół mnie.
- Co? - Zapytałam cicho, nie mając odwagi spojrzeć w jego oczy.
- Spycham cię w dół. - Mówił ostrożnie, jakby chciał, żebym dokładnie zapamiętała, to co mówi. - Coraz bardziej spycham cię w dół, Jackie. - Wpatrywał się w podłogę, a ręce nadal miał owinięte wokół mnie i trzymał mnie mocno, kreśląc kciukiem wzroki na mojej skórze. - Nie będę kłamać, mogę powiedzieć głupie rzeczy tylko po to, żeby odsunąć cię ode mnie. - Urwał, spoglądając głęboko w moje oczy. - Cokolwiek robisz, nie poddawaj się przeze mnie.
Westchnęłam ciężko. - Wiesz co ludzie mówią? - Zapytałam.
- Hmm?
- Mówią, że rzecz która może nas złamać, nie jest ustalona. - Ścisnęłam uspokajająco jego dłoń. - Zdarza się, że to jest po prostu nie prawda. Jesteś załamany, Justin. Twoje serce jest złamane. Ale wiesz co ja zrobię? Pozbieram wszystkie jego kawałki i naprawię je. Nie pozwolę na to, żebyś odepchnął mnie od siebie.
- To jest zbyt dużo. - Westchnął, wyplątując się z mojego uścisku, a ciepło które mi dawał, natychmiast zniknęło. - Jestem... Nie jestem gotowy, ja... Nie mogę. Nie ponownie. Nie chcę przechodzić przez to kolejny raz. To-my... To nie przetrwa...
- Słuchaj, nie namawiam cię do niczego. Nie chcę, żebyś czuł się zmuszony do tej relacji. Nie spiesz się, Justin. Facet jak ty, nigdy nie będzie sam. Jest wiele ludzi, który cię kochają. Bardzo, bardzo wielu.
Justin wymusił uśmiech i odwrócił wzrok, odsuwając się ode mnie, zanim wstał.
- Jesteś głodna? - Jego głos był miękki i delikatny, jakby nie chciał mnie zranić.
Odchrząknęłam. - Myślę, że tak. A ty?
- Myślę, że tak. - Uśmiechnął się ponownie, wziął kurtkę z krzesła i założył ją. - Chodźmy coś zjeść. Tak jak mówiłaś, nikt nie spodziewa się mnie w San Diego, ale tak będzie jeszcze przez jakieś trzy godziny.
- Potem możemy kupić coś na wynos i przynieść to tu. Włączę też jakiś film, jeśli chcesz. - Wzięłam moją kurtkę i owinęłam się nią. - Pójdę jeszcze tylko po mój portfel, zaraz wracam.
Odwróciłam się, czując silny chwyt na moim ramieniu. Spojrzałam za siebie i zobaczyłam, że Justin mnie trzyma.
- Gdzie idziesz? - Zapytał surowo.
Moja twarz wykrzywiła się w zmieszaniu. - Powiedziałam, że idę po mój portfel...
- Nie będziesz płacić.
Było w jego głosie coś, co podpowiedziało mi, że mam z nim nie dyskutować. Nawet nie zaprotestowałam przeciwko jego ofercie i po prostu zgodziłam się.
- Jesteś pewien? - Zapytałam, unosząc brew.
Powoli puścił mnie i włożył ręce do kieszeni jeansów. - Tak. - Skinął głową. - Jestem pewien.
***
Ponieważ nikogo nie było w domu podczas nocy, Justin zgodził się spać u mnie. Wstałam wcześniej, żeby ugotować mu śniadanie i żeby poczuł się jak w domu.
Ugotowałam jajka i zrobiłam tosty polane masłem, usiadłam przy stole i spokojnie jadłam, czekają na Justina. Chociaż on jeszcze spał, czułam jego obecność, co było dziwne, bo często jestem sama w domu.
Po skończeniu jedzenia, umieściłam talerze w zmywarce i wyjęłam telefon, sprawdzając pocztę. Dostałam wiadomość z kolejnym artykułem ze strony plotkarskiej i jęknęłam w duchu. Teraz, kiedy osobiście znam Justina, uważam że nie powinnam sprawdzać takich stron. Ale, wiesz... Zawsze jest pokusa...
Zamierzałam zignorować to i wejść na mojego twittera, ale pokusa zwyciężyła i przeczytałam nagłówek:
Gwiazda muzyki pop Justin Bieber ma nową dziewczynę? Mamy kilka soczystych szczegółów dla ciebie!
Moje serce zatrzymało się. Nie... To nie może być... Ja? C-co to? Niemal rozpaczliwie przejrzałam szybko cały artykuł i znalazłam zdjęcie moja i Justina, kiedy szliśmy dość blisko siebie. Justin trzymał dwa drinki, (jeden dla niego i jeden dla mnie) a ja niosłam w ręce torbę z chińskim jedzeniem, które wzięliśmy na wynos.
Czułam, że serce w mojej piersi znowu zaczyna bić, ale dwa razy szybciej niż powinno. Byłam zdenerwowana. Wiedziałam, że media wymyślają mnóstwo gównianych rzeczy, żeby sprowadzić ludzi w dół, ale nigdy nie doświadczyłam tego na sobie. Nie tracąc ani minuty, zaczęłam czytać ten artykuł, czując się nieswojo:
Wszyscy wiemy, że każdy jest rozbawiony tym, co Justin Bieber wyprawia ostatnio. Kluby, alkohol, złe wpływy i wiele, wiele więcej. Jesteśmy bardzo podekscytowani, żeby opowiedzieć o jakiejś nowości, którą dostarczył nam wczoraj, jeden z reporterów. To Justin... z inną dziewczyną! Alicia musi mieć się na baczności, bo jej chłopak spotyka się z kimś innym. Nie chodzi tylko o to, że szedł blisko tej tajemniczej dziewczyny (trochę zbyt blisko, jak na nasz gust) ale tu, wszystko staje się jeszcze bardziej soczyste; Jego tajemnicza kobieta ma malinkę! Co te dwa gołąbki robiły ze sobą? Myślę, że ta dziewczyna ukradła więcej niewinności Justina, niż Alicia kiedykolwiek. Więc co o tym myślisz? Czy oni są razem? Czy to Justin, zrobił tej tajemniczej kobiecie malinkę? Daj nam znać co myślisz, w komentarzach poniżej!
Moja szczęka opadła. Wydaje mi się, że nie oddychałam prawidłowo. Przewinęłam w dół strony i znalazłam inne zdjęcie Justina i moje, na których powiększono nasze twarze. Justin uśmiechał się, a ja chichotałam, mając zamknięte oczy, a moja głowa była odrzucona w tył na tyle, że z łatwością można było zauważyć malinkę, którą zrobił mi Justin, kiedy obściskiwaliśmy się na mojej kanapie. Zrobiło się jeszcze gorzej, kiedy zaczęłam czytać komentarze.
Och kochanie. Co my do cholery teraz zrobimy?
_________________________________
Przepraszam, że tak długo, ale ostatnio
w ogóle nie mam czasu na tłumaczenie.
Postanowiłam też, że następny rozdział
pojawi się dopiero wtedy, kiedy będzie jakaś
przyzwoita liczba komentarzy, więc to zależy tylko od was :)
Alex
kocham to tłumaczenie!
OdpowiedzUsuńświetny rozdział! :)
dziękuję, że tłumaczycie ♥
@ejsahyounie :) xx
ooo dzieję się, dzieję ;)
OdpowiedzUsuńcudnyy rozdział ;*
To jest takie idealne. Ciekawe co będzie dalej...*o*
OdpowiedzUsuńswietny :) czekam nn <3
OdpowiedzUsuńheartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com
Super ekstra
OdpowiedzUsuńKurczę, jestem nienasycona czytając to opowiadanie. /M.
OdpowiedzUsuńUuuuuuuuuu się dzieje :D Czekam na nn xx
OdpowiedzUsuńŚwietny nie mogę się doczekać następnego <3
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie.. jest na serio świetne, a wy robicie dobrą robotę. ♥ mam nadzieję, że dodacie nowy..
OdpowiedzUsuń