wtorek, 30 grudnia 2014

29. If You Give Me A Chance



[Jackie POV:]

Nadal trzymałam Justina w ramionach, aż do momentu, kiedy zabrakło mu łez. W pewnej chwili przestał płakać, ale jego ciało nadal trzęsło się i co chwile pociągał nosem. Nie mówiłam nic. Moje usta były ciągle zamknięte.Wiem, że on potrzebuje kogoś, kto po prostu będzie przy nim, żeby go pocieszyć i teraz ma mnie. Milczenie jest teraz najlepsze, bo domyślam się, że on nie ma już ochoty mnie słuchać. Sama moja obecność może mu pomóc i oboje o tym wiemy.

Nie wiem jak długo tam stałam, ale nie obchodziło mnie to. Mój idol mnie potrzebuje, a ja jestem w stanie zrobić dla niego wszystko. W tym momencie reprezentuję cały nasz fandom.

Po pewnym czasie zaczęłam myśleć o tym, jak bardzo Justin jest załamany, a mój żołądek zaczął dopominać się o jedzenie, więc zaczęłam liczyć w myślach, żeby skoncentrować się na czymś innym. Dojechałam na liczby 56, kiedy Justin otarł policzki i odsunął się ode mnie. Oparł się o ścianę i patrzył na wszystko, tylko nie na mnie. Pomiędzy nami zapadła cisza, a on budował w sobie odwagę, żeby spojrzeć mi w oczy.

- Przykro mi. - Wyszeptał łamiącym się głosem. - Tak bardzo przepraszam.

Odepchnął się od ściany i ruszył korytarzem w stronę jego pokoju.

Tak dużo pracy kosztowało mnie zdobycie jego zaufania, a on teraz ponownie się izoluje? Próbowałam rozbić mur, który wybudował wokół swojego serca, ale myślę, że udało mi się wyburzyć tylko kawałek.

- Justin, czekaj. - Jęknęłam. - Nie rób tego...

Ruszyłam za nim. Na szczęście zdążyłam złapać drzwi, zanim je zamknął.

- Jackie, po prostu... Po prostu idź. - Załkał cicho, a łzy ponownie pojawiły się w jego oczach. - Nie chcę żebyś widziała mnie w takim stanie.

- Przy mnie możesz być sobą. - Zaprotestowałam, próbując domknąć drzwi, ale to było trudne, biorąc pod uwagę fakt, że Justin próbował je otworzyć. - Nie musisz wstydzić się łez, Justin. Wszyscy płaczą. Każdy!

- S-Stop. - Jęknął słabo. Puściłam drzwi, zaskakując go. Nie przestał ciągnąć więc drzwi uderzyły go w twarz. Również puścił drzwi i oparł o nie czoło. Po chwili otarł łzy i spojrzał na mnie. - Doceniam twoją troskę o mnie, Jackie. - Jego głos był chrapliwy. - Ale zrób sobie przysługę... - Odepchnął się od drzwi i otwarł je tak szeroko, żeby mógł przez nie swobodnie przejść. - Nie ma się o co martwić. - Wyszeptał zanim zatrzasnął je przez moim nosem.

Wypuściłam drżący oddech, kiedy wróciłam do salonu. Czułam jakby moje ciało było dziesięć razy cięższe i byłam zmęczona, jakbym nie spała przez kilka dni.

- Jesteś głodna? - Głos Justina wyrwał mnie z rozmyślań. Poszłam za nim do kuchni, a on wyciągnął patelnię z szafki.

- Czekaj... Będziesz gotować? - Zapytałam głupio.

- Coś w tym złego? - Zmrużył na mnie oczy w zabawny sposób. Nie potrzebowałam dużo czasu żeby go rozgryźć. Próbował po prostu przełamać lody i zapomnieć o słabości, którą okazał przed chwilą. Ale nie wydaje mi się, że uda mu się to tak łatwo.

- Nie. - Mruknęłam. - Ja po prostu... Um... Nieważne. Śniadanie byłoby miłe, umieram z głodu.

Oczy Justina były wpatrzone w moje. Skinął głową i wyciągnął wszystkie niezbędne składniki na ciasto naleśnikowe.

- Pomóc ci? - Mruknąłem, przez co spojrzał na mnie ponownie.

- Nie.

I to było to.

Przez cały czas, kiedy Justin smażył naleśniki, czułam jakąś granicę między nami. Stałam w progu kuchni, bo wydaje mi się, że on nie chciał mnie tam teraz. Jestem pewna, że chciał odpocząć ode mnie, chociaż przez chwilę. Znając go, zapewne odtwarzał ostatnie kilka godzin w kółko i w kółko w swojej głowie, próbując to wszystko zrozumieć.

Powinien mi zaufać? Powinien dać mi szansę?

Mam nadzieję, że dałam mu jasno do zrozumienia, że nie mam zamiaru go skrzywdzić. Prędzej pozwoliłabym odciąć sobie nogę niż chociażby pomyśleć o zranieniu go. On jest dla mnie wszystkim.

Aby zabić czas, usiałam na kanapie. Wszędzie było tak cicho, że to wprawiło mnie w zakłopotanie. Jedynym dźwiękiem był brzęk talerzy i sztućców, które Justin używał do gotowania. Zaczęłam się bawić moimi palcami i zagryzłam moją dolną wargę. Robię tak zawsze, kiedy jestem zdenerwowana. Zaczęłam stukać stopą w podłogę. Nie wiem ile ścian dzielących mnie od Justina udało mi się już przełamać, ale modliłam się o to, żeby było ich dużo.

Siedziałam tam, niecierpliwie czekając aż Justin skończy szykować śniadanie, kiedy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Zamarłam, czekając aż Justin ruszy w ich kierunku, ale nie zrobił tego.

Pewnie myślał, że to Alfredo czy coś i może dlatego nie poszedł otworzyć.

Westchnęłam, wstając powoli i niepewnie ruszyłam w stronę drzwi. Otworzyłam je i ujrzałam Lil Za stojącego przede mną.

- Z-Za? - Wydyszałam, lekko zafascynowana.

Za zmierzył mnie wzrokiem, jakby mnie oceniał. Zmarszczył brwi, kiedy ponownie spojrzał w moje oczy. Otworzył usta, aby coś powiedzieć, lecz zrezygnował i zlustrował mnie wzrokiem jeszcze raz. Czekałam głupio, nie wiedząc co zrobić i gapiłam się na niego.

- Nie sądziłem, że to sprowadza się do tego... - Wymamrotał pod nosem, choć usłyszałam to wyraźnie. - Przepraszam.

Odepchnął mnie na bok i wszedł do środka, pozostawiają mnie zdezorientowaną. Poczułam się nieco urażona. Zamknęłam drzwi i obróciłam się, patrząc na Za i Justina.

- Bieber. - Mruknął, a w kuchni zabrzmiał brzęk naczyń. - Justin. - Za ponownie próbował zwrócić jego uwagę, a ja zajrzałam do kuchni. - Kto to kurwa jest? - Zapytał, ale Justin ignorował jego pytania. W rzeczywistości nie przeją się nawet tym, żeby go przywitać. - Odpowiedz mi, bro. Czy to jest dziwka, którą przyprowadziłeś sobie tutaj, żeby zapomnieć?

Wzdrygnęłam się na jego słowa. Zacisnęłam dłoń w pięść, przygryzłam wargę i ponownie rozprostowałam palce. W mieszkaniu panowała taka cisza, że dało się usłyszeć samochody przejeżdżające na zewnątrz, zanim Justin zdecydował się przerwać milczenie.

- Ona nie jest dziwką. - Mruknął.

- Więc kim jest? - Za uniósł brew.

- Ona nie jest dziwką. - Powtórzył, tym razem bardziej zły.

- Co jest do cholery z tobą nie tak?

- Ona nie jest dziwką. - Wrzasnął, chwytając Za za kołnierzyk i przycisnął go do ściany. Przybliżył się do niego tak mocno, że ich nosy prawie się dotykały i posłał mu gniewne spojrzenie - Cofnij to co powiedziałeś.

Za zszokowany przyglądał się Justinowi, którego oczy błyszczały z irytacji, ale jeśli spojrzeć w nie głębiej, można zauważyć depresję.

- Ja p-przepraszam. - Za wyjąkał cicho, choć zabrzmiało to bardziej jak pytanie. Justin westchnął cicho, zanim puścił go i cofnął się o kilka kroków. Podrapał się po głowie, odwrócił się tyłem do Lil Za i podszedł do pieca, sprawdzając naleśniki.

- Nazywa się Jackie. - Justin przemówił łagodnym głosem. - Jackie Miller, hmm... - Urwał, zagryzając wargę. - Ona jest zupełną odwrotnością dziwki, naprawdę.

Za uniósł brwi zaskoczony. - To jest Jackie? Tak Jackie o której tak wiele słyszałem?

Justin powoli skinął głową. - Jackie. - Mówił jakby bezpośrednio do mnie. - Wiem, że nas słyszysz, więc możesz tu przyjść.

Moje oczy rozszerzyły się i zaczerwieniłam się ze wstydu. Za odwrócił się i spojrzał na mnie. Przełknęłam ślinę, podchodząc do nich powoli.

- Hej, przepraszam, że byłem taki niegrzeczny. - Przeprosił. - Ja, umm... - Zatrzymał się w połowie zdania, spoglądając na Justina, który był zbyt zajęty gotowaniem, żeby spojrzeć na nas. Za podszedł bliżej i szepnąłem jego następne słowa tak, żeby Justin nie mógł nas usłyszeć. - Strasznie martwiłem się o niego ostatnio. - Powiedział po cichu. - Myślałem, że doszło do tego, że sypia z kobietami, żeby zapomnieć o bólu. Naprawdę mi przykro, że pomyliłem cię z kimś takim.

Bawiłam się luźnym kosmykiem moich włosów. Spojrzałam Za w oczy i uśmiechnęłam się. - W porządku. Ja też się o niego martwię, bardzo. - Odszepnęłam.

- Śniadanie jest gotowe. - Justin ogłosił, stawiając trzy talerze na stole.

- Wiesz, nie musiałeś tego robić. Mogliśmy zamówić jedzenie hotelowe.

Justin zatrzymał się i spojrzał na mnie. Jego błyszczące oczy spojrzały w moje, hipnotyzując mnie tym, jak bardzo były piękne. Tęczówki, tak brązowe, jak słodka czekolada. Czułam jak topnieję pod jego spojrzeniem. To było to spojrzenie, przez które czuje się ciepło w środku. Było w nim coś, co po prostu dawało mi poczucie bezpieczeństwa.

Wargi Justina lekko wygięły się. To był uśmiech, który tam był, ale go nie było.

- Jedzenie hotelowe jest wykonane bez jednego ważnego składnika. Chciałem, żebyś spróbowała tych naleśników. - Stwierdził dość nonszalancko. Podwinął rękawy i nałożył naleśniki na talerze. - Moje naleśniki są zrobione z miłością.


______________________

Mam wrażenie, że Justin jest bipolarny haha.

Uwielbiam to opowiadanie i mam wrażenie, że zasługuje na 
większą uwagę, ale sama nie jestem w stanie go nagłośnić, 
dlatego mam do was prośbę. Polećcie to fanfiction swoim znajomym, 
czy cokolwiek. Dziękuję. :) 

Zapraszam na moje drugie tłumaczenie -> BLIND

15 komentarzy:

  1. Aww! Końcówka jest wspaniała. Boziu, jak ja się cieszę, że to powiedział. Nienawidzę oglądać (ani czytać) ludzi w takim stanie. To jest okropne. Jeszcze nie mogę mu pomóc :( Mam nadzieję, że zrobi to Jackie. Wiesz co? Z chęcią polecę Twoje opowiadanie i na twitterze, i na moim blogu :D Zasługuje na to.

    www.collision-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. SUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUPER :******** Przepraszam ze z anonima ale z konta Google nie mogę komentować ;ccc
    @PolandBeliieber ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Justin i depresja Nieee:(

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny ! :) Czekam na next !

    OdpowiedzUsuń
  5. Swietnie i to ostatnie zdanie jshsgsgsuhwaauagshd Justin jej na prawde potrzebuje ale wkurwia mnie jego zachowanie no ile mozna zmieniac humorki. Mam nadzieje ze wszystko bedzie wspaniale i bedziemy sie usmiechac do telefonow jak glupki .:) Kooocham najmocniej na swiecie i czekam na nn @thereasonjus

    OdpowiedzUsuń
  6. Zosia Bieber;**30 grudnia 2014 16:04

    Suuuuuuuuuuuuupeeeeer....uwielbiam to :) To ostatnie zdanie wypowiedziane przez Justina extra ;) Tylko jedno mnie denerwuje, czemu on ma takie zmienne humory..?! Chciałabym żeby się w końcu przełamał i zaufał Jackie. Świetny rozdział. Do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ŚWIETNY bez dwóch zdań. Jestem szczęśliwa,zwłaszcza po przeczytaniu ostatniego zdania .:) Kiedy Juju otworzy się dla Jackie. Bo szczerze to jego nastroje są denerwujące. Niech wszystko się już ułoży. Świetnie. Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  8. No,no, no zaczyna się dziać <3

    OdpowiedzUsuń
  9. ojejciu ale świetny <3 czekam na nn <3 polecę twojego błoga mojej przyjacióce ona na pewno będzie chciała go przeczytać <3

    OdpowiedzUsuń
  10. ".. z miłością" Awwwww! *-*
    Podziwiam Jackie, ja bym sie już dawno poddała :( Mam nadzieje że Justin jej zaufaa :)
    Buziaki i do nn:*
    p.s: nie zawsze komentuje ale czytam zawsze:* Pamiętaj to haha:3

    OdpowiedzUsuń
  11. Woow trafiłam dzisiaj na tego bloga i się tak w to wkręciłam że ojejku *__* naprawde świetne czekam na kolejne ❤

    OdpowiedzUsuń