sobota, 9 sierpnia 2014

14. Going Through It Alone


[Justin POV:]

Wybiegłem z jej domu, a chłodne powietrze, które uderzyło w moją twarz, dokładnie dopasowało się do moich lodowatych emocji. Gdybym uronił teraz łzy, mogłyby one zamarznąć, zanim spłynęłyby do mojej brody.

Moje serce było teraz jakby puste, ale cholernie bolało. Nie czułem takiego bólu, odkąd Alicia mnie zostawiła. Myślę, że muszę po prostu zrezygnować z dziewczyn, miłości i w ogóle. To znaczy, po prostu... Jeśli zakocham się w kimś, to skończy się tak, że ja zostawię ją, bo będzie mi za bardzo na niej zależeć. Nie chcę takiego życia dla nich, więc to jest najlepsze. Nie zwiążę się z nikim i w ten sposób, każda dziewczyna na świecie, będzie szczęśliwsza i będzie miała wspaniałe życie.

Muszę stać się samotnikiem i kontynuować swoje życie, podczas gdy mój umysł jest gdzie indziej. Będę tu fizycznie, ale nie duchowo. Jestem oficjalnie, całkowicie załamany.

Kiedy dotarłem do miejsca w którym zaparkowany był mój samochód, usłyszałem męski głos, wołający moje imię, przez co natychmiast odwróciłem się.

- Justin! - Błysk flesza oślepił mnie na chwilę, przetarłem moje oczy dłonią, mrugając kilka razy i zobaczyłem paparazzi biegnącego w moim kierunku.

- Kurwa. - Mruknąłem, a obłoczek zimnego powietrza uciekł z moich ust. Znów odwróciłem się w kierunku samochodu i starałem się zachować spokój, chociaż wiedziałem, że to nie potrwa zbyt długo. Wsunąłem się do środka i zatrzasnąłem drzwi auta, wkładając kluczyk do stacyjki. Teraz paparazzi stukał w moją szybę i znów kilka błysków oślepiło mnie. Zignorowałem jego obecność i wycofałem wóz do tyłu i skręciłem, żeby go ominąć.

- Justin, kim jest ta tajemnicza dziewczyna? - Jego stłumiony głos przeniknął przez zamknięte okna w samochodzie. - Czy właśnie wyszedłeś z jej domu? Gdzie ona mieszka? Kim ona jest?

Wykonałem gest ręką, mówiąc mu, żeby się wycofał i ruszyłem lekko w przód, ale to małe gówno, nie zamierzało odpuścić.

- Jak ma na imię? - Ciągle zadawał pytania. - Kiedy się poznaliście?

Znów ruszyłem do przodu, przez co on zaczął się cofać, aż w końcu zszedł z mojej drogi.

- Daj mi cokolwiek, Justin. Kim ona jest? - Powtórzył swoje dotychczasowe pytanie.

Po prostu podniosłem mój środkowy palec i pokazałem mu, zanim wyjechałem na drogę i przyspieszyłem, czując jak łzy pieką mnie w oczy.

Po prostu nie mogłem wyrzucić z mojej głowy, myśli o niej. Obraz Jackie przepełniał mój mózg i wiedziałem, że prędzej czy później dostanę bólu głowy. Na dodatek, chyba gorzej być nie mogło, bo obraz Alici powoli łączył się z moimi myślami o Jackie. Teraz miałem dwa problemy.

Smutną prawdą jest to, że muszę wyleczyć podwójnie złamane serce. Jeśli tylko jedno rozstanie jest dołujące, spróbuj sobie wyobrazić, co ja teraz czuję. Nie wiem czy to najlepszy pomysł jechać przed siebie przez najbliższe dwie godziny. Jestem pewny, że moja głowa zaraz zacznie cholernie boleć.


[Jackie POV:]

- Już dobrze. - Robin tuliła mnie mocno, gładząc moje włosy, a ja wylewałam właśnie rzekę łez. Zadzwoniłam do niej 15 minut po tym, jak Justin odszedł ode mnie i siedzimy już tak od dwóch godzina, a ona musi mnie pocieszać.

- Tęsknię za nim. - Wyłkałam i wyplątałam się z jej uścisku, kuląc się na łóżku. - Tak bardzo mi go brakuje.

- Jackie... - Szepnęła, zasmucona. - Bez urazy, ale... On jest Justinem Bieberem. Czy ty naprawdę myślisz, że to mogło się udać?

Jej słowa bolały mnie bardziej niż cokolwiek, bo wiedziałam, że miała rację.

- Rozumiem to, że jest twoim idolem, ale ona jest gwiazdą. Sława niszczy ludzi i myślę, że on nie chce, żeby to spotkało ciebie. On się o ciebie martwi Jackie. Jestem pewna, że zrobił to z troski.

- Rozumiem, że media mogą być irytujące. - Pociągnęłam nosem. - Ale wiem też, że niezależnie od tego, jak daleko się posuną, jestem gotowa zaryzykować i być z nim. Nie rozumiesz tego? Nie wierzę już w te wszystkie gówna, chcę być z nim. Po prostu nie mogę o nim zapomnieć od tak!

- Tak będzie najlepiej. - Łza spłynęła po policzku Robin. - On po prostu myśli o tobie Jackie. Powiedział ci, że jesteś normalną dziewczyną. Jak myślisz, co on poczuje, gdy pewnego dnia łzy zaczną spływać po jego twarzy, kiedy zrozumie, na co cię naraził? Myślisz, że jak poczuje się, kiedy powiesz mu, że masz już dosyć całej sławy i chcesz być w stanie iść do centrum handlowego, jak normalny człowiek? Albo, że nie chcesz już, żeby ludzie tworzyli fałszywe historie o tobie? On chce, żebyś miała normalnego chłopaka. Kogoś z kim będziesz mogła pójść do parku, z kim poczujesz się dobrze, i nie będziecie sami, tylko wy dwoje i nie będzie nikogo, kto obserwuje każdy wasz ruch.

Słuchałam w milczeniu i wypłakałam już chyba wszystkie łzy. Ona ma rację. I w pewnym sensie, Justin też. Jestem pewna, że jakoś dam sobie radę, ale nie wiem, czy na pewno nie warto? Czy naprawdę nie możemy przejść przez to razem? Czy to nie jest to, o co w tym wszystkim chodzi? Nie chcę normalnego chłopaka. Chcę jego. Jeśli on zamierza mnie unikać, tylko ze względu na media, to nadal nie zmienia faktu, że on już przechodzi przez to wszystko. Media już naruszają jego prywatność, więc równie dobrze mogę dołączyć do niego i dzięki temu, nie będzie w tym wszystkim sam. I wiecie co? Zrobię to.


[Justin POV:]

- Szybko wróciłeś. - Lil Za skomentował, kiedy wszedłem z powrotem do mojego pokoju hotelowego. Było słychać niepokój w jego głosie i zmartwiony wyraz był otynkowany na jego twarzy.

- Przeczytaliście ten artykuł prawda? - Zapytałem uroczyście.

- Przykro mi. - Westchnął, jakby po prostu złapano go na nieposłuszeństwie wobec mamy.

- Nie. - Zdjąłem kurtkę i powiesiłem ją na wieszaku. - To nie tak, że cały świat nie wie, co dzieje się w każdym dniu mojego życia.

Za przez chwilę wpatrywał się w moje oczy w milczeniu. - Justin... - Urwał, zasysając zęby. - Co się stało?

- Co masz na myśli, pytając "Co się stało"? - Wszedłem do kuchni, wyjąłem piwo z lodówki i usiadłem obok niego na kanapie.

- Nigdy nie uwierzę w to co mówią media. Więc co naprawdę się stało? - Zapytał. Moje serca zacisnęło się boleśnie. Szanuję Za, za to że automatycznie zakłada, że każdy artykuł napisany o mnie, który stawia mnie w negatywnym świetle, jest bzdurą. Tak więc teraz, gdy to jest prawda, boli mnie, żeby się do tego przyznać.

- Za. - Westchnąłem, biorąc kolejny łyk z butelki. - Oni, mieli rację.

Zmarszczył brwi. - Co?

- Wszystko co można przeczytać w tam artykule o Jackie jest...jest prawdziwe. Zrobiłem jej malinkę i zabrałem ją na obiad, więc to wszystko jest prawdą.

- Naprawdę? - Uśmiech rozjaśnił jego twarz. - Więc ty i Jackie, jesteście teraz razem?

Czułem cholerny ból w moim sercu, jakby ktoś przebił je wielokrotnie, przed umieszczeniem go w mojej piersi. - Nie. - Odpowiedziałem po prostu, odłożyłem butelkę na stół przed sobą, wstałem i uciekłem do mojego pokoju, zatrzaskując drzwi.

Podszedłem do mojej szuflady na skarpetki i otworzyłem ją, zanurzając w niej rękę. Chwyciłem prostokąty przedmiot, wyciągnąłem go i ujrzałem mój dziennik muzyczny. Musiałem to zrobić, zamknąłem szufladę i wyjąłem pióro z tylnej kieszeni.

Usiadłem na szczycie łóżka i otworzyłem zeszyt na nowej stronie, patrząc na nią. Pamiętam piosenkę, którą zniszczyłem kilka dni temu, bo Za oskarżył mnie o pisania dla Alici. Ale to, że podałem stronę na małe kawałki, nie oznacza, że zapomniałem co napisałem, więc przepisałem to na nowej stronie:

Oh girl I got a secret place that we can go
'Cause I really wanna be alone
And baby nobody else gotta know...

Patrzyłem na te trzy linie i czytałem je w kółko, zastanawiając się, jakby to kontynuować. Zawsze gdy moje serce jest złamane, gdy nie mogę sobie poradzić, gdy muszę dać upust moim uczuciom, mój zeszyt z tekstami czeka na mnie, ukryty pod stertą skarpetek w szufladzie, żeby mi pomóc. On jest jak mój najlepszy przyjaciel. To on pozwala mi uwolnić moje uczucia i zamienić je w coś pozytywnego-coś co pomoże mi przejść przez trudne chwile. Coś jak piosenka.

Don't tell me you're my heartbreaker
'Cause girl my heart's breaking
Don't tell me you're a love wrecker,
'Cause girl my heart's aching.

Spojrzałem na tekst, który wymyśliłem do tej pory i zaśpiewałem ja na głos. Nie podobał mi się sposób, w jaki brzmiały dwie ostatnie linijki, więc szybko usunąłem je i zdecydowałem, że powtórzę dwa wcześniejsze wersy. Tak brzmiało to o wiele lepiej.

Potem zamknąłem notes i postanowiłem zostawić tą piosenkę na inny czas. Czułem się zbyt załamany, żeby robić coś w tej chwili. Po prostu zamierzam przespać ból i mam nadzieję, że przyśni mi się świat, w którym ja i Alicia jesteśmy szczęśliwi ze sobą.

A może... Może nawet świat, w którym Jackie i ja moglibyśmy być razem.


__________________________

Tym razem udało mi się wstawić rozdział 
wcześnie, powoli porządkuje 
wszystkie moje sprawy i mam nadzieję, 
że teraz rozdziały będą już regularnie.

W najbliższych rozdziałach ciągle jakieś dramy.
Jak myślicie, co się wydarzy? :)

Jeśli nie chce wam się komentować,
to możecie chociaż zaznaczyć,
że czytacie w reakcji pod postem. :)))))

4 komentarze:

  1. Kocham tooooooo x swietne tlumaczysz x

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak bardzo szkoda mi Justina. :c
    Jest tak załamany i zagubiony.
    Czasami zastanawiam się czy w realnym życiu Justin nie przechodzi takiego piekła.
    Mam nadzieję, że nie.
    Co do rozdziału to jest świetny.
    Jestem trochę zazdrosna w imieniu Jackie, że Justin ciągle coś czuje do Alici
    i poświęca jej dużo myśli.
    Mam nadzieję, że to szybko się zmieni.
    Kocham to opowiadanie jest świetne naprawdę. xx
    Czekam na następny ♥♥♥
    person-who-changed-my-life.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Super !!!! Czekam na next !!!! :-)

    OdpowiedzUsuń