wtorek, 21 października 2014

22. Canuck Beaver


[Justin POV:]

Głośna muzyka dotarła do moich uszu. Otworzyłem szybko oczy i rzuciłem słuchawki na ziemię, próbując rozpoznać osobę, która stała obok. Zamrugałem kilka razy i przetarłem zaspane oczy, patrząc na niego z dołu.

- T-Twist? - Zająknąłem się, nie mogąc uwierzyć, że on naprawdę jest tutaj.

- Bieber. - Uśmiechnął się złośliwie. - Dlaczego zawsze sypiasz w bokserkach z kolorowymi wzorkami?

- Cóż, biorąc pod uwagę to, że zasnąłem podczas słuchania muzyki, a ty zdecydowałeś się, obudzić mnie, podgłaśniając ją do maksimum, gówno ci do tego. - Splunąłem wkurzony.

- Przysięgam na Boga, że jestem pewny, że jesteś cholernie dwubiegunowy. - Wymamrotał. Popchnąłem go na ścianę.

- Jak się tutaj dostałeś do cholery? - Zapytałem go, zaciskając pięści na jego koszulce i przycisnąłem go mocniej do ściany.

- Alfredo mnie wpuścił. - Wykrztusił. Poluźniłem uścisk na jego koszulce.

- Fredo wrócił? - Zapytałem ze zdziwieniem.

- Tak. - Odezwał się głos za mną. Całkowicie puściłem Lil Twista i odwróciłem się, widząc Alfredo naprzeciwko mnie.

- Fredo... - Wyszeptałem, czując jakby moje serce podnosiło się. - Tęskniłem za tobą.

- Ja za tobą też. - Przyznał, a mały uśmiech pojawił się na jego ustach. - Ja po prostu bardzo potrzebowałem czasu dla siebie.

- Wiem. - Westchnąłem. -  Naprawdę przepraszam za to, że olałem naszą męską noc i na dodatek zignorowałem cię, kiedy próbowałeś przypomnieć mi o Jackie. Po prostu chciałem jak najlepiej dla mnie... I wiem... Wiem, że często zachowuję się jak kutas, ale... Nie zawsze tak było.

- Wiem, pamiętam. - Wsadził ręce do kieszeni jeansów. - I to jest w porządku. Nadal jesteś moim przyjacielem.

- Więc już n-nie jesteś na mnie zły? - Mój głos był cichy, bo obawiałem się, że jego odpowiedź może mi się nie spodobać.

- Nie, nie potrafię się na ciebie długo gniewać. - Uśmiechnął się, przyciągając mnie do uścisku. Nie mogę nic poradzić na to, że uśmiechnąłem się szeroko i przytuliłem go mocno. Byłem cholernie szczęśliwy, że między nami znów wszystko jest w porządku. - Mam tylko jedno pytanie. - Powiedział, kiedy się odsunął.

- Pytaj. - Skinąłem głową.

- Wróciłem trochę wcześniej wczoraj i cię nie było. Wiem, że może to nie moja sprawa, ale zastanawiałem się... Gdzie byłeś? - Spytał przyglądając mi się z ciekawością.

- Ja? Uhh... Musiałem naprawić pewne rzeczy z kimś. - Powiedziałem powoli.

- Z Jackie? - Jego oczy błyszczały z nadzieją. Dlaczego on tak bardzo chce, żebyśmy byli razem?

- Tak... Jackie. - Wyszeptałem.

- Rozmawiałeś z nią?

Skinąłem głową.

- I co się stało? To że jesteś tu teraz, świadczy o tym, że coś poszło nie tak? - Ciągle zadawał pytania.

- Nie, wszystko poszło dobrze, to po prostu... Powiedziałem jej, że nadal jestem zajętym facetem i musiałem odpuścić. Ona i Robin postanowiły iść na zakupy. - Wzruszył ramionami.

- Co... Dlaczego nie zaprosiłeś jej na randkę, czy coś? - Żachnął.

- Fredo... - Powiedziałem ostrzegawczym tonem, zaciskając dłonie w pięści.

- Co? To byłoby dobrym pomysłem! - Zaprotestował.

- Jestem z Alicią. - Warknąłem nisko i od razu uderzyłem się wewnętrznie.

Co jest kurwa ze mną nie tak? Czy ja nie powiedziałem Jackie, że chcę z nią spróbować? Czy nie całowałem jej? Czy z moim mózgiem jest wszystko w porządku? Czy ja naprawdę nie chcę, żeby była moja?

- Czekaj! - Krzyknął Twist, przypominając mi, że też jest w tym pokoju. - Ty  Alicia znów jesteście razem?!

- Tak, nie wiedziałeś? - Mruknąłem od niechcenia.

- Dobra robota bracie, ona jest cholernie gorąca. - Uśmiechnął się.

- Ale ty nigdy nie będziesz jej mieć. - Wyśmiałem go.

- Tak, tak, fajnie, rozumiem. - Twist mruknął z rozbawieniem. - A teraz mogę zadać ci pytanie, dla którego tu przyjechałem?

Westchnąłem sfrustrowany, przeczesując moje włosy dłonią. - Tak, pytaj.

- Więc jeden z moich kumpli ma dziś urodziny i zastanawiałem się, czy nie chcesz iść. - Powiedział, przyglądając się mi spod rzęs. - Lil Za też idzie, jeśli cię to interesuje.

- Jasne, czemu nie. - Skinąłem głową i spojrzałem na Alfredo. - Chcesz pójść z nami?

Pokręcił głową. - Nie jestem dzisiaj w nastroju na imprezowanie.

- Jesteś pewien? - Zapytał Twist. - On ma piękny, duży dom i będzie tam wiele seksownych dupeczek, jeśli wiesz co mam na myśli.

- Jestem pewien, że chcę tu zostać, położyć się i po prostu obejrzeć jakiś film, czy coś. - Powiedział Fredo i spojrzał na mnie. - Ty też powinieneś to zrobić Justin. Wiesz, że świętowanie nie jest najważniejszą rzeczą w życiu.

- On już powiedział, że idzie. - Lil Twist mruknął, patrząc na Alfredo. - Idzie ze mną.

- Nie jesteś jego szefem. - Fredo spojrzał z powrotem na Twista. - On może jeszcze zmienić zdanie.

- Przez wiele przeszedł ostatnio, potrzebuje tego. - Argumentował Twist.

- Świętowanie nie jest tym, czego potrzebuje. Potrzebuje odpoczynku. Odpoczynek to jest dokładnie to, czego on potrzebuje.

- Uważasz tak, bo nie znasz go tak dobrze jak ja. - Twist skrzyżował ramiona.

- Czy oboje możecie się zamknąć?! - Krzyknąłem i w pokoju natychmiast zapanowała cisza, a Alfredo i Twist spojrzeli na mnie. - Idę kurwa na imprezę, bo mam na to pierdoloną ochotę, ale to nie znaczy, że powinniście zacząć się nienawidzić.

- Przepraszam. - Alfredo westchnął, patrząc na Twista z nadzieją, że on również go przeprosi.

- Tak lepiej. - Twist zadrwił, kładąc dłonie na moich ramionach. - Teraz idziemy Justin. Idź się przebrać, a potem jedziemy się ostro zabawić.

***

Kiedy Twist zaparkował samochód przed ogromnym domem, usłyszałem głośną muzykę, dochodzącą z wnętrza, wszędzie paliły się światła, dym wydobywał się z niektórych okien i wszędzie było słychać rozmowy ludzi.

- To tutaj? - Zapytałem go, wpatrując się w dom.

- Tak. Jego prawdziwe imię nie jest ważne, bo wszyscy nazywają go Klutzer, więc kiedy go spotkasz, złóż mu jakieś miłe życzenia urodzinowe.  - Odpowiedział.

- Dobrze. - Wymamrotałem, wysiadając z samochodu. - Czekaj, dlaczego nazywają go Klutzer*?

- To długa historia. - Twist zaśmiał się  sam do siebie i pokręcił głową, prowadząc mnie w stronę ganku. Twist zadzwonił dzwonkiem i czekaliśmy kilka sekund zanim drzwi się otworzyły, a głośność muzyki znacznie się zwiększyła.

- Mały Twist! - Człowiek, który wyglądał na około 3 lata starszego ode mnie, ubrany na czerwono, z łańcuchami na szyi, przywitał się z Twistem, wykonując dziwny uścisk dłoni.

- Rocket, bracie, jak się masz? - Twist uśmiechnął się do faceta. - Przyprowadziłem ze sobą znajomego, nie masz nic przeciwko prawda? - Spojrzał na mnie. - To jest Justin Bieber.

- Justin Bieber? To brzmi jak... Piosenkarz pop Justin Bieber? - Mężczyzna spojrzał na mnie szeroko otwartymi oczami.

- On jest zwykłym facetem, Rocket. Tak jak ty i ja. - Twist posłał mu spojrzenie, które praktycznie nakazywało mu, żeby traktował mnie jak normalnego faceta.

- Jasne, oczywiście. Miło cię poznać bracie. - Podał mi dłoń, a ja grzecznie uśmiechnąłem się do niego, nie troszcząc się nawet o to, żeby coś powiedzieć. Rocket przesunął się na bok, abyśmy mogli wejść. Twist owiną rękę wokół mojej szyi i poszliśmy tam, gdzie trwała prawdziwa impreza.

- Czy wszyscy tutaj mają jakieś przezwiska? - Zapytałem go, próbując przekrzyczeć muzykę. - To znaczy, ty jesteś Lil Twist, nasz brat to Lil Za, ten facet który nas wpuścił to Rocket, a chłopak, który ma urodziny to Klutzer.

- To po prostu jest sposób w jaki funkcjonuje nasza paczka Bieber. - Uśmiechnął się do mnie. - Co, czujesz się pominięty? Tobie też możemy nadać pseudonim, jeśli chcesz.

- Jaki byłby mój pseudonim? - Zapytałem, kiedy przeciskaliśmy się przez tłum.

- Canuck Beaver.** - Mrugnął, a ja żartobliwie uderzyłem go w bok.

- Bardzo śmieszne. - Zaśmiałem się cicho, kiedy podeszliśmy do jakichś przypadkowych ludzi, których nie znałem, a Twist zaczął się z nimi witać, przybijając piątki. Oni kiwali do mnie grzecznie głowami, wiedząc, że jeśli jego ramię było owinięte wokół mnie, to musiałem być zaproszonym przyjacielem.

- Justin! - Usłyszałem, jak znajomy głos woła moje imię. Twist i ja przepchnęliśmy się do ostatniej grupki ludzi i stanąłem twarzą w twarz z Lil Za, a obok niego stał facet, którego nie widziałem nigdy wcześniej.

- Za. - Dałem mu szybki uścisk. Przytulił mnie, klepiąc kilka razy po plecach.

- On jest teraz Canuck Beaver. - Twist dokuczał mi, a Za spojrzał na mnie zaskoczony.

- Masz pseudonim? - Zapytał z zainteresowaniem.

- Podobno. - Zaśmiałem się. - Mimo, że dosłownie oznacza on "Kanadyjskiego Bobra". - Rozbawiony spojrzałem na Twista.

- Wygląda na to, że teraz jesteś jednym z nas Canuck. - Za posłał mi mały uśmiech i chwycił za ramię mężczyznę stojącego obok niego. - No cóż, w każdym razie to jest Klutzer.

Człowiek obok Za skinął głową i uśmiechnął się, wyciągając do mnie dłoń. - Miło cię poznać, Canuck.

- Ciebie również, Klutzer. - Uścisnąłem jego dłoń. - Wszystkiego najlepszego, bracie.

- Dziękuję. - Powiedział i skinął głową na drugą stronę pokoju. - Będę tam rozmawiać z innymi ludźmi. Jeśli ktoś z was będzie czegoś potrzebował, będę gdzieś w pobliżu.

- Do zobaczenia koleś. - Twist uśmiechnął się do niego, a Klutzer zniknął w tłumie ludzi, którzy tańczyli, śmiali się i śpiewali w rytm muzyki.

- Zobaczymy się później, ja też idę, muszę znaleźć Jagger. - Za skinął głową i poszedł za Klutzerem. Nie pytałem nawet kim był Jagger, bo byłem pewny, że to kolejny członek ich wypełnionej pseudonimami załogi.

- Hej, chcesz iść na górę? - Twist zapytał mnie, ponownie owijając rękę wokół mojej szyi.

- Co jest na górze? - Zapytałem zmieszany.

- Zobaczysz...

Ponownie zaczęliśmy przeciskać się przez tłum tańczących ludzi i mogę założyć się o wszystkie moje pieniądze, że większość z nich była pijana jak cholera. Wszedłem po schodach za Twistem i zauważyłem, że było tutaj o wiele mniej ludzi, niż na dole. Twist i ja szliśmy korytarzem przed siebie, kiedy dziwnie znajomy zapach zaczął drażnić mój nos i po chwili udało mi się złożyć wszystkie kawałki do kupy.

Kiedy dotarliśmy do drzwi na końcu korytarza, Twist zapukał i otworzył je, a silny zapach marihuany wypełnił nasze nozdrza.

- Podajcie blanta! - Krzyknął mężczyzna z drugiego końca pokoju. Znajdowało się tutaj pełno ludzi i każdy z nich palił trawkę, a w małym telewizorku, stojącym pod ścianą leciał odcinek Family Guy.

- Twist, udało ci się! - Dziwka machnęła ręką na nas i nie mogłem nie zauważyć, że była ubrana tylko w krótkie szorty i stanik.

- Oczywiście, że tak, Madeline. - Mrugnął do niej przed puszczeniem mnie i spojrzał prosto w moje oczy. - Pogadać z kimś i spróbuj się zabawić, dobrze? Będę tu, jeśli będziesz mnie potrzebował.

Przełknąłem ciężko ślinę i skinąłem głową. Twist usiadł obok zdzirowatej Madeline, a ona podała mu skręta. Wziął go od niej i zaciągnął się, a Madeline usiadła na jego kolanach.

Zobaczymy... Co robić? Co mam do cholery zrobić?


*Klutzer - nazdara
**Canuck Beaver - kanadyjski bóbr


__________________________

Ugh, Justin znowu jest niegrzeczny. 
Co myślicie o rozdziale?

Rozdział nie pojawił się w weekend,
bo jest wyjątkowo długi i
strasznie trudno mi się go tłumaczyło.

20 komentarzy:

  1. Rozdzial jak zwykle swietny :D Chce zeby Justin wreszcie zerwal z Alicia @Alex41789

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział swietny. Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej Justin i Alicia to nie związek, miłość to Justin i Jackie <3

    OdpowiedzUsuń
  4. jestem ciekawa co z tego wyniknie

    OdpowiedzUsuń
  5. strasznie duzo powtórzen przy wyrazie "on. To troche drażni przy czytaniu :/
    Rozdzial jakis taki nudny, czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyraz "on" powtarza się w trakcie kłótni Fredo z Twistem i te powtórzenia są celowe, żeby podkreślić sytuację. ;)

      Usuń
  6. Fajny rozdział! Justin jest trochę bipolarny, serio
    I wkurza mnie strasznie Twist, ew
    Z niecierpliwością czekam na następny :) xx /@bizzlessmile

    OdpowiedzUsuń
  7. Czo ten Justin odpierdala ?! -.-
    Biedna Jackie..
    Niby jest z tą suką, a tutaj jej mówi takie słodkie rzeczy.
    Świetnie przetłumaczone :*

    OdpowiedzUsuń
  8. To jest boskkie. Siedze od 18;00 i teraz skonczylqm czytać tzn do tego rozdziału. ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Wole żeby był z Alicią niż z tą suką Jackie ^_^

    OdpowiedzUsuń
  10. Jackie to suka.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeju , najlepsze :* jak to czytam to mam glos Justina w myslach jego udmiech i wgl ! Czekam na next !

    OdpowiedzUsuń
  12. Ile mam jeszcze czekac na next ?! To jest zajebiste ! <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetne! Czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  14. Bieber bardzoo niegrzeczny chłopiec xd

    http://peoplehelpthepeople00.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń