sobota, 8 listopada 2014

23. Giggly



[Justin POV:]

Przygryzłem wargę i wsadziłem ręce do moich kieszeni, obracając się w kierunku wyjścia z zadymionego pokoju, kiedy przypadkowo natknąłem się na kogoś.

- Agh, przepraszam. - Zawołałem i potknąłem się, a osoba chwyciła mnie, żebym nie upadł do tyłu.

- W porządku, nie przejmuj się tym. - Głęboki głos odpowiedział mi, zanim zdążyłem odejść. Spojrzałem na mężczyznę. Błyszczący złoty ząb, rzucił mi się w oczy, kiedy uśmiechnął się do mnie. - Jestem Jama.

Kolejne przezwiska, pomyślałem sobie, zanim odpowiedziałem. - Jestem Canuck.

Jama prychną słysząc mój pseudonim, a ja nie mogłem się powstrzymać i zacząłem się śmiać razem z nim. Uścisnęliśmy mocno swoje dłonie, po czym zauważyłem co trzymał w drugiej ręce-dwa blanty.

- Słuchaj, Canuck, mój przyjaciel musiał opuścić imprezę właśnie teraz i zamierzałem oddać tego skręta komuś innemu. Nie masz przypadkiem ochoty?

Patrzyłem na skręty, które trzymał w dłoni i rozejrzałem się po pokoju. Wszyscy śmiali się głośno i nie przejmowali niczym, tak jakby znajdowali się wysoko nad ziemią.

Pieprzyć to, jestem młody.

- Mam. - Wymamrotałem prawie szeptem. Biorąc blanta z jego ręki i zapaliłem go.

- Dobry chłopiec. - Zachichotał i skinął głową w kierunku grupy ludzi, którzy rozmawiali i śmiali się. - Dlaczego nie dołączymy się do nich?

Zaciągnąłem się marihuaną i wypuściłem dym z moich ust, spoglądając niepewnie na Jamę. Złapał mnie za rękę i dołączyliśmy do grupy ludzi-facetów bez koszulek i chichoczących zdzirowatych dziewczyn. Ludzie od czasu do czasu wymieniali się blantem i wydmuchiwali sobie dym w usta.

W chwili w której usiadłem poczułem się dziwnie, inaczej. Kolejny raz zaciągnąłem się i po chwili wypuściłem dym z płuc. Jedna ze słodkich idoitek, które tam siedziały, zaczęła opowiadać o tym, jak uciekł jej kot, kiedy miała sześć lat, a ja z jakiegoś powodu uważałem to za cholernie zabawne i nie mogłem przestać się śmiać. Kilka z osób siedzących w kółku, spojrzało na mnie, jakbym był szalony, zanim wszyscy wybuchnęli śmiechem, razem ze mną. Zdzira, która opowiadała historię przestała mówić i zaczęłam się śmiać, najgłośniej z nasz wszystkich. Śmiałem się tak mocno, że prawie spadłem z krzesła. Nagle pokój jakby zakręcił się wokół mnie i mogę przysiąc, że widziałem króliczki biegające po suficie. Po zrobieniu jeszcze kilku buchów, poczułem nagłe uczucie głodu... Ogromnego głodu.

- Jestem głoooooooodny. - Wymamrotałem niewyraźnie, chichocząc do siebie.

Zdzira przestała się śmiać i mrugnęła do mnie. - Pozwól mi zabrać cię na dół, tam jest dużo jedzenia. - Powiedziała głupim głosem i chwyciła mnie za rękę, praktycznie zmuszając mnie, żebym poszedł za nią.

- Żegnaj L-Jama. - Pomachałem do niego, kiedy wypuszczał smugę dymu z ust.

Lalunia i ja chichotaliśmy przez całą drogę na dół, od czasu do czas trącając się ramionami, przez co śmialiśmy się jeszcze bardziej. Gdy dotarliśmy do stolika z jedzeniem, oboje zaczęliśmy jeść wszystko, co tylko udało nam się znaleźć, tworząc różne absurdalne kombinacje i wypychając je do ust. Wziąłem kawałek ciasta i rozmazałem go na jej twarzy, powodując jej pisk i chichot, a po chwili ona również rozmazała ciasto na moich wargach. Uśmiechnąłem się i napryskałem bitej śmietany na całe jej usta, a ona oblizała je z uśmiechem. Wybuchnąłem śmiechem, kiedy zobaczyłem, że miała resztki śmietany na twarzy.

- Z czego się śmiejesz? - Jęknęła, zlizując śmietanę z dłoni.

- Jesteś trochę brudna na twarzy, po lewej. - Parsknąłem i potarłem jej policzek moim kciukiem. - O tutaj, ale nie martw się, zajmę się tym dla ciebie. - Przycisnąłem moje usta do jej, dając jej powolny, namiętny pocałunek. Ona zachichotała i westchnęła z przyjemności, zanim odsunąłem się od niej. - Mmm... bita śmietana.

Zaśmiała się i chwyciła mnie za rękę. - Chcę ci coś pokazać. - Zagryzła wargę, prowadząc mnie z powrotem w stronę tłumu i znów po schodach.

- Wracamy z powrotem? - Odetchnąłem, kiedy zapach marihuany podrażnił mój nos, powodując u mnie pobudzenie. Trzymała mocno moją dłoń i zaciągnęła mnie na drugą stronę korytarza, do pustego pokoju. Zamknęła drzwi i podeszła do okna.

- Trzymaj to. - Mruknęła, podając mi jej skręta. Zrobiłem to co kazała i przyglądałem się jej, kiedy otwarła okno, ukazujące piękny widok na Los Angeles.

- Wow. - Wydyszałem z podziwem, obserwując rozświetlone miasto.

- Pięknie, prawda? - Zapytała, biorąc z powrotem swojego skręta i zaciągając się nim. - Zapal ze mną. - Szepnęła. Wpatrywałem się w jej niebieskie oczy i kolejny raz posłuchałem jej, podnosząc blanta do ust i zaciągając się. Wypuściliśmy dym w swoje usta i ona kolejny raz przycisnęła swoje wargi do moich, a dym rozchodził się wokół nas, kiedy trwaliśmy w pocałunku, w świetle księżyca. Zakręciło mi się w głowie po raz kolejny i pogłębiłem pocałunek, pragnąc spróbować każdy jej centymetr. Zdzira nagle przerwała pocałunek i poprowadziła mnie w stronę łóżka. Wzięła ode mnie skręta i położyła go na stoliku, tuż obok niej. Potem popchnęła mnie na łóżko i rozpięła mój pasek, całując mnie mocno w usta. Owinąłem moje ramiona, wokół jej bioder i odwzajemniłem pocałunek, czując jak temperatura w pokoju rośnie, kiedy chwyciłem ją za tyłek.

W końcu udało jej się ściągnąć moje spodnie i teraz ja zacząłem ją rozbierać. To była tylko kwestia czasu, zanim oboje byliśmy nadzy. Ona leżała na mnie, składając niechlujne pocałunki na moim torsie.

- Mmm. - Jęknąłem nagle zdesperowany, żeby dostać się do niej. Kolejny raz wzięła blanta i zaciągnęła się nim, wypuszczając dym w kierunku mojej twarzy. Potem usiadła na mnie okrakiem, a ja zacieśniłem uścisk wokół jej talii, kiedy osunęła się na mojego penisa. Kiedy wszedłem w nią cały, niski jęk opuścił moje usta i uwolniłem dym, który dostałem od niej, z moich płuc. Cały pokój śmierdział marihuaną, kiedy uprawialiśmy seks, pojękując co chwilę. Wbijałem się coraz mocniej w jej wnętrze. Pocałowała mnie namiętnie, jęcząc w moje usta, a ja odwzajemniłem pocałunek.


***


Kiedy otworzyłem oczy rano, pierwszą myślą, która we mnie uderzyła, było to, że jestem pijany.

Wyskoczyłem z łóżka, zaskoczony tym, że jakaś dziwka śpi obok mnie i tym, że byłem na tyle głupi, żeby uprawiać z nią seks wczorajszej nocy. Szybko założyłem moje ubrania, starając się wyglądać przyzwoicie, zanim wymknąłem się z pokoju. Dom był niesamowicie cichy, ponieważ nie grała już ogłuszająca muzyka. Ludzie spali na przypadkowych miejscach w całym domu, a ja rozglądałem się, próbując znaleźć Twista. Pierwszym pokojem, który sprawdziłem, był tym, w którym wszyscy zgromadzili się w nocy, żeby jarać zielsko. Wszedłem do środka i zacząłem kaszleć, machając dłońmi, wokół mojej twarz, zanim w końcu zadałem sobie sprawę, że Twista tu nie było.

Nie wiedziałem jak dojadę do domu, biorąc pod uwagę fakt, że to Twist był tym, który przywiózł mnie tutaj, ale nadal byłem stanowczo przekonany, że muszę opuścić to miejsce jak najszybciej. Usłyszałem hałas dochodzący z kuchni i zmarłem, odwracając się w tamtą stronę. Odetchnąłem i spokojnie ruszyłem w tamtym kierunku. Kiedy wszedłem do kuchni, zauważyłem Za i Twista, którzy siedzieli przy stoliku z Klutzerem, urodzinowym chłopakiem i z Rocketem, który przywitał nas w nocy i z Jamą, moim "dymnym kolegą". Wszyscy rozmawiali o czymś, a Twist i Jama palili kolejne skręty.

- Aye Justin! Mieliśmy nadzieję, że jesteś jeszcze gdzieś tutaj. - Twist przywiał mnie z uśmiechem.

- Musimy iść. Teraz. - Próbowałem mówić spokojnie, podczas gdy w rzeczywistości byłem wściekły. Byłem zły na siebie za to, że jestem tak głupi, że zgodziłem się pójść na tą pierdoloną imprezę.

Twist podszedł do mnie i owinął rękę wokół mojej szyi, podsuwając blanta do moich ust. - Och, impreza się jeszcze nie skończyła. - Zaśmiał się, skłaniając mnie do zaciągnięcia się. - Chodź, wyluzuj trochę.

Pokręciłem głową.

- No dalej, Canuck, bądź człowiekiem. - Jama napiął mięśnie, udając budowniczego, zanim wybuchnął śmiechem. Klutzer tylko mrugnął do mnie, a Za niepewnie skinął głową. Westchnąłem sfrustrowany i chwyciłem skręta od Twista, zaciągając się. Twist i Jama wiwatowali i śmiali się, klaszcząc w dłonie. Oblizałem moje usta, spoglądając raz na Za, a raz na Twista.

- Jeden z trzech.* - Mruknąłem.

- Robiłem to ostatnio. - Twist szybko uśmiechnął się, pocierając moje ramiona.

- Robiłem to przed Twistem. - Za powiedział od niechcenia.

- Więc to jest moja kolej? - Jęknąłem. Bez konkretnego powodu, jakiś wewnętrzny głos kazał mi się zaciągnąć, więc zrobiłem to.

- Tak, ale ja jestem jedynym, który jest trzeźwy, więc będę prowadzić. - Za przewrócił oczami.

Uśmiechnąłem się szeroko i również owinąłem ramię wokół szyi Twista.

- Dzięki, Za.



*Chodzi o to, że jeden z nich na imprezie zawsze miał pozostać trzeźwy, żeby pilnować innych. Dokładniej wytłumaczone jest to w 4 rozdziale.

___________________________

Ugh, Justin znowu wpakował się w niezłe gówno.

Wiem, że rozdziału znów nie było przez długi czas, ale musicie mi wybaczyć. Jestem już w szkole średniej, mam mnóstwo nauki i wiele innych problemów. Nie mam nawet czasu żeby odpocząć, nie mówiąc już o tłumaczeniu.

Z tego powodu, próbuję znaleźć kogoś do pomocy w tłumaczeniu, więc jeśli ktoś z was, jest dobry z angielskiego, ma trochę czasu i ochotę mi pomóc, niech skontaktuje się ze mną. (@biebsakamyangel)

Jestem też niesamowicie zaskoczona i szczerze przyznaję, że zrobiło mi się cholernie miło, kiedy wchodząc tu zauważyłam, że przez kilka dni, liczba wyświetleń wynosiła około 1500, gdzie normalnie nie przekracza 400. 

Jeśli czytasz, zostaw komentarz, bo to motywuje, wiem, że mam dla kogo tłumaczyć.



16 komentarzy:

  1. Co ten Justin robi, znowu chce mieć problemy ..

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę że impreza się udałą xx

    OdpowiedzUsuń
  3. WOW! Rozdzial jak zwykle genialny... dawaj szybko nastepny :D @Alex41789

    OdpowiedzUsuń
  4. kocham to!
    niech ten justin sie ogarnie nooo

    OdpowiedzUsuń
  5. W co znów Justin się pakuje ;( Zaczynam go nienawidzić już w kolejnym ff ;/ Rozdział super, mam nadzieję, że następny będzie szybciej <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam na next ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetnie! Czekam nn.

    OdpowiedzUsuń
  8. pisalam do cb w sprawie tlumaczenia ale nie odpisalas odezwi sie jbc tt @spongebooobx3

    OdpowiedzUsuń
  9. Czutam czytam. Dobrze tlumaczysz. Gdybym miala angielski to bym ci pomogła ale mój inglisz jest kijowy. Mam nadzieje ze ktoś sie znajdzie ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Super i czytam <33

    OdpowiedzUsuń
  11. No to Justin się wpakował... Dlaczego nie słucha się Alfredo, tylko Twista? Bądź asertywny Justin lol
    Świetny rozdział! Z niecierpliwością czekam na następny :) xx /@bizzlessmile

    OdpowiedzUsuń
  12. Justin... Co ty robisz?
    Rozdział genialny, super przetłumaczony. Sama bym ci pomogła, jednak mój angielski jest na poziomie przedszkola xD No cóż. Czekam na kolejny i trzymam kciuki, aby ktoś się znalazł do pomocy. <3/Krl

    OdpowiedzUsuń