niedziela, 28 września 2014

19. Quite A Large Mess


Jackie POV:

Leżałam w pozycji embrionalnej. Kąt kołdry miałam ułożony tuż nad głowę, a oczy zamknięte.

Jestem całkiem pewna, że oczami osoby trzeciej jestem martwa.

Nie wychodziłam z pokoju od kilku dni co sprawiło, że dosłownie umieram z głodu. Na pewno nie jestem w łóżku zwykłej nastolatki. Jestem na łożu śmierci. Okna miałam zamknięte, zasłony opuszczone, drzwi zakluczone. Unikałam jakiegokolwiek kontaktu z ludźmi. Mój tata jest w podróży służbowej, tak jak moja mama. Zapewne będą chcieli sprawdzić co u mnie, ale jest jeden problem... Nie odbieram telefonu.

Jestem pewna, że Robin próbowała już wedrzeć się do mojego domu. Tylko ja po prostu nie chce z nikim rozmawiać... Dosłownie z nikim.

Już nawet zabrakło mi łez, biorąc pod uwagę, że mój organizm nie dostał od dłuższego czasu wody. Czuję się, jakbym powoli umierała, ale ból w moim sercu jest znacznie bardziej intensywne niż cokolwiek co kiedykolwiek czułam. Najbardziej boli to, że Justin o mnie zapomniał.

Co jest we mnie takie niesamowite? Nic. Nie ma we mnie nic specjalnego. Więc dlaczego Justin miałby o mnie myśleć? Nie jestem tego warta. To strata czasu. Szczególnie, gdy wrócił do dziewczyny, która rozbiła jego serce tak mocno, że stracił poczucie siebie.

Ale nadal jestem po prostu starą Jackie Miller...


Robin POV:

Przeglądałam kontakty, zjeżdżając palcem w dół. Dotarłam do sekcji J i odetchnęłam z ulgą gdy ujrzałam “Justin Bieber“ wyryte na ekranie. Bałam się, że zapomniałam spisać numer Justina.

Jestem naprawdę, bardzo, bardzo, bardzo zaniepokojona Jackie. Ona na pewno umiera z głodu i pragnienia, a ja nic nie mogę zrobić. Ona ma naprawdę złamane serce po przeczytaniu artykułu o tym, że Justin i Alicia znów są razem. Boję się, że ona myśli o samobójstwie... Nie mogłam siedzieć i nic nie robić, podczas gdy moja najlepsza przyjaciółka dosłownie się zabija. Nie chce prosić osoby, która jest za to odpowiedzialna ale... Niestety, on jest jedynym, który może rozwiązać ten bałagan.

Swoimi trzęsącymi się dłońmi, wcisnęłam przycisk 'zadzwoń' i przyłożyłam telefon do mojego ucha.Przegryzłam swoją warg,zaniepokojona skarceniem idola mojej najlepszej przyjaciółki.Ale jak on śmiał wykorzystać Jackie tylko po to, żeby złamać jej serce?Jak śmiał wracać do swojej ex, tak jakby Jacki nic dla niego nie znaczyła?

Nawet jeżeli ona nic dla niego nie znaczyła, powinien nam wszystkim wyświadczyć przysługę i nie angażować jej w to wszystko.

To nie jest tak, że Justin kocha Jackie. Obiecuje, to nie to.

- H-Hallo? - znajomy, ochrypły głos rozległ się w moich uszach.

- Justin... - odetchnęłam, motyle wypełniły mój żołądek. Co do cholery powinnam powiedzieć? Jak mam mu powiedzieć po co i dlaczego dzwonie?

- Kto mówi? - zapytał, odchrząknął. Moje serce zatonęło. O mnie też zapomniał?

- Robin... Uh, Robin Brooks - odpowiedziałam, słyszałam tylko ciszę po drugiej stronie. Powietrze zaczęło mnie dusić i nie byłam pewna czy wytrzymam w tej ciszy jeszcze dłużej.

- Jestem najlepszą przyjaciółką Jackie - dodałam.

Słyszałam niespokojny oddech Justina i szuranie w tle.

- Och...- powiedział cicho. - Hej. Co tam?

Moja lewa dłoń przybrała postać mocno ściśniętej pięści, złość zaczęła wrzeć w moim ciele.

- Co tam? Pytasz jak się mają sprawy?! Chcesz wiedzieć jak się mają pierdolone sprawy?!" Krzyknęłam,przez chwile był zaskoczony.

- Whoa, whoa, spokojnie, J...

- Zamknij mordę! - warknęłam = Nie masz prawa mówić mi, że mam się uspokoić jeżeli wszystko jest w porządku, a świat jest cały wypełniony kwiatami i jednorożcami i NIE. Nie jest w porządku.Posłuchaj, Justin... Zamiast odpowiadać ci jak sprawy się mają, powiedz mi... Jak tam Alicia?

Czułam jakbym sączyła jad przez zęby, wściekłość którą teraz czułam do niego była nie do opisania.

- Umm-

- Zła odpowiedź. Pamiętasz Jackie? Huh? Czy to imię uderzyło w dzwonek? Nie? To może ci przypomnieć? To dziewczyna, której serce wyniosło twoje z ciemności. Pomimo wszystkich pieprzonych negatywności, Jackie widziała w tobie niesamowitą osobę, którą naprawdę jesteś. Jak się jej odpłacasz Justin? Jak? Łamiesz jej serce tak bardzo, że próbuje siebie zabić? Jesteś pieprzonym dupkiem.

Z drugiej strony wydobyło się głębokie westchnienie. Moja złość powoli zaczęła słabnąć, ale nie mogłam zapomnieć o tym co zrobił.

- Czy z nią w porządku? - Szepnął cicho, tak jakby przestraszony, że jeśli powie to głośniej, nigdy więcej już nie zobaczy Jackie.

- Szczerze? Nie wiem! Zamknęła się w swoim pokoju, nic nie je od Bóg-wie-kiedy. Zagłodzi się na śmierć, okej?
Przez CIEBIE!

Zatrzymałam się, żeby się uspokoić, przed uważnym wysłuchaniem następnego słowa Justina-jeżeli jakiekolwiek ma.

Ale nie miał nic do powiedzenia. Słyszałam tylko intensywne westchnięcie. Po chwili zrozumiałam on płakał, moje serce spało na ziemie.

- Justin...- Przełknęłam ślinę, a poczucie winy zjadało mnie od środka. - Przepraszam, nie powinnam mówić do ciebie w taki sposób. J-Ja musiałam coś zrobić, ponieważ  moja najlepsza przyjaciółka nie zdaje sobie sprawy z krzywdy którą sobie robi i ja czuje się bezsilna i bezużyteczna, ja po prostu... ja... -Teraz oboje płakaliśmy.

- Justin... - Wyszeptałam po chwili ciszy. - Przepraszam, nie powinnam się tak zachować. Ja... ja po prostu nie mogę patrzeć jak moja przyjaciółka cierpi. - Już nie płakaliśmy. Teraz najważniejsze jest by ta historia zakończyła się szczęśliwe.

- Robin rozumiem Cię - wymamrotał - Dobrze wiesz, że zrobiłem to dla jej dobra. Gdyby nie media... Ja nigdy nie - nie chciałem jej skrzywdzić. Ona..

- Ona jest dla Ciebie ważna - Zaśpiewałam.

- Dokładnie. - Mruknął smutno. - Obiecuje, że będzie dobrze.

- Obawiam się, ze ona nie dopuści do siebie nikogo. Ona jest złamana.

- Wiem i to może być ciężkie... - Wymamrotał - Ale się postaram.


Justin POV:

Usiadłem na podłodze, wpatrując się w ścianę.

Alfredo wciąż się na mnie gniewał, więc nawet nie wiem, czy mi pomoże. Nie wiem co zrobić.Muszę pomóc Jackie, ale... Co z Alicią?

Pracuje tak ciężko, żeby odzyskać jej miłość... Co się z tym stanie?

Ale nie chcę dobijać Jackie. Nie chciałem jej zrobić tego co zrobiłem. Nigdy nie chciałem nikogo skrzywdzić, ale na koniec, zawsze ktoś jest skrzywdzony.

- Justin. - Moje serce prawie wyskoczyło z klatki piersiowej, kiedy ktoś wypowiedział moje imię.

Zaskoczony, położyłem się na podłodze i zobaczyłem Scootera stojącego w drzwiach.

- Co robisz? - Zapytał po prostu, zobaczyłem błysk w jego oczach.

- Nic - Wymamrotałem, wstając na nogi. - Coś nie tak?

- Co sprawia,że myślisz, że coś jest nie tak?

- Zgaduję. W każdym razie... Jesteś tu by przekazać jakieś wiadomości czy coś?

Scooter oparł się o drzwi i skrzyżował swoje ramiona.

- Robimy kilka koncertów tutaj w Kalifornii

Zamrugałem trzykrotnie - Tutaj?

- Yeah -  Przytaknął - Czy to w porządku?

- To nie jest tak,że mogę odmówić? -  Westchnąłem. Jak do diabła mam mu powiedzieć, że walczę ze swoimi demonami? Jestem w konflikcie i oni wszyscy są zaangażowani Jackie, Alicia, Alfredo i nawet Robin.

Och Tak... I media. Ale to normalne ja jestem zawsze w konflikcie z nimi.

Co do diabła powinienem zrobić? Czuję jak zegar tyka i jeśli się nie pośpieszę i nie ruszę swojego tyłka, ktoś zapłaci za to wysoką cenę.

Ale jak zacząć naprawiać ten bałagan?

- Scooter - Powiedziałem cicho.

- Tak?

- Czy możesz dać mi chwilkę?

Scooter spojrzał na mnie podejrzliwie, zanim opuścił ramiona i powoli zaczął odchodzić. - Jasne, Będę w kuchni jeśli będziesz mnie potrzebować. Och, i gdzie jest Fredo?

- Kto do chuja wie? - Odpowiedziałem szybko, zanim zatrzasnąłem i zakluczyłem drzwi przed jego nosem. Obróciłem się szybko, włożyłem rękę do kieszeni swoich spodni i wyciągnąłem z nich swój telefon. Wybrałem numer, który sprawiał, że moje serce przyspieszało i przyłożyłem telefon do ucha.

- Hallo? - Piękny głos odpowiedział.

- Alicia?

- Justin, hej! - Było coś zachwycającego w jej głosie. - O co chodzi?

- Muszę ci coś powiedzieć...

Zapadła cisza, a atmosfera w pokoju zrobiła się niezręczna.

- Więc? - Westchnęła,w jej głosie można było usłyszeć rozczarowanie. - Zrywasz ze mną,czyż nie?

Fala poczucia winy, rozlała każdą część mojego ciała i we wnętrzu zacząłem dusić się powietrzem, które trzymało mnie przy życiu. Nie wiedziałem co powiedzieć i jak zareagować, więc zacząłem panikować.

- C-co? - Zaczerpnąłem powietrza. - Co sprawia, że mówisz takie rzeczy?

Mogłem sobie wyobrazić jak Alicia przegryza swoją wargę, zastanawiając się co powiedzieć. - Więc nie zrywasz ze mną?

- Chcę cię odzyskać - Wymamrotałem. - Czemu... Dlaczego miałbym cię znów stracić?

- Nie wiem, dlaczego miałbyś,szczerze... - powiedziała powoli - Ale po prostu wiem, że cię kocham. Wciąż cię kocham. Dokładnie w taki sposób w jaki ty mnie wciąż kochasz.

Zmusiłem się do śmiechu. - Tak mi się wydaję...

Co ja do kurwy nędzy robię?

Zakopuję się w swoich kłamstwach coraz głębiej i głębiej i wkrótce będę stracony.

Buduje sobie labirynt i nawet nie wiem, którą drogą mam iść. Więc dlaczego to sobie robię?

Tylko Bóg wie.



_________________________________

Po raz kolejny z tłumaczeniem pomogła 
mi Dangerbibs za co dziękuje.
Nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział, 
ale robię co mogę.

7 komentarzy: