[Alfredo POV:]
Dopiero kiedy Justin zamknął się w pokoju, zdałem sobie sprawę z tego, że może już go okłamałem. Powiedziałem mu, że odwiedzimy Jackie dzisiaj, gdy w rzeczywistości, umówiłem się z Jackie na jutro. Ale myślę, że to nie robi różnicy, ponieważ on powiedział, że i tak nie pójdzie... Ale zawsze można mieć nadzieję, prawda?
Kogo ja oszukuję. Ten dzieciak jest najbardziej upartą osobą, jaką kiedykolwiek spotkałem.
Ale nadal jest moim najlepszym przyjacielem. Nadal zamierzam dbać o niego, bez względu na to, ile razy naskoczy na mnie, mówiąc że mnie nienawidzi i że mam spierdalać. Znam go na tyle dobrze, by zrozumieć, że on przechodzi teraz po prostu przez trudny okres, a ostatnią rzeczą której chce to, to żeby ludzie których kocha najbardziej, zniknęli z jego życia. Ale pomimo tego, co Justin myśli, jestem pewny, że miłość nie jest tym, co go niszczy... To może być to, co mu pomoże. Nie chcę pospieszać go do niczego, ale tak dalej nie może być. To nie jest miłe uczucie, dla niego i dla ludzi wokół niego.
Dźwięk telefonu wyrwał mnie nagle, z moich rozmyślań, a moje ciało otrząsnęło się w szoku. Westchnąłem cicho i powoli podniosłem słuchawkę, odbierając połączenie.
- Halo? - Mruknąłem.
- Fredo, musisz coś dla mnie zrobić. - Głos zabrzmiał w moich uszach.
Uniosłem brew z zainteresowaniem - O co chodzi?
- Będziemy robić kilka koncertów w Los Angeles, więc potrzebujemy cię tutaj, żeby omówić kilka spraw. Możesz przyjść? Mam podesłać ci adres?
- Oczywiście. - Zgodziłem się, patrząc na korytarz, w którym zniknął Justin. - Tak, przecież to moja praca.
- Świetnie, dzięki Fredo.
Chwilę później rozłączyłem się. Chwyciłem kurtkę i wykręciłem kolejny numer, czekając aż ktoś podniesie słuchawkę.
- Cześć Alfredo! - Wesoły głos Jackie zabrzmiał w moich uszach i zdobyłem się na słaby uśmiech.
- Hej, przepraszam, że przeszkadzam, ale muszę ci coś powiedzieć. - Powiedziałem szybko. Po tonie jej głosu, domyśliłem się, że zaczęła się martwić.
- W porządku, co się stało? - Zapytała.
- Hmm... Justin tak jakby walczy ze swoimi wewnętrznymi demonami. Jestem tak... Po prostu bardzo mi przykro, ale niestety nie możemy cię jutro odwiedzić. On nie jest w stanie nigdzie iść. Jeśli wziąłbym go siłą, strasznie by się wkurzył i pewnie wyżyłby się na tobie. Nie mogę na to pozwolić. Może innym razem, okej? - Powiedziałem, roztrzęsionym głosem.
- Niee... - Jackie szepnęła. - Nie, to miało być dobre. Myślałam, że chcesz przywieźć go do mnie, żebym mogła mu pomóc.
- Bardzo chcę spotkać się z tobą, ale uwierz mi, nie chcesz się z nim teraz widzieć. Przechodzi teraz przez trudny okres i myślę, że odwiedzenie ciebie, nie jest dobrym pomysłem.
- Ale Fredo...
- Przykro mi. - Nie mam dużo czasu, jestem trochę zajęty. Mam nadzieję, że spotkamy się wkrótce. Trzymaj się, okej?
Jackie westchnęła sfrustrowana. - Okej.
- Cześć. - Wyszeptałem.
- Pa, trzymaj się.
Rozłączyłem się, zapiąłem moją kurtkę i wyszedłem z pokoju hotelowego.
[Justin POV:]
Siedziałem w ciemności, patrząc przez okno z widokiem na Los Angeles. Czułem zaschnięte łzy na moich policzkach, od czasu do czasu płacząc po raz kolejny. Przez cały ten czas padał ulewny deszcz. Krople uderzające o szybę, były teraz jedyną rzeczą, która mogła zapewnić mi chociaż minimalny komfort. Pogoda dopasowała się do mojego nastroju i nie mogłem poradzić nic na to, że czuję się jak gówno.
Nie, moje serce nie zostało złamane. Ale to boli. To jakby fizyczny ból, który co jakiś czas staje się nie do zniesienia i wtedy moje oczy, wypełniając się łzami. Jeszcze nigdy w życiu, nie czułem się tak niegodny niczego.
Nie tak dawno temu słyszałem jak drzwi zamykają się dość głośno, co musiało oznaczać, że Alfredo wyszedł i jestem tu teraz sam. Nie wiem dokładnie, dlaczego jestem na niego zły. Znaczy... Wiem że byłem dla niego chujem, zbyt wiele razy. Nie obwiniam go, ale on po prostu musi przestać wtrącać się w moje życie. Pewnie myśli, że tego nie doceniam i nie chcę go w moim życiu, ale... Jest całkowicie odwrotnie i to jest kolejny powód, dla którego płaczę. Po prostu nie mogę nic na to poradzić, ale zawsze odpycham ludzi, którzy są dla mnie najważniejsi.
Wiec po prostu usiadłem przy oknie i obserwowałem krople deszczu, spadające bezcelowo z nieba, tylko po to, żeby rozbryzgać się na ziemi. Krople deszczu i ja, mamy wiele wspólnego. Spadamy i spadamy, a każdy tylko czeka, aż upadniemy na ziemię i rozbijemy się.
Jestem po prostu bezużyteczny.
Kiedy było już po północy, wczołgałem się do mojego łóżka, ułożyłem się wygodnie i wtuliłem twarz w poduszkę. Nie chciałem płakać, ale po chwili moje serce zaczęło boleć ponownie i nie wytrzymałem. Nie wiem dokładnie, jak długo znów płakałem, ale podniosłem się, kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi. Na początku byłem pewien, że to halucynacje, ponieważ Alfredo nigdy nie opuszczał domu, nie biorąc ze sobą kluczy, a nie spodziewałem się teraz, nikogo poza nim.
Ale moim wszystko, dzwonek znowu zadzwonił. Przez kilka chwil zastanawiałem się, czy to dzieje się naprawdę, aż zdałem sobie sprawę, że ta osoba stoi pod drzwiami i czeka. Wstałem, otarłem łzy z policzków i otworzyłem drzwi do mojego pokoju, idąc korytarzem, do drzwi frontowych. Kiedy spojrzałem przez wizjer, aby zobaczyć kto przyszedł, moje serce zaczęło bić szybciej.
Co ona tu robi?
Moje usta zaczęły drżeć, a ręce zaczęły się trząść, bo wpadłem w panikę. Nie wiedziałem co robić. Nie wiedziałem, czy powinienem otworzyć, czy nie. Mój rozum krzyczał, żebym uspokoił się, wrócił do mojego pokoju i zapomniał o niej, ale serce mówiło mi, że muszę ją wpuścić.
Stałem tam, jak zamrożony. Ona nadal dzwoniła do drzwi, od czasu do czasu pukając. Czy ona nie zamierza stąd iść? Będę musiał wykopać grób dla mojego serca.
Powoli chwyciłem za klamkę i niepewnie otworzyłem drzwi. Spojrzałem w górę, a nasze oczy spotkały się. Przełknąłem ciężko ślinę.
- C-co... - Westchnąłem. - Co ty tutaj robisz? - Spojrzała na mnie i zauważyłem, że jej twarz była cała mokra. - Co ty tu robisz w środku nocy? Czy ty przyjechałaś tutaj specjalnie? Cholera, na zewnątrz panuje okropna burza. - Skarciłem ją.
Jackie uśmiechnęła się delikatnie i przygryzła wargę. - Nie chcesz moje pomocy, ale martwiałam się o ciebie, okej?
Nie odpowiedziałem. Moje oczy skanowały ją uważnie. Nie mogę nic poradzić na to, co czuję, gdy patrzę na nią. Nie mogłem się powstrzymać, od podziwiania jej. Ona, tylko ona. Ona jest piękna, naprawdę. Wewnątrz i na zewnątrz, jest cholernie piękna. Nie wiem dlaczego ją odepchnąłem. Nie wiem, dlaczego wątpię w nią. Myślę, że po prostu jestem przerażony. Myślę, że ja po prostu nie mogę.
- Nie powinno cię tu być. - Stwierdziłem surowo. Jej uśmiech zniknął z jej twarzy i zaczęła bawić się swoimi palcami.
- Słyszałam, że nie możesz mnie odwiedzić i... Chciałam cię po prostu zobaczyć. Nie mogłam się doczekać, więc przyjechałam tutaj, pomimo pogody. Chciałam wiedzieć, czy wszystko z tobą w porządku, Justin. Wiesz, że zależy mi na tobie, prawda? - Zapytała, a jej głos brzmiał tak słodko i niewinnie.
- Dlaczego się o mnie troszczysz? Powinnaś po prostu oszczędzić sobie kłopotu i zostawić mnie. I tak w końcu to zrobisz, wszyscy o tym wiedzą. - Wyśmiałem ją.
- Justin, nie próbuj mnie odepchnąć, bo to tylko sprawi, że będę naciskać jeszcze bardziej. Nie wiem dlaczego mi na tobie zależy, ale po prostu tak jest. Jesteś dla mnie wszystkim i mam nadzieję, że o tym wiesz. - Powiedziała cicho. Westchnąłem pod nosem i odwróciłem się.
- Chodź. - Wyszeptałem, odsuwając się w stronę szafy. Usłyszałem, że weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi, a ja wyciągnąłem świeży ręcznik i podałem jej. - Przyniosę ci czyste ubrania, do spania.
Spojrzała na mnie zaskoczona. - Czekaj... Co? Pozwolisz mi spać tutaj?
Zatrzymałem się i spojrzałem na nią. - Myślisz, że pozwolę ci wrócić w środku nocy, w burzy do San Diego? Nie pozwolę ci nigdzie pójść.
Kąciki jej ust, uniosły się, tworząc uśmiech, ale udałem, że nie dotyczy on mnie, choć w moim sercu pojawiło się dziwne uczucie ciepła. Nie mogłem dokładnie rozszyfrować, tego co czuję, więc udałem się do pokoju, ignorując to wszystko i wyjąłem z mojej szafy, parę dresowych spodni i koszulkę.
[Jackie POV:]
Kiedy Justin otworzy drzwi, poczułam jakby moje serce się rozpadło. Widziałam zmęczenie w jego oczach i wiedziałam, że to nie przez to, że go obudziłam. Wiedziałam, że nie spał. Nie mogłam wysiedzieć w moim domu, wiedząc że z nim coś jest nie tak. Słowa Alfredo wciąż rozbrzmiewały w mojej głowie i nie mogłam o tym zapomnieć. Musiałam przyjechać tu i sprawić, że on poczuje się lepiej.
Ale patrząc mu w oczy, wiedziałam że to nie będzie łatwe. Wiedziałam, że płakał przez kilka godzin, co cholernie mnie zraniło. Zdałam sobie sprawę, że jest gorzej, niż to sobie wyobrażałam, bo przez cały czas miałam nadzieję, że to wszystko, nie jest prawdą. Nie poddam się, dopóki mu nie pomogę.
- To może być trochę za duże na ciebie. - Głos Justina wyrwał mnie z rozmyślań, kiedy pojawił się w salonie. - Niestety nie mam żadnych damskich ubrań tutaj.
- To dobrze, nie spodziewałam się, że je masz. - Zmusiłam się do śmiechu, biorąc od niego ubrania i podziękowałam.
Skinął lekko głową i odwrócił się do wyjścia. - Możesz spać w moim łóżku, ja położę się na kanapie.
Chwyciłam go za ramię, zatrzymując go. - Czekaj. - Powiedziałam, a on powoli, ponownie odwrócił się w moją stronę. - Co ty robisz? Nie przyjechałam tutaj, żeby spać. Przyszłam, żeby porozmawiać z tobą, Justin.
- O czym tu rozmawiać, co? - Zapytał zirytowany.
- Ty. Ja... My. - Zniżyłam mój głos, nie chcąc go wkurzyć. Wiedziałam, że jest w słabej kondycji, więc na chwilę przymknęłam oczy i obiecałam sobie, że będę silna przez następnych kilka minut. To może skończyć się na kłótnią, a on może na mnie krzyczeć, mówiąc krzywdzące rzeczy, żeby mnie odepchnąć, więc muszę to zignorować. Moim celem jest to, żeby sprawić, że on uwierzy w siebie i w miłość, nie denerwując się przy tym.
- Nie ma mnie i ciebie, Jackie. - Potrząsnął głową. - Przepraszam, że zwodziłem cię, ale ty nigdy nie będziesz moja.
- Tak, jestem. Zawsze byłam twoja i zawsze będę. - Zaprotestowałam.
- Jackie, przestań. - Powiedział surowo, a złość błysnęła w jego oczach. - Nie kocham nikogo, a już na pewno nie ciebie. I nigdy nie będę cię kochał.
Moje serce zostało złamane. Dreszcze przebiegły mi po plecach, a moje kolana ugięły się.
To boli... To cholernie boli. Wyobrażając sobie coś takiego, a słysząc te słowa w rzeczywistości, to dwie zupełnie inne rzeczy. Nie da się do tego przygotować.
Ale zanim zdążyłam wziąć to sobie do serca, przypomniałam sobie jego poprzednie słowa. Słowa, które powiedział jakby wieki temu. Wtedy, kiedy Justin odwiózł mnie do domu i został na noc. To był dzień, kiedy prawie pieprzyliśmy się na mojej kanapie. Jak mogłabym zapomnieć ten dzień?
- Spycham cię w dół. - Pamiętam, jak mówił. - Coraz bardziej spycham cię w dół, Jackie. Nie będę kłamać, mogę powiedzieć głupie rzeczy, tylko po to, żeby odsunąć się ode mnie.
Pamiętam jak jego ręka, trzymała moją. Pamiętam, jak jego palce pieściły moją skórę. Pamiętam, jak bardzo był delikatny. Pamiętam słowa, które utkwiły mi w pamięci najbardziej.
- Cokolwiek robisz, nie poddawaj się przeze mnie.
I nie poddam się. Przysięgam na moje życie, że nigdy nie dam sobie z nim spokoju.
___________________________
Proszę was o to, żebyście zostawiali po sobie komentarze.
Poświęcam mnóstwo mojego czasu, na tłumaczenia tego opowiadania,
a wy nie możecie poświęcić dwóch minut, żeby napisać jakiś sensowny komentarz?
Informuję o nowych rozdziałach 16 osób, 20 osób obserwuje tego bloga,
dziennie jest około 500 wyświetleń,
a pod każdym rozdziałem jest po 6-8 komentarzy, co jest trochę zabawne.
Od teraz to od was zależy kiedy pojawi się nowy rozdział i czy w ogóle się pojawi.
a wy nie możecie poświęcić dwóch minut, żeby napisać jakiś sensowny komentarz?
Informuję o nowych rozdziałach 16 osób, 20 osób obserwuje tego bloga,
dziennie jest około 500 wyświetleń,
a pod każdym rozdziałem jest po 6-8 komentarzy, co jest trochę zabawne.
Od teraz to od was zależy kiedy pojawi się nowy rozdział i czy w ogóle się pojawi.
o mój boże, miałam takie dziwne uczucie przy końcówce i chciało mi sie plakac, cudowny rozdział ale Justin mnie wkurza
OdpowiedzUsuńUgh, dlaczego Justin jest takim dupkiem? Nie rozumie, że Jackie chce mu pomóc?
OdpowiedzUsuńŚwietne tłumaczenie! Z niecierpliwością czekam na następny. :) xx /@bizzlessmile
Boskie ! Tylko szkoda mi Jackie. Justin nie zachowuje się w stosuku jej fer. Czekam na next ! :-)
OdpowiedzUsuńOMFG!! To jest po prostu genialne *O* Dawaj szybko nastepny @Alex41789
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak bardzo jestem podekscytowana na następny rozdział! Proszę aby pojawił się jak najszybciej. Jesteś wspaniała jesteśmy Ci bardzo wdzięczni za to tłumaczenie! <3
OdpowiedzUsuńIdealny rozdział, kocham ich historię, ale justin powinnien w koncu przestać być takim dupkiem, mam nadzieję że to będzie nie dlugo
OdpowiedzUsuńNieee. Poplakalam się ;(
OdpowiedzUsuńŚwietny *.*
OdpowiedzUsuńCzekam nn :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Kocham to!
OdpowiedzUsuńMam nadzieje,że w kolejnych rozdziałach Justin otworzy swoje serce dla niej :)
@SwaglandJB
<3
OdpowiedzUsuńKocham <3
OdpowiedzUsuńTo było świetne :) Zrobiło mi się smutno gdy Justin powiedział do Jackie że jej nie kocha:( Przez moment bałam się że ona się podda ale na szczęście się pomyliłam ^.^ Jestem szczęśliwa i wdzięczna że tłumaczysz to opowiadanie ♥ Jesteś wspaniała. ;** Kocham i pozdrawiam ♥♥♥
OdpowiedzUsuńNie wiem co powiedzieć...ten rozdział bardzo mi się spodobał ( zresztą jak każdy poprzedni ) <3 Zasmuciłam się trochę tym że Justin odpycha każdego od siebie :( Mam nadzieję że w końcu zobaczy jak jest ważny dla Jackie i da im szansę :) Chciałabym żeby wszystko już się ułożyło ♥ Wspaniale tłumaczysz :-* Uwielbiam, pozdrawiam i ściskam moocno ;*** ♥♥
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest świetne. Fabuła jest ciekawa. Po każdym przeczytanym rozdziale chce wiedzieć co się dzieje dalej. Poza tym uwielbiam opowiadanie, gdzie bohater jest taką postacią jak Justin w tym. To opowiadanie pokazuje również, że miłość nie zawsze jest idealna. Jest trudna i trzeba o nią walczyć. Dziękuję, że tłumaczysz to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńświetny a co do wyświetleń też tak jest gdyż codziennnie ze 20 razy wchodzę na twojego bloga i patrze czy może coś dodałaś. Dziękuje że poświęcasz swój czas na tłumaczenie tego opowiedania. Czekam na nexta :*
OdpowiedzUsuńNajlepsze <3
OdpowiedzUsuńkocham to!
OdpowiedzUsuńsuper!!
OdpowiedzUsuńOMFG! Ten rozdział jest taki świetny! Czekam na next... @julajade
OdpowiedzUsuńczekam na rozdział ;*
OdpowiedzUsuńCzemu on jej to robi
OdpowiedzUsuńSmutno i zle xc.
OdpowiedzUsuńNiestety wiem co przechodzi Justin.
:(
👎
Powiadomisz mnie na tt jesli będzie nowy rozdział?
PolandBeliieber <-- tt xc
xx
cudowne jejku :(
OdpowiedzUsuńJAK BEDZIESZ TAK PISAĆ TO CIE NAWET ZAMECZE CIE KOMENTARZAMI TYLKO PISZ I NAPISZ SZYBKO
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze bardzo fajny :) Najbardziej podoba mi się tutaj zawziętość Jackie, nie poddaje się i dąży do tego by Justin ponownie nauczyć się kochać ♥
OdpowiedzUsuńPopłakałam się, gdy Jus mówił jej, że jej nie kocha :(
OdpowiedzUsuńhttp://peoplehelpthepeople00.blogspot.com/