[Jackie POV:]
- Może podwiozę cię do domu? - Tyler
żartobliwie pchnął mnie w ramię i chwycił moje dłonie. Zrobił
najsłodsze oczy szczeniaka, jakie kiedykolwiek widziałam, a moje
serce zaczęło bić szybciej.
- Ja... Moja najlepsza przyjaciółka
jest gdzieś tutaj, nie mogę jej zostawić.- Powiedziałam, starając
się być z nim szczera.
Tyler wydął wargi. - Aw, szkoda. Ale
mogę sobie pomarzyć, prawda? - Uśmiechnął się, a na moje
policzki wpełzł rumieniec.
- Wiesz co? Wyślę jej wiadomość i
powiadomię, że zostaje tu sama. Nie co dzień mam okazję jechać
do domu z tak słodkim i umięśnionym chłopcem. - Zachichotałam,
żartobliwie klepiąc jego biceps.
Tyler prychnął z rozbawieniem. -
Jackie Sharkeisha Miller, czy ty ze mną flirtujesz?
Moje oczy rozszerzyły się i
wybuchnęłam śmiechem. - O mój Boże, moje drugie imię to
zdecydowanie nie Sharkeisha!
- Przestań kłamać. - Tyler
uśmiechnął się. - Zdecydowanie wyglądasz mi na Sharkeishe.
- Ew, nie. - Zakrztusiłam się własną
śliną.
Tyler westchnął i spojrzał mi w
oczy. - Okej, okej. Jesteś słodka Sharkeisha.
Uśmiechnęłam się do niego, nie
wiedząc jak na to odpowiedzieć. Zawsze byłam okropna w
przyjmowaniu komplementów, zwłaszcza od tak uroczych facetów, jak
on.
- Jackie... - Szepnął, gładząc mnie
po policzku jego delikatną dłonią. - Czy... Chcesz porobić coś
jutro?
Zadrżałam pod wpływem jego dotyku. -
Masz na myśli... Randkę?
Posłał mi mały uśmiech. - Tak,
randka.
Przygryzłam wargę, spoglądając w
jego orzechowe oczy. - J-jasne.
- Świetnie. - Ponownie pogłaskał
mnie po policzku, a z moich ust uciekł cichy jęk, pod wpływem jego
dotyku. - Okej, więc teraz zabierzemy cię do domu, dobrze?
- Dobrze. - Skinęłam głową, a on
chwycił mnie za rękę i bezpiecznie wyprowadził z domu, prowadząc
do swojego auta. Otworzył mi drzwi i wsiadłam, zapinając mój pas,
a on obszedł samochód i wsiadł na miejsce kierowcy.
- Wiesz... Będziesz musiała nauczyć
mnie baletu. - Tyler droczył się ze mną, odpalając samochód.
Zaśmiałam się głośno i szybko potrząsnęłam głową.
- Mówiłam ci, że wzięłam tylko
kilka lekcji, kiedy miałam jakieś 7 lat. Nie mam zamiaru uczyć cię
baletu. - Zachichotałam.
- Ojej. - Uśmiechnął się,
wyjeżdżając na drogę. Podałam mu mój adres i przez całą drogę
opowiadaliśmy sobie dowcipy.
Czas zleciał bardzo szybko i już po
chwili znaleźliśmy się pod moim domem, a moje serce zaczęło bić
szybciej. Jeśli mam być szczera, nie chcę żeby ta noc się
kończyła.
- Cóż, wygląda na to, że jesteśmy
na miejscu. - Tyler westchnął.
- Ugh, naprawdę muszę już iść? -
Jęknęłam.
Tyler spojrzał na mnie i uśmiechnął
się szeroko, ukazując zęby.
- Nie. - Spojrzał mi w oczy. - Mogę
po cichu wprowadzić cię do mojego domu. Nareszcie będę miał
jednorożca, zawsze chciałem go mieć.
Parsknęłam. - Nie jestem jednorożcem,
Tyler.
- Masz rację. - Pochylił się nade
mną. - Jesteś o wiele lepsza od jednorożca.
Czułam jak moje policzki zarumieniły
się. Nawet teraz, w środku nocy, mogłam zauważyć jego palące
spojrzenie.
- Wiesz co? - Szepnęłam.
- Co? - Zapytał cicho.
- Ja, umm... Wcale nie chciałam iść
na przyjęcie Sary. - Westchnęłam.
- Dlaczego? Myślałem, że ona jest
jedną z twoich najlepszych przyjaciółek. - Zauważył.
- Tak, i nie widziałyśmy się dość
długo, więc myślałam, że nie będę mogła się doczekać, żeby
tam pójść, ale... - Zamarłam, zagryzając wargę. - Staram się...
Zapomnieć o kimś w tej chwili. On znaczył dla mnie tak wiele...
Nadal znaczy dla mnie bardzo dużo, ale...
- Rozumiem.- Tyler przerwał mi. - Nie
musisz o tym mówić, jeśli to sprawia, że czujesz się źle.
- Nie, nie, ja chcę ci to powiedzieć.
- Zaprotestowałam. Tyler spojrzał na mnie niepewnie, ale pozwolił
mi skończyć. - Tak czy inaczej, myślałam, że po prostu pójdę
tam i będę użalać się nad moim życiem, ale... Wtedy wpadłam na
ciebie. - Uśmiechnęłam się. - Mogę szczerze powiedzieć, że
uczyniłeś tę noc miliard razy lepszą i po prostu...
- Wszystko w porządku. - Powiedział
cicho. - Jestem zaszczycony, że potrafiłem sprawić, że
zapomniałaś o swoich problemach.
Czułam, że się zarumieniłam i
posłałam mu nieśmiały uśmiech, odgarniając kosmyk moich włosów
za ucho. - Ostatnie dni były dla mnie trudne. J-ja jestem cholernie
szczęśliwa, że znalazłam kogoś, kto potrafił sprawić, że znów
czuję się dobrze. Nawet jeśli spędziliśmy razem tylko kilka
godzin.
- Będę tu w każdej chwili, kiedy
będziesz mnie potrzebować Jackie. - Pochylił się, opierając
czoło o moje. - Obiecuję.
- Nie musisz tego dla mnie robić,
ja...
- Shh. - Przerwał mi. - Chcę tego. I
nie możesz zrobić nic, żeby mnie zatrzymać. Zawsze będę przy
tobie.
Oblizałam moje wargi. - Dziękuję.
Zrobię to samo dla ciebie, szefie. - Mruknęłam, próbując go
rozbawić.
Tyler roześmiał się i chwycił
delikatnie mój podbródek. - Hej, chcesz poznać sekret?
Zamrugałam szybko. - Co?
- Twoje oczy. - Pogłaskał mnie po
policzku. - Są jednymi z najpiękniejszych oczu, jakie kiedykolwiek
widziałem.
Jestem wdzięczna, że na dworze było
już ciemno i Tyler nie mógł zobaczyć tego, że zarumieniłam się
jeszcze bardziej.
- Założę się, że mówisz to każdej
dziewczynie. - Dokuczyłam mu.
Tyler zaśmiał się i pokręcił
głową. - Przysięgam na Boga, Jackie. Nie kłamię.
- Nie wierzę ci.
- Dlaczego miałbym powiedzieć to,
jeśli nie miałbym tego na myśli?
- Nie wiem, ty mi powiedz.
- Nigdy nie powiedziałbym czegoś
takiego, jeśli nie byłbym tego pewien. - Spojrzał na mnie.
- Oczywiście. - Mruknęłam
sarkastycznie.
- Dlaczego mi nie wierzysz? - On
zmarszczył brwi.
Wzruszyłam lekko ramionami. - Po
prostu uważam, że moje oczy nie są piękne.
- Och, och. - Podniósł rękę. -
Powiedziałem, najpiękniejsze, nie piękne.
Jęknęłam. - Mam pomysł... Może
przestaniesz być taki poprawny przez cały czas?
- Ja też mam pomysł... Może po
prostu przestaniesz gadać i przyjmiesz ten komplement?
- Przyjmuję komplementy tylko wtedy,
kiedy czuję, że są prawdziwe. - Wyśmiałam.
Tyler zmarszczył brwi, przysuwając
swoją twarz bliżej mnie. Zanim zdążyłam zorientować się, co
się dzieje, przycisnął swoje usta do moich i połączyliśmy się
w powolnym, namiętnym pocałunku, przez który poczułam motyle w
brzuchu. Rozszerzyłam oczy i powoli przymknęłam je, kiedy Tyler
pogłębił pocałunek.
Czułam bicie jego serca, kiedy
oderwaliśmy się od siebie. Westchnęłam miękko, nie mogąc
uwierzyć, że on po prostu mnie pocałował.
- A teraz? - Wyszeptał. - Wierzysz mi?
Spojrzałam w jego oczy, po czym
umieściłam dłoń na jego karku, nachyliłam się do przodu i
ponownie go pocałowałam. Wydał z siebie zadowolony jęk i pogłębił
pocałunek, pochylając się do przodu, aż moje plecy uderzyły o
drzwi samochodu.
Wkrótce zabrakło mi powietrza i
odsunęłam się. Odetchnęłam ciężko, próbując się uspokoić.
- Może... - Dokuczyłam mu, zauważając
jego telefon leżący na desce rozdzielczej. Podniosłam go i
utworzyłam nowy kontakt, wpisując tam mój numer i oddałam mu. -
Teraz masz mój numer. Podeślij mi więcej szczegółów na temat
tej randki, o którą prosiłeś.
Tyler, który jeszcze oddychał ciężko,
po naszej chwili namiętność, po prostu skinął głową, oblizując
usta. Otworzyłam drzwi i wysiadłam z samochodu. Pomachałam mu na
pożegnanie i podeszłam do drzwi. Wygrzebałam klucze z torebki,
otworzyłam drzwi i weszłam do środka, zamykając je za sobą.
Od razu wróciłam myślami do tego
wszystkiego, co wydarzyło się na imprezie i poczułam jak moje
serce rozgrzewa się na myśl o tym, jak strasznie słodki jest
Tyler. Nie spodziewałam się, że z dzisiejszej imprezy może wyjść
coś dobrego.
Szczególnie, że przyzwyczaiłam się
już do tego, że rzadko spotyka mnie coś dobrego.
_________________________________
Co myślicie o Tylerze? Jestem pewna, że to co wydarzy się w następnych rozdziałach, strasznie was zaskoczy.
Wspaniały!
OdpowiedzUsuńJest mega !
OdpowiedzUsuńMega rozdział, czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńświetny rozdział czekam na nn nie mogę się doczekać ;)
OdpowiedzUsuńgenialny, czekam na nastempny :p
OdpowiedzUsuńTeraz też pisze komentarz, widzisz? :D Motywacja sto pro :) Czekam na nexta; )
OdpowiedzUsuń