sobota, 29 sierpnia 2015

44. Can't Believe This Is Happening


[Jackie's POV:]

Minęły cztery dni odkąd zadzwoniłam do Justina i krótko rozmawiałam z nim, zanim rozłączył się. Rozważałam mój plan by połączyć siły z Fredo, żeby znów zwrócić uwagę Justina. Ale w jakim świecie ja żyję? Naprawdę myślę, że to może się udać? A może oni pomyślą po prostu, że jestem natrętna?

Obecnie leżałam w łóżku, bawiąc się moim telefonem, a na zewnątrz lał deszcz. Jak zwykle byłam sama w domu, ale zdążyłam przyzwyczaić się do tego na przestrzeni lat. Ziewnęłam cicho, a mój telefon powiadomił mnie, że Justin napisał coś na twitterze. Moje oczy rozszerzyły się i od razu weszłam w tweeta:

@justinbieber:

Floryda, byliście bardzo głośno! Nie mogę się doczekać, aż tu wrócę. Bardzo was kocham

Westchnęłam. Część mnie nadal pragnęła być tam z nim. Ale Floryda jest bardzo daleko od Kalifornii. Ale on i tak za chwilę opuści to miejsce.

Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Odłożyłam mój telefon na szafkę, zastanawiając się kto to może być.

Zeskoczyłam z łóżka i zeszłam na dół, z ciekawością zbliżając się do frontowych drzwi. Kiedy otwarłam drzwi, zauważyłam Tylera. Jego włosy były mokre od deszczu, a w dłoni trzymał zamknięty parasol z którego skapywały krople deszczu. Uśmiechnął się do mnie szeroko. Gapiłam się na niego zmieszana, bo w ogóle się go nie spodziewałam.

- Hej. - Powiedział cicho.

- Hej. - Odetchnęłam. - Przemokłeś.

- Wiem. - Zachichotał.

- Cóż, wejdź. - Mruknęłam, otwierając drzwi szerzej, żeby mógł wejść do środka. Strząsnął wodę ze swojego parasola i przekroczył próg. Zamknęłam drzwi i spojrzałam na niego. - Nie musiałeś przychodzić tutaj w taką pogodę, wiesz?

- Warto było. - Machnął ręką. - Musiałem się z tobą zobaczyć. Żaden deszcz mnie nie zatrzyma.

- M-musiałeś? - Zająknęłam się. - Dlaczego? Co się stało?

- Nic się nie stało. - Wzruszył ramionami. - Po prostu musiałem zobaczyć twoją twarz.

Zmrużyłam oczy, czując jak moje policzki się rumienią. Zwinął swój parasol i położył go przed drzwiami, zanim skrzyżował ramiona na piersi.

- Właściwie nigdy nie obejrzałem dokładnie twojego domu. - Rozejrzał się. - Byłem tylko w salonie, to wszystko.

- Mogłabym... Pokazać ci wszystko. - Zasugerowałam. - To nic wielkiego, ale byłoby miło, oprowadzić cię.

- Och, poproszę. Nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć jak wygląda twoja toaleta! - Uśmiechnął się szeroko. Zmrużyłam na niego oczy, a on zaśmiał się głośno. - Żartowałem!

Zachichotałam cicho, kręcąc głową i chwyciłam go za rękę. - Zamknij się i chodź za mną, ty palancie. - Zaśmiałam się. Tyler uśmiechnął się tylko i ruszył za mną.

Pokazałam mu gdzie jest kuchnia i łazienka, zaprowadziłam go do pokoi gościnnych, a nawet do sypialni rodziców.

- I wreszcie... Mój pokój. - Ogłosiłam, wchodząc do środka.

- Wow, jest... Bardzo dziewczęcy. - Przygryzł wargę, wyraźnie rozbawiony. - Jasne kolory na ścianach, wszędzie plakaty Justina Biebera, małe, słodkie biurko ze stosem papierów, szafa pełna zapewne dziewczęcych ciuchów, nie mówiąc nawet o tych aż nadto dziewczęcych zasłonach.

- Zamknij się. - Mruknęłam, żartobliwie uderzając go w ramię.

- Czy jeśli powiem, że słuchałem tego twojego idola, poczujesz się lepiej? - Uniósł brew, siadając na moim łóżku.

- Co...? - Zatrzymałam się. - Słuchałeś Justina Biebera? - Skinął głową. - Która piosenka spodobała ci się najbardziej?

- Umm, zdecydowanie Confident. - Powiedział. - To jest bardzo dobrze zrobione. Basy są niesamowite. Ale jedna z jego piosenek mi się nie spodobała.

Żachnęłam się, siadając obok niego. - Która?

Spojrzał na mnie i zmarszczył brwi, próbując przypomnieć sobie tytuł. - Ta o nazwie Ridin' Dirty.

Moje oczy prawie wyskoczyły z orbity. - Tyler! Justin nie ma piosenki Ridin' Dirty.

Uśmiechnął się. - O to chodzi.

Spojrzałam na niego, kiedy przyglądał mi się z tym głupim uśmieszkiem na jego słodkiej twarzy. Patrzyliśmy na siebie przez chwilę, zanim wybuchnęliśmy śmiechem.

Dopiero kiedy się uspokoiliśmy, zauważyłam że nasze dłonie dotykają się. Spojrzałam na niego, gdy wpatrywał się w nasze splecione dłonie, uśmiechając się delikatnie.

- Jackie... - Szepnął.

Przygryzłam wargę, czując że się rumienią. - T-tak?

- Jesteś piękna. - Powiedział cicho. - Mam nadzieję, że o tym wiesz.

- Ja... - Zatrzymałam się w pół zdania, kiedy drugą dłonią Tyler delikatnie ujął mój policzek. Przysunął się bliżej mnie, aż nasze usta zetknęły się, a ja zarumieniłam się jeszcze bardziej niż wcześniej.

Pocałunek był powolny, ale zaczął nabierać tempa, kiedy oboje stawaliśmy się coraz bardziej chciwi. Tyler ostrożnie popchnął mnie na łóżko, tak że teraz górował nade mną i zjechał z pocałunkami na moją szyję. Niekontrolowanie, z moich ust wyrwał się cichy jęk, co dało Tylerowi niesamowitą satysfakcję.

Po kilku minutach zaczął rozpinać moje jeanse i skutecznie zsuwał je w dół, dopóki nie opadły na ziemię. Potem chwycił moje dłonie i wsunął je pod swoją koszulkę.

Pochylił się do mojego ucha i szepnął: - Skarbie... Ściągnij ją dla mnie.

Zaczęło mnie mdlić. Nie byłam pewna, czy tego chcę. Nie byłam pewna, czy jestem gotowa.

- Co się stało? - Zapytał miękkim głosem.

- Ja nie... Nie jestem... - Zająknęłam się, nie będąc w stanie sformułować poprawnie zdania. Widok jego półnagiego ciała strasznie mnie przytłoczył.

- Jackie... - Tyler wymamrotał. - Jesteś dziewicą, prawda?

Moja twarz zrobiła się czerwona. To jest żenujące.

Przełknęłam się, układając się wygodniej. Nie mogłam zmusić się do mówienia, więc tylko skinęłam głową.

Tyler uśmiechnął się ponownie, pieszcząc dłonią mój policzek. - W porządku. - Powiedział. - Nie zamierzam się skrzywdzić. Obiecuję.

Przygryzłam wargę, czując się coraz bardziej niespokojnie. Chciałam mu powiedzieć, że nie jestem pewna, czy tego chcę. Ale byłam zbyt zdenerwowana, żeby to zrobić.

- Tutaj. - Wyszeptał, rozpinając swoje spodnie. - Pokażę ci, że potrafię być delikatny.

Patrzyłam, jak pochyla się nade mną i znów zaczyna całować moje ciało w miejscach, w których nie pozwalałam się całować nigdy wcześniej. Zdjął mój stanik i przesunął dłonie wzdłuż mojej talii. Powoli zaczął bawić się gumką moich majtek, zanim zsunął je w dół. Byłam coraz bardziej niepewna, kiedy on zsunął swoje bokserki, stając przede mną zupełnie nago.

- U-umm... - Mój głos był cichy. - Tyler?

Spojrzałam w jego oczy, które promieniały z radości. - Obiecuję, że to nie będzie boleć. - Przysunął się bliżej. - Dopilnuję, aby przyjemność przezwyciężyła ból.

- A-ale...

- Nie bój się, dobrze? - Uśmiechnął się lekko. - Jestem tutaj.

Jeszcze raz przełknęłam ślinę, wewnętrznie przygotowując się na to, co miało nadejść. Czułam tak wiele emocji naraz, że trudno właściwie powiedzieć, co naprawdę czułam. Ale kiedy ciało moje i Tylera stało się jednością, wszystkim o czym mogłam myśleć było tylko to, że nie mogę uwierzyć, że to się dzieje.


________________________________

Cześć! 
Z racji tego, że niestety wakacje się kończą i czas wrócić do szkoły, możliwe że rozdziały nie będą pojawiać się regularnie. Oczywiście, postaram się, żeby w każdy weekend pojawiał się nowy post, ale nie wiem jak z tym będzie, więc z góry przepraszam.

Co myślicie o rozdziale? Nie mogę uwierzyć w to co się dzieje, przecież Jackie musi być z Justinem...



7 komentarzy: