piątek, 5 grudnia 2014

27. Won't Give Up


[Jackie POV:]

- Justin proszę... - Wyszeptałam. Jego twarz była słabo oświetlona przez światła zza okna. Usłyszeliśmy dźwięk grzmotu, a pokój przez chwilę rozświetlił się. Oczy Justina były wpatrzone w moje i przełknęłam ciężko ślinę. - Porozmawiajmy przez chwilę... Możemy popracować nad tym wszystkim.

- Ja nie chcę rozmawiać! - Krzyknął ze złością, uderzając stopą w podłogę. - Skończyłem z miłością, Jackie! Nie obchodzi mnie to co powiesz, lub zrobisz, nie kocham cię i nie będę kochał nigdy. - Splunął. - Nigdy! -Łzy pojawiły się w moich oczach. - Nie miałem tego na myśli. - Ostatnie słowa Justina krążyły w moich myślach, dołując mnie coraz bardziej z sekundy na sekundę. - Nie poddawaj się przeze mnie.

- Nie poddaję się przez ciebie. - Przypadkowo posłałam mu groźne spojrzenie. Przez chwilę wydawał się być zdezorientowany moim nagłym wybuchem, ale po chwili znów zacisnął dłonie w pięści, a jego język ciała mówił, że nie zniesie już ani słowa o miłości. - Obiecałam ci, że tak nie będzie.

- Jackie... - Warknął nisko, ostrzegawczym tonem.

Zrobił krok w moją stronę, a ja instynktownie cofnęłam się i dopiero po chwili uświadomiłam sobie co zrobiłam. Nie mogę się wycofać, Muszę mu pokazać, że jestem gotowa o niego walczyć. On nie może mnie zastraszyć.

- Przestań. - Syknął. - Odpuść sobie, to koniec.

Okej, chyba jednak może, ale tylko trochę.

- Nie. - Powiedziałam odważnie, wiedząc, że to było dokładnie to, co powinnam robić, kiedy on jest w takim stanie.

Spojrzał na mnie, podchodząc jeszcze bliżej. Tym razem nie cofnęłam się. Zamiast tego, patrzyłam na niego bez wahania. Wyglądał teraz na tak złego, że jego oczy wydawały się być czerwone, cholernie wściekłe. Nie mogłam zrobić nic innego, niż tylko przyglądać mu się. Nagle wydał z siebie ciche westchnienie, a jego oczy powoli wróciły do normalnego odcienia, w którym się zakochałam.
- Proszę... - Pisnął. - Przestań.

Moje serce podskoczyło i spojrzałam na niego z niepokojem. - Justin, nie skrzywdzę cię. Nie planuję tego zrobić. - Zapewniłam go.

- Nie. - Podniósł rękę, żeby mnie uciszyć. - Nie składaj obietnic, których nie możesz dotrzymać. To niszczy mnie najbardziej. Wy kobiety, sprawiacie, że czuję się jakbym miał wszystko. Sprawisz, że zakocham się w tobie, dam ci wszystko, czego tylko zapragniesz, a ty w zamian, zrujnujesz mnie. Miłość będzie dla mnie śmiercią, Jackie.

- Nie wszystkie kobiety są takie. - Szybko zaprotestowałam. - Wiele dziewczyn, powiedziało to samo o facetach, ale nie wszyscy są tacy. Ty na pewno nie jesteś. - Spojrzeliśmy sobie w oczy i zdecydowałam się na pierwszy ruch. Podniosłam rękę i ujęłam jego policzek, delikatnie gładząc jego skórę kciukiem. Uśmiechnęłam się lekko, patrząc w jego błyszczące oczy, wpatrzone w moje. Deszcz, uderzający o szybę, był jedynym dźwiękiem, wypełniającym ciszę wokół nas. - Zależy mi na tobie, cholernie, cholernie, cholernie bardzo. - Wyszeptałam.  - Po prostu pozwól sobie pomóc, Justin.

Przez chwilę go miałam. Znów był moim Justinem, ale po chwili coś znowu pękło.

- Zamknij się, kurwa. - Warknął, uderzając moją rękę. Pisnęłam zaskoczona i zaczęłam pocierać rękę, aby ukoić ból.

- Justin pro...

- Idź spać Jackie. - Przerwał mi tonem tak zimnym, że po moich plecach przebiegły ciarki.

- Daj mi szansę. - Powiedziałam cicho.

- Jackie... - Ostrzegł, biorąc głęboki oddech, pełen frustracji. Zamknął oczy i zaczął pocierać czoło, jak gdyby nagle rozbolała go głowa, a potem otworzył je i spojrzał na mnie po raz kolejny. - Rusz kurwa dupę i idź do łóżka, teraz, zanim naprawdę się na ciebie wkurwię. - Splunął, wskazując na korytarz, który zapewne prowadził do jego pokoju. Sposób w który to powiedział, dał mi do zrozumienia, że jest strasznie zdenerwowany i nie wiadomo co może zrobić, jeśli będę to kontynuować.

Postanowiłam po prostu zrobić to, co powiedział.

- Dobrze. - Wyszeptałam, załamana porażką. Próbowałam zablokować się, na to co mówił, wiedząc że nie mogę brać sobie tego do serce, ale to było cholernie trudne. Mam na myśli to... Jak mam się czuć, kiedy mój idol mówi mi takie rzeczy?

Ruszyłam powoli w stronę korytarza, zanim zatrzymałam się gwałtownie, odwróciłam się na piętach i podeszłam z powrotem do niego. Stanęłam na paluszkach i złożyłam ciepły pocałunek na jego policzku.

- Dobranoc. - Powiedziałam cicho. - Karaluchy pod poduchy.

Stanęłam normalnie, odwróciłam cię i ruszyłam w stronę pokoju, biorąc po drodze rzeczy które dał mi wcześniej.

- Jackie, czekaj. - Jego głos zadzwonił w moich uszach. Uśmiech pojawił się na moich ustach, wiedząc już, że jednak coś do niego dotarło.

- Hmm? - Odchrząknęłam i znów odwróciłam się twarzą do niego.

Spojrzałam w jego oczy, w których nadal było widać gniew.

- Zapomniałaś ręcznika.

Moje serce roztrzaskało się, kiedy wskazał na ręcznik, który zostawiłam na kanpie. - Dzięki. - Mruknęłam, udając że wszystko jest w porządku, chociaż oboje wiedzieliśmy, że tak nie było.

Kiedy dotarłam już do pokoju Justina, rozebrałam się z moich mokrych ubrań i wytarłam moje ciało ręcznikiem, zanim wsunęłam na siebie jego koszulkę i spodnie dresowe. Były one trochę za duże na mnie, ale nie przeszkadzało mi to. Jego zapach był wszystkim, czego potrzebowałam, aby dobrze spać.

Pomimo wszystko co się stało, nie zrezygnuję, nawet jeśli będę musiała powtarzać to w kółko, żeby to osiągnąć.


***

Kiedy znowu otworzyłam oczy, nadal było ciemno. Jęknęłam i zmusiłam się, żeby usiąść i sięgnęłam po mój telefon.

05:34

Świetnie... To jeszcze środek nocy. Westchnęłam cicho i opadłam z powrotem na łóżko, leniwie wtulając się w poduszkę. Kiedy znów zamknęłam oczy, usłyszałam to.

Usłyszałam znajomy dźwięk, wypełniający moje uszy. Brzmiało to cicho, ale doskonale wiedziałam co to jest. Dźwiękowi towarzyszył hałas deszczu, stukającego o szybkę, tworząc doskonały zespół.

Natychmiast wstałam z łóżka i przeszłam boso po podłodze, podchodząc do drzwi. Przeszłam przez korytarz i w salonie zauważyłam Justina, który siedział plecami do mnie, a przodem do okna. Wydawał się jakby być w transie, wpatrując się w strugi deszczu. Zauważyłam, że trzyma gitarę na kolanach, grając cicho Yellow Raincoat, znajomą melodie, która obudziła mnie.

Grał jeden akord, w kółko i w kółko, a po chwili zamknął oczy. Jego usta były zaciśnięte w wąską linię, a jego policzki błyszczały od wyschniętych łez.

- Guess I'll put on my raincoat, my yellow raincoat, baby it's keeping me dry. - Zaczął śpiewać chrapliwym głosem. - I put on my raincoat, my yellow raincoat, you know exactly why...

Śpiewał dalej, wkładając całe swoje serce, w każde wypowiedziane słowo, powodując ból w moim sercu, więc zaczęłam cicho szlochać.

Nienawidzę widzieć go w takim stanie. Kiedy widzę go tak przygnębionego, czuję się beznadziejna...
Jest całkowicie załamany...

On nie jest nawet gotowy przyjąć pomocy. Próbowałam już wiele razy. Wcześniej wyznał mi swoje uczucia, względem mnie, więc dlaczego mnie odpycha? Nie powinien bać się miłości. Mogę trzymać go za rękę zawsze, kiedy będzie zbyt przerażony. Nie ma w tym nic złego. Jestem gotowa zrobić dla niego wszystko.

Dlaczego on tego nie zauważa?

Dlaczego przeszkadza mu nawet to, że uważam, że jego serce jest złamane, a jedyną rzeczą, która może je naprawić, jest miłość? Co muszę zrobić, żeby on się zakochał? Jak rozbić ten wysoki, gruby mur, zbudowany wokół jego serca?

Dźwięki nadal wypływały z gitary, podnosząc moją duszę i powodując dreszcze na moim karku. Przez chwilę chciałam podejść do niego i mocno go przytulić. Chciałam powiedzieć mu, że wszystko jest w porządku, że jestem przy nim.

- Justin... - Szepnęłam do siebie, patrząc na tego załamanego chłopca.

- Doo doo do, doo doo do, do do do - Śpiewał, wypełniając powietrze swoim anielskim głosem, a krople deszczu akompaniamentowały mu. Moje serce rozpadało się bardziej i bardziej, dopóki całkowicie nie skończył śpiewać.

Teraz po prostu gapił się przez okno, przygryzając nerwowo wargę, opuścił gitarę i oparł ją o ścianę. Westchnął i ukrył twarz w dłoniach. Czekałam, przyglądając się mu w milczeniu.

Kilka sekund później usłyszałam jego szloch.

- C-co robię źle? - On jęknął bezradnie, ale jego głos był stłumiony. Otarł twarz i spojrzał przez okno. - Dlaczego w-wszyscy mnie nienawidzą?

Zmarszczyłam brwi i przykucnęłam, starając się zrozumieć i przyjrzeć mu się dokładniej. Zamrugałam kilka razy i zorientowałam się, że on po prostu mówi do księżyca.

- P-proszę. - Zawołał, a łzy spływały po jego policzkach. - Nie chcę krzywdzić siebie. Prowadź mnie... Proszę, prowadź mnie.

Zamarłam.

Nie, on nie mówił do księżyca. Jestem pewna, że on mówi do siebie, albo...

Mówi do Boga.

- Przykro mi, że ciągle cię zawodzę. - Wymamrotał drżącym głosem. - Zrobiłem wiele złych rzeczy i wiem, że pewnie mnie nienawidzisz... Ale tak bardzo mi przykro. Po prostu... Mam nadzieję, że mi wybaczysz, Ojcze.

Siedziałam tam, przyglądając mu się i nagle wszystkie emocje, które zbierały się we mnie, w ostatnich godzinach, zaczęły buzować.

O nie, muszę wracać, zanim on mnie zauważy.

Odwróciłam się i szybko ruszyłam z powrotem do pokoju Justina, starając się nie narobić zamieszania. Cicho zamknęłam drzwi i wsunęłam się z powrotem do łóżka.

On jest załamany bardziej niż myślałam... Od początku wiedziałam, że jest źle, ale nie myślałam, że aż tak. Nadszedł czas, aby coś z tym zrobić, ale jak do cholery mam zdobyć jego zaufanie?


_____________________________

Tak jak pisałam pod poprzednim rozdziałem, to od was zależy, 
kiedy pojawi się kolejny, więc dodaję rozdział już dzisiaj. 
Dziękuje, że przejęliście się tym co napisałam i mam nadzieję, 
że zawsze będziecie komentować.

Zapraszam na moje drugie tłumaczenie: http://blind-ff-tlumaczenie.blogspot.com/

Przypominam, że jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach, zostawcie swój user w zakładce INFORMED

21 komentarzy:

  1. Świetny rozdział :)
    Uwielbiam to czytać x
    @SwaglandJB

    OdpowiedzUsuń
  2. BOSKIE ! CZEKAM NA NEXT ! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Boooossskkiiee !!!!
    Nic dodac, nic ująć ! ❤
    @PolandBeliieber ❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Zosia Bieber;**5 grudnia 2014 19:20

    Genialny 💕 Fantastyczny, kiedy to czytałam to w moich oczach pojawiły się łzy 😭 Justin jest tak załamany...Cieszę się że Jackie go nie opuściła i będzie walczyć 😊 zuch dziewczyna :D Jestem pewna że uda jej się uleczyć Justina i podnieść go. Ona jest teraz jego siłą ;) Zakochałam się w tym rozdziale i czekam na nn♥ Ściskam mocno i pozdrawiam ❤❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Omg...ja tutaj ryczę :'(:'(:'( Doprowadziłaś mnie tym rozdziałem do płaczu. Nie myślałam że Justin będzie aż tak załamany :( Jackie jestem z Ciebie cholernie dumna, nie opuściłaś swojego idola i będziesz dalej walczyć. Jesteś bohaterem <3 Rozdział jest mega fantastyczny( brak mi słów) a końcówka to jak on śpiewa a potem rozmawia z Bogiem..
    Kocham i czekam;** <3<3<3:P

    OdpowiedzUsuń
  6. poplakalam sie... Justin ktory sie modli oo

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku, rozdział jest wspaniały! Mam nadzieję, że Justin niedługo już sobie wszystko ułoży, zrozumie swój błąd i przestanie ją odpychać :)
    Trochę mi przeszkadza jasna czcionka, bo czytam twojego bloga na telefonie, ale trudno, może przeżyje haha :)
    Z niecierpliwością czekam na następny. :) xx /@bizzlessmile

    OdpowiedzUsuń
  8. WOW!!! Biedny Justin... tak strasznie jest mi go szkoda :'( Rozdział jak zwykle genialny... mam nadzieję, że szybko dodasz następny :D @Alex41789

    OdpowiedzUsuń
  9. Ryczeeeee.... :') Rozdział naprawdę cudowny *.* Zresztą jak całe opowiadanie *.* Dokładnie opisuje życie Justina :") Mam nadzieję że następny rozdział będzię szybko <3

    OdpowiedzUsuń
  10. ŚWIETNE!!! Czekam nn <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Hdnicnducnidndhvnsienjdnundicncindjfncind cuuuuudo *.* czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Niesamowite. Dziękuje, że nadal to tłumaczysz. Jestem tu od samego końca, tylko bardzo rzadko mam możliwość na komentowanie :) Od teraz będe o robić obowiązkowo. Kocham Cię i zapraszam do siebie :) http://you-have-to-fight-baby.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. podoba mi się ale bywały lepsze

    OdpowiedzUsuń