sobota, 4 lipca 2015

38. Do You Believe Me Now?



[Jackie POV:]

- Może podwiozę cię do domu? - Tyler żartobliwie pchnął mnie w ramię i chwycił moje dłonie. Zrobił najsłodsze oczy szczeniaka, jakie kiedykolwiek widziałam, a moje serce zaczęło bić szybciej.

- Ja... Moja najlepsza przyjaciółka jest gdzieś tutaj, nie mogę jej zostawić.- Powiedziałam, starając się być z nim szczera.

Tyler wydął wargi. - Aw, szkoda. Ale mogę sobie pomarzyć, prawda? - Uśmiechnął się, a na moje policzki wpełzł rumieniec.

- Wiesz co? Wyślę jej wiadomość i powiadomię, że zostaje tu sama. Nie co dzień mam okazję jechać do domu z tak słodkim i umięśnionym chłopcem. - Zachichotałam, żartobliwie klepiąc jego biceps.

Tyler prychnął z rozbawieniem. - Jackie Sharkeisha Miller, czy ty ze mną flirtujesz?

Moje oczy rozszerzyły się i wybuchnęłam śmiechem. - O mój Boże, moje drugie imię to zdecydowanie nie Sharkeisha!

- Przestań kłamać. - Tyler uśmiechnął się. - Zdecydowanie wyglądasz mi na Sharkeishe.

- Ew, nie. - Zakrztusiłam się własną śliną.

Tyler westchnął i spojrzał mi w oczy. - Okej, okej. Jesteś słodka Sharkeisha.

Uśmiechnęłam się do niego, nie wiedząc jak na to odpowiedzieć. Zawsze byłam okropna w przyjmowaniu komplementów, zwłaszcza od tak uroczych facetów, jak on.

- Jackie... - Szepnął, gładząc mnie po policzku jego delikatną dłonią. - Czy... Chcesz porobić coś jutro?

Zadrżałam pod wpływem jego dotyku. - Masz na myśli... Randkę?

Posłał mi mały uśmiech. - Tak, randka.

Przygryzłam wargę, spoglądając w jego orzechowe oczy. - J-jasne.

- Świetnie. - Ponownie pogłaskał mnie po policzku, a z moich ust uciekł cichy jęk, pod wpływem jego dotyku. - Okej, więc teraz zabierzemy cię do domu, dobrze?

- Dobrze. - Skinęłam głową, a on chwycił mnie za rękę i bezpiecznie wyprowadził z domu, prowadząc do swojego auta. Otworzył mi drzwi i wsiadłam, zapinając mój pas, a on obszedł samochód i wsiadł na miejsce kierowcy.

- Wiesz... Będziesz musiała nauczyć mnie baletu. - Tyler droczył się ze mną, odpalając samochód. Zaśmiałam się głośno i szybko potrząsnęłam głową.

- Mówiłam ci, że wzięłam tylko kilka lekcji, kiedy miałam jakieś 7 lat. Nie mam zamiaru uczyć cię baletu. - Zachichotałam.

- Ojej. - Uśmiechnął się, wyjeżdżając na drogę. Podałam mu mój adres i przez całą drogę opowiadaliśmy sobie dowcipy.

Czas zleciał bardzo szybko i już po chwili znaleźliśmy się pod moim domem, a moje serce zaczęło bić szybciej. Jeśli mam być szczera, nie chcę żeby ta noc się kończyła.

- Cóż, wygląda na to, że jesteśmy na miejscu. - Tyler westchnął.

- Ugh, naprawdę muszę już iść? - Jęknęłam.

Tyler spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko, ukazując zęby.

- Nie. - Spojrzał mi w oczy. - Mogę po cichu wprowadzić cię do mojego domu. Nareszcie będę miał jednorożca, zawsze chciałem go mieć.

Parsknęłam. - Nie jestem jednorożcem, Tyler.

- Masz rację. - Pochylił się nade mną. - Jesteś o wiele lepsza od jednorożca.

Czułam jak moje policzki zarumieniły się. Nawet teraz, w środku nocy, mogłam zauważyć jego palące spojrzenie.

- Wiesz co? - Szepnęłam.

- Co? - Zapytał cicho.

- Ja, umm... Wcale nie chciałam iść na przyjęcie Sary. - Westchnęłam.

- Dlaczego? Myślałem, że ona jest jedną z twoich najlepszych przyjaciółek. - Zauważył.

- Tak, i nie widziałyśmy się dość długo, więc myślałam, że nie będę mogła się doczekać, żeby tam pójść, ale... - Zamarłam, zagryzając wargę. - Staram się... Zapomnieć o kimś w tej chwili. On znaczył dla mnie tak wiele... Nadal znaczy dla mnie bardzo dużo, ale...

- Rozumiem.- Tyler przerwał mi. - Nie musisz o tym mówić, jeśli to sprawia, że czujesz się źle.

- Nie, nie, ja chcę ci to powiedzieć. - Zaprotestowałam. Tyler spojrzał na mnie niepewnie, ale pozwolił mi skończyć. - Tak czy inaczej, myślałam, że po prostu pójdę tam i będę użalać się nad moim życiem, ale... Wtedy wpadłam na ciebie. - Uśmiechnęłam się. - Mogę szczerze powiedzieć, że uczyniłeś tę noc miliard razy lepszą i po prostu...

- Wszystko w porządku. - Powiedział cicho. - Jestem zaszczycony, że potrafiłem sprawić, że zapomniałaś o swoich problemach.

Czułam, że się zarumieniłam i posłałam mu nieśmiały uśmiech, odgarniając kosmyk moich włosów za ucho. - Ostatnie dni były dla mnie trudne. J-ja jestem cholernie szczęśliwa, że znalazłam kogoś, kto potrafił sprawić, że znów czuję się dobrze. Nawet jeśli spędziliśmy razem tylko kilka godzin.

- Będę tu w każdej chwili, kiedy będziesz mnie potrzebować Jackie. - Pochylił się, opierając czoło o moje. - Obiecuję.

- Nie musisz tego dla mnie robić, ja...

- Shh. - Przerwał mi. - Chcę tego. I nie możesz zrobić nic, żeby mnie zatrzymać. Zawsze będę przy tobie.

Oblizałam moje wargi. - Dziękuję. Zrobię to samo dla ciebie, szefie. - Mruknęłam, próbując go rozbawić.

Tyler roześmiał się i chwycił delikatnie mój podbródek. - Hej, chcesz poznać sekret?

Zamrugałam szybko. - Co?

- Twoje oczy. - Pogłaskał mnie po policzku. - Są jednymi z najpiękniejszych oczu, jakie kiedykolwiek widziałem.

Jestem wdzięczna, że na dworze było już ciemno i Tyler nie mógł zobaczyć tego, że zarumieniłam się jeszcze bardziej.

- Założę się, że mówisz to każdej dziewczynie. - Dokuczyłam mu.

Tyler zaśmiał się i pokręcił głową. - Przysięgam na Boga, Jackie. Nie kłamię.

- Nie wierzę ci.

- Dlaczego miałbym powiedzieć to, jeśli nie miałbym tego na myśli?

- Nie wiem, ty mi powiedz.

- Nigdy nie powiedziałbym czegoś takiego, jeśli nie byłbym tego pewien. - Spojrzał na mnie.

- Oczywiście. - Mruknęłam sarkastycznie.

- Dlaczego mi nie wierzysz? - On zmarszczył brwi.

Wzruszyłam lekko ramionami. - Po prostu uważam, że moje oczy nie są piękne.

- Och, och. - Podniósł rękę. - Powiedziałem, najpiękniejsze, nie piękne.

Jęknęłam. - Mam pomysł... Może przestaniesz być taki poprawny przez cały czas?

- Ja też mam pomysł... Może po prostu przestaniesz gadać i przyjmiesz ten komplement?

- Przyjmuję komplementy tylko wtedy, kiedy czuję, że są prawdziwe. - Wyśmiałam.

Tyler zmarszczył brwi, przysuwając swoją twarz bliżej mnie. Zanim zdążyłam zorientować się, co się dzieje, przycisnął swoje usta do moich i połączyliśmy się w powolnym, namiętnym pocałunku, przez który poczułam motyle w brzuchu. Rozszerzyłam oczy i powoli przymknęłam je, kiedy Tyler pogłębił pocałunek.

Czułam bicie jego serca, kiedy oderwaliśmy się od siebie. Westchnęłam miękko, nie mogąc uwierzyć, że on po prostu mnie pocałował.

- A teraz? - Wyszeptał. - Wierzysz mi?

Spojrzałam w jego oczy, po czym umieściłam dłoń na jego karku, nachyliłam się do przodu i ponownie go pocałowałam. Wydał z siebie zadowolony jęk i pogłębił pocałunek, pochylając się do przodu, aż moje plecy uderzyły o drzwi samochodu.

Wkrótce zabrakło mi powietrza i odsunęłam się. Odetchnęłam ciężko, próbując się uspokoić.

- Może... - Dokuczyłam mu, zauważając jego telefon leżący na desce rozdzielczej. Podniosłam go i utworzyłam nowy kontakt, wpisując tam mój numer i oddałam mu. - Teraz masz mój numer. Podeślij mi więcej szczegółów na temat tej randki, o którą prosiłeś.

Tyler, który jeszcze oddychał ciężko, po naszej chwili namiętność, po prostu skinął głową, oblizując usta. Otworzyłam drzwi i wysiadłam z samochodu. Pomachałam mu na pożegnanie i podeszłam do drzwi. Wygrzebałam klucze z torebki, otworzyłam drzwi i weszłam do środka, zamykając je za sobą.
Od razu wróciłam myślami do tego wszystkiego, co wydarzyło się na imprezie i poczułam jak moje serce rozgrzewa się na myśl o tym, jak strasznie słodki jest Tyler. Nie spodziewałam się, że z dzisiejszej imprezy może wyjść coś dobrego.

Szczególnie, że przyzwyczaiłam się już do tego, że rzadko spotyka mnie coś dobrego.


_________________________________

Co myślicie o Tylerze? Jestem pewna, że to co wydarzy się w następnych rozdziałach, strasznie was zaskoczy.


6 komentarzy: